Tequila obudził się. Promienie słońca wpadały do jego schronienia. Leżał jeszcze chwilę zbierając siły by dźwignąć się na nogi. Wzrokiem wciąż jeszcze zamglonym ze snu poszukał swoich misek. Misek nie było, więc zamknął oczy mając na dzieję, że nora i gnijące liście pod łapami znikną. Doskonale wiedział jednak, że wszystko zostanie na swoim miejscu ponieważ był w lesie. Postanowił, że podzieli się tym odkryciem z matką. Otworzył oczy i wtedy zdał sobie sprawę, że cynamonowej kotki nie było. A co jeśli coś jej się stało? Wybiegł na dwór gotowy do nawoływania. Rozejrzał się. Odetchnął z ulgą gdy zobaczył kocicę siedzącą niedaleko wejścia i grzejącą się w promieniach słońca. Kukułka uśmiechnęła się słysząc nadbiegającego syna.
- Wreszcie wstałeś. – Powiedziała wesoło, otwierając oczy.
- Tak – zupełnie niepotrzebnie, potwierdził Tequila.
Kotka rozbawiona zmrużyła oczy. Była w zdecydowanie lepszym nastroju niż wczoraj.
- Pamiętasz jak się poluje?
Tequila zamyślił się. Kiedyś gdy był jeszcze kociakiem matka pokazywała mu jak polować, ale było to dawno. W głowie kocura pozostały tylko jakieś niewyraźne obrazy i pozycje, z których nie dało się ułożyć żadnej logicznej całości. Pokręcił więc przecząco głową.
- Chodź to ci przypomnę – Kukułka uśmiechnęła się.
***
Przez cały ranek Tequila trenował pozycje łowieckie pod okiem matki. W południe Kukułka stwierdziła, ze jest gotowy na swoje pierwsze prawdziwe polowanie. Wyruszyli więc szybko zagłębiając się las. Po kilkunastu minutach Tequila przystanął i wciągnął głęboko powietrze. Wyczuł mysz. Kukułka bez słowa usiadła z boku przyglądając się poczynaniom syna.
Tequila przysiadł tuż przy ziemi Małe szare stworzonko. On widział ją, a ona nie widziała jego. Do tego kocur stał pod wiatr, więc mysz nie mogła go wyczuć. Idealne warunki. Lekko stremowany kot oblizał pyszczek. Nie może ośmieszyć się przed Kukułką. Zebrał siłę w tylnych łapach…
Krótki skok. Nerwowe poruszenie wąsów. Próba ucieczki. Błysk pazurów, a może kłów? Krew. Kocur wymierzył idealnie. Mysz leżała martwa u jego łap. Tequila obrócił się wzrokiem poszukując matki. Kukułka skinęła mu głową z uznaniem. Tequila wyprężył pierś, ostrożnie podniósł swą zdobycz za ogon i ruszył dalej idąc tuż za matką.
Niedaleko natknęli się na wróbla i tu już zadziałała Kukułka. Była wspaniała. Szybka, dzika i nieokiełznana, z rządzą mordu w oczach. Tequila czuł jednocześnie podziw i strach, że ktoś taki jak ona jest jego matką. Po chwili Kukułka podniosła się z ziemi w zębach trzymając martwego wróbla. Z jej oczu zniknął już dziki błysk. Zarówno ona jak i Tequila usiedli pod najbliższym drzewem, aby się posilić. Kocur rozkoszował się każdym kęsem swojej zdobyczy, za to Kukułka jadła szybko co jakiś czas rozglądając się niepewnie jakby sprawdzając czy nikt ich nie śledzi. Kiedy Tequila skończył jeść, chciał zakopać kostki jednak kotka go powstrzymała.
- I tak będą wiedzieć, że tu byliśmy. Polowaliśmy na ich terenie, wyczują nas. – Wyjaśniła Kukułka.
Tequila zrozumiał, że chodzi jej o dzikie koty, więc kiwnął głową ze zrozumieniem. Wstał i otrząsnął sierść z mchu i leśnych paprochów.
- którędy teraz? - Spytał patrząc na matkę.
Kukułka też już wstała i teraz rozglądała się niepewnie.
- Tędy - mruknęła w końcu lecz było widać, że nie jest do końca pewna tego co mówi.
Tequila po raz ostatni spojrzał za siebie i dwa koty ruszyły razem dalej na południe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz