Dymna kotka zamarła na chwilę, słysząc słowa burego. Czy on... Proponował jej ucieczkę? A co ważniejsze, rozmawiał z nią normalnie? O nie, nie, nie, na pewno się przesłyszała! Tak! Ona i Ostrokrzew rozmawiający normalnie? Phi! Tym Gwiezdnym serio coś się rzuciło na mózg, skoro jakimś cudem kazali mu z nią gadać. Bo raczej kazali, przecież to niemożliwe, aby ten mysi bobek sam z siebie nie używał złośliwego tonu, chyba...
- Ja... - kotka zawahała się chwilę, marszcząc nosek i ugniatając ziemię łapkami - Nawet o tym nie myślałam - odparła spokojnie, przymykając oczka. Uciec z klanu? Tak po prostu zostawić tu całą rodzinę? To... To nie mieściło się w jej dziecinnej główce - Może jak zostaniemy wojownikami albo chociaż uczniami. Bo jak ma razie może zostać z nas jedynie martwa kupa futra - zaśmiała się cicho na własne słowa, kątem oka dostrzegając Spopieloną Łapę. Westchnęła z zachwytu wręcz wpadając na krzewika.
- Ej! Co ci? Złaź ze mnie! - wydarł się bury tak głośno, że praktycznie cały klan mógł ich usłyszeć. Zaraz jednak powiódł wzrokiem w kierunki obiektu westchnięć kotki - No nie gadaj... Zabujałaś się! Ha! - starszy kociak wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, nawet nie kryjąc swojego rozbawienia. Las jedynie zmarszczyła gniewnie brwi, po czym wstała, odwróciła się na pięcie i wróciła do kociarni, zadzierając nosek do góry.
- Goń się mysi bobku! - zawołała, siadając obok ojca, starając się wyglądać dumnie. Zmrużyła oczy i pokazała pręgowanemu język, na co ten odpowiedział tym samym gestem. Zapewne posłał w jej stronę kilka nieprzyjemnych obelg, jednak młoda miała to gdzieś. Foch to foch.
- Ja... - kotka zawahała się chwilę, marszcząc nosek i ugniatając ziemię łapkami - Nawet o tym nie myślałam - odparła spokojnie, przymykając oczka. Uciec z klanu? Tak po prostu zostawić tu całą rodzinę? To... To nie mieściło się w jej dziecinnej główce - Może jak zostaniemy wojownikami albo chociaż uczniami. Bo jak ma razie może zostać z nas jedynie martwa kupa futra - zaśmiała się cicho na własne słowa, kątem oka dostrzegając Spopieloną Łapę. Westchnęła z zachwytu wręcz wpadając na krzewika.
- Ej! Co ci? Złaź ze mnie! - wydarł się bury tak głośno, że praktycznie cały klan mógł ich usłyszeć. Zaraz jednak powiódł wzrokiem w kierunki obiektu westchnięć kotki - No nie gadaj... Zabujałaś się! Ha! - starszy kociak wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, nawet nie kryjąc swojego rozbawienia. Las jedynie zmarszczyła gniewnie brwi, po czym wstała, odwróciła się na pięcie i wróciła do kociarni, zadzierając nosek do góry.
- Goń się mysi bobku! - zawołała, siadając obok ojca, starając się wyglądać dumnie. Zmrużyła oczy i pokazała pręgowanemu język, na co ten odpowiedział tym samym gestem. Zapewne posłał w jej stronę kilka nieprzyjemnych obelg, jednak młoda miała to gdzieś. Foch to foch.
< Krzewik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz