Kocur przez chwile wpatrywał się w wyjście z żłobka. Taka kotka jak ona niby nie zaszkodziłaby mu w żaden sposób..
- Twoja mama zgadza się na wyjście? Legowisko medyka jest blisko ale wolę się upewnić. – Powiedział zdecydowanie Burzowa Łapa.
- Myślę, że tak.. Przecież aż tak długo tam nie będziemy. A z tobą jestem bezpieczna. – Mruknęła Błękit.
- Niech Ci będzie.. Ale pod żadnym pozorem nic nie dotykał a tym bardziej nie zjadaj! – Powiedział uczeń z lekką groźną miną. Kotka trochę się przestraszyła ale poszła za nim. W legowisku było pełno ziół.
- Łał.. Do czego są te wszystkie zioła? – Spytała się wpatrując w nie.
- Różnie, jedno jest na wytrzymałość, drugie na ból. Wszystko tak jakby po trochu. A jeśli chodzi o cierpliwość to.. Tak, jest ona potrzebna. Lecz trzeba działać szybko i rozsądnie. Kto wie.. W każdej chwili możesz uratować życie kota. – Mruknął kocur przyjaźnie. – Lub go nie uratować.. – Dokończył w myślach. – Tak, tutaj jest mech.. Umm, są też zioła.. – Zaczął mówić Burzowa Łapa.
- Tak widzę, nie musisz opowiadać Burzowa Łapo. Ty i Gradowa Mordka jesteście ważni w klanie czyż nie? – Zapytała zaciekawiona.
- Tak, lecz wiadomo, że każdy kot jest ważny. Wracajmy już do żłobka Błękitku. – Powiedział po czym popchnął kotkę noskiem do wyjścia. – Jesteś nawet gadatliwa, jako kociak również taki byłem. – Uśmiechnął się Burza.
- Nie chciałbyś być znowu zwykłym kociakiem, którego każdy ochroni? – Zapytała się nagle Błękit. Pytanie było niespodziewane. Kocur się zatrzymał.. Przypomniał sobie chwile z dzieciństwa. Przez jedno uderzenie serca kocur zamarł. – Halo? Burzowa Łapo.. Nie odlatuj mi tutaj! – Krzyknęła Błękit aż parę wojowników spojrzało się w ich stronę. Uczeń medyka się otrząsnął i spojrzał na kocię.
- Tak.. Czasem może tęsknie, lecz podoba mi się takie życie jakie mam teraz. – Odpowiedział wchodząc z Błękitkiem do żłobka.
- Czemu wszyscy się zmieniamy Burzowa Łapo? – Zapytała się kotka, kocię pyta go o takie same rzeczy jakie on. Kocur spojrzał się na swoje łapy i zamknął oczy.
- Nie wiem Błękitku. – Odpowiedział szepcąc pod nosem uczeń. Błękit spojrzała się na niego dziwnie, nie zadawała pytań przez kilka minut aż nie wytrzymała.
- Burzowa Łapo… Czy wszystko w porządku? – Powiedziała zaniepokojona kotka. – Wyglądasz na zestresowanego. – Dokończyła.
- Tak, tak.. Błękitku masz coś zamiar porobić? Mam jeszcze chwilę czasu wolnego a twoje rodzeństwo śpi. Mała zabawa chyba nikomu jeszcze nie zaszkodziła czyż nie? – Powiedział z udawanym uśmieszkiem.
- Nie wiem, mam dopiero parę księżycy. Ale lubię się bawić więc czemu nie. – Odpowiedziała mrucząc i liżąc swoje futerko.
- Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa to zabawa patykiem. Bierzesz sobie patyk i go gryziesz, wtedy czułem się jak wojownik. Chociaż stałem się uczniem medyka z czego się bardzo cieszę. Jestem za słaby, nie sądzę abym dobrze się spisywał w walkach ale kto wie. – Zaczął mruczeć Burza. Dobrze mu się gadało z Błękitkiem. Czuł jakby kotka znała go od dawna, chociaż wiadomo, że tak nie było.
< Błękit? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz