Wojownik od razu dostrzegł zakłopotanie na mordce Kocura, kiedy z jego ust padło owe pytanie. Jasny Kieł spojrzał szybko na swoje łapy, jakby upewniając się, że ma pod sobą stały grunt. Srebrnego to zaintrygowało tylko bardziej. Nie zamierzał sobie odpuścić, teraz to zwyczajnie m u s i a ł wiedzieć, co trapi jego drogiego przyjaciela. Przez moment jeszcze obserwował Jasnego, aby zaraz potrącić go lekko łebkiem.
— Ziema do jasnego, ląduj! — zawołał. Cynamonek spojrzał na van'a, a potem uśmiechnął się lekko.
— Myślałem o... Kociakach — powiedział spokijnie.
W pierwszym momencie syn Sarenki został wbity w ziemię. Kociaki? Szczerze powiedziawszy sam chyba nigdy o nich nie pomyślał, a już tym bardziej nie podejrzewał owego wojownika o rozwodzenie się na ich temat. No bo, nad czym się tutaj zastanawiać? Byli młodzi, piękni, silni, fakt, jednak to nie była jeszcze pora na poszerzanie klanu. Zresztą, Srebrne Poroże doskonale wiedział, że byłby okropnym ojcem, nie mając chociażby zalążka wzroca, na którym w ogóle mógłby się oprzeć. Jeśli miałby być takim rodzicem, jak Jaś, czy Sarna, lepiej, aby nie zostawał nim wcale.
Zaraz jednak w jego głowę uderzyła nowa myśl. A jeśli Jasny myślał o kociakach, bo... Miał powód? W końcu, był niczego sobie kocurem, na pewno nie jedna się za nim oglądała. To bardzo prawdopodobne, aby pewnego razu któraś coś mu zaproponowała. Jednak w owej wizji był jeden problem. Tym problemem był właśnie Jasny. Srebrny wątpił, aby jego przyjaciel od tak baraszkował sobie z jakąś kotką. Nie był przecież nieodpowiedzialny.
Postanowił jednak sprawdzić ony pomysł w dość prosty sposób.
Zagwizdał, unosząc głowę z uznaniem.
— Proszę, proszę! Czyżbyś poszedł w krzaki z jakąś ponętną koteczką? — zapytał, szczerząc się cwaniacko. Zaraz potem dostał ogonem po pysku.
— Coś ty — burknął poirytowany starszy kocur. Srebrne Poroże przewrócił oczami.
— Och, daj spokój, mi możesz powiedzieć! — zawołał świetnie się bawiący wojownik. Zachichotał cicho, ponownie trącając przyjaciela pyskiem. Jasny nieznacznie uniósł kącik ust.
— Pająki zasnuły ci mózg — stwierdził, po czym odetchnął — po prostu zastanawiam się... Wiesz. Pierzasta Gwiazda... To znaczy, Czarne Piórko przyjęła mnie do tego klanu, chociaż byłem obcy. Czuję, że jestem zobowiązany wzmocnić jego siłę...
Srebrne Poroże spojrzał nań, powoli trawiąc jego słowa. Zobowiązany? Co za głupota. Od Jasnego i tylko od niego zależy, czy kiedyś zechce mieć kocięta. Może nawet całe życie być takim przegrywem, jak Żar, jeśli tak mu się podoba.
— Bredzisz — powiedział jakże pokrzepiająco — jesteś młody i przystojny, tak samo, jak ja. Jeśli będziesz chciał, jakaś na pewno da ci kocięta. Jednak to nie jest twój obowiązek.
To ciekawe. Nawet, gdy Srebrne Poroże kogoś pocieszał, brzmiał bardzo narcystycznie.
< Jasny? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz