- Może lepiej nie… - powiedziała niepewnie Błękit - Nie lubię smaku drewna…
Kiedy była jeszcze mała i nie mówiła, udało jej się wyjść ze żłobka. Próbowała zjeść wtedy kawałek drewna, pewna, że to jakiś smakołyk. Teraz była już starsza i wiedziała, że drewna się nie je, jednak smak oślizgłego, mokrego i stęchłego drzewa pozostał w jej pamięci. Do tamtej przygody na pewno nie przyznałaby się przed Burzową Łapą, a gdyby nie niebieskie futerko pokrywające całe jej ciało byłaby czerwona ze wstydu.
- Dobrze - skapitulował Burzowa Łapa. - A w co lubisz się bawić?
Kotka nie musiała długo się zastanawiać. Wyszczerzyła w uśmiechu małe kiełki.
- W berka! - krzyknęła radośnie i podbiegła do Burzy.
Wpadła, na jego bok, obiema łapkami, piszcząc z uciechy.
- Gonisz! - krzyknęła i zaczęła uciekać.
Kocur stał przez chwilę w bezruchu zaskoczony, ale już po chwili rzucił się radośnie w pogoń. Oczywiście dawał jej fory. Burzowa Łapa był znacznie szybszy od trzy księżycowej kotki. Błękit świetnie się bawiła, uciekając przed starszym kolegą. W końcu padli oboje na trawę. Uczeń medyka oddychał szybko, ale bez zadyszki. Błękit za to oddychała ciężko, ale była szczęśliwa.
- Jesteś super Burzowa Łapo! - powiedziała kotka szczerze i podbiegła do kocura, aby polizać go w podzięce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz