Śnieg powoli ustępował z lasu należącego do Klanu Wilka. Niebo rozjaśniło się, a białe obłoczki leniwie płynęły po jego bezkresie. Ptaki od wczesnych poranków budziły koty swoimi śpiewami, a zwierzyna coraz częściej wychodziła z norek w poszukiwaniu jedzenia. Roślinność zaczęła ożywać, a krokusy i przebiśniegi przebijały się przez ziemię, by ukazać się światu. Tego dnia w legowisku medyka panował spokój. Jarzębinowa Łapa zdążyła już zebrać zioła i, jak co rano, powtórzyła sobie nazwy poznanych wcześniej roślin. Teraz jednak przeokropnie się nudziła! Była kotką, która potrzebowała zajęcia przez cały czas — nawet chwila bezczynności była dla niej katorgą. Wlokąc ogon po ziemi, wyszła poza legowisko i zwiesiła głowę, wpatrując się w swoje łapy. Poduszki były popękane i obolałe od ciągłej pracy. Ostatnie plotki w obozie sprawiły, że Cisowe Tchnienie trochę odpuściła jej w szkoleniu. Niby dobrze… a jednak Jarzębinowa Łapa czuła się tym zirytowana! Oczywiście, czasem chciała odpocząć, ale może bez przesady? Do jej uszu dotarły słowa o żłobku. Zerwała się i od razu pognała do miejsca, gdzie spały karmicielki z młodymi. Wewnątrz panował spokój, jak na żłobek. W rzeczywistości znajdowały się tam tylko trzy kocięta — bez żadnej matki. Były to maluchy, które porzucił własny ojciec. Jarzębinowa Łapa często tu przychodziła i, choć ukrywała swoje zadowolenie, spędzała z nimi czas. Zazwyczaj tłumaczyła się koniecznością zbadania kociąt, a potem, z udawaną niechęcią, dawała się wciągnąć w zabawy. Jej niebieskie oczy zatrzymały się na Szczawiku — najbardziej wycofanym z całej trójki. Kotka machnęła ogonem i powoli podeszła do niego, przysiadając obok i otulając go swoim długim ogonem. Kocurek lekko się wzdrygnął, ale gdy rozpoznał Jarzębinę, słabo się do niej uśmiechnął.— Cześć, Szczawiku! Jak się masz dzisiaj? — zapytała tonem, który brzmiał niemal medycznie, choć w jej sercu aż paliło się, by zaproponować mu zabawę. Może berka? Albo chowanego? A może udawaną walkę? Może nawet wyszliby poza żłobek? Przecież już za księżyc zostanie uczniem!
— C-cześć, Jarzębinowa Łapo… Mam się d-dobrze — odpowiedział cicho, jakby każde słowo paliło go w język.
— Jak się czujesz z tym, że niedługo zostaniesz uczniem? — tym razem jej głos brzmiał bardziej naturalnie. Uważny słuchacz mógłby wychwycić w nim troskę i lekkie zmartwienie. Jarzębinowa Łapa obawiała się o niego. Czy przeżyje pierwszą noc poza obozem? Jakim będzie uczniem? Czy będzie wierzył w Mroczną Puszczę? Nie miała pojęcia, ale też nie zamierzała angażować się w jego edukację. Cisowe Tchnienie powiedziała, by nie rozpowiadać kociętom nic o mrocznym lesie. Kotce wydawało się to dziwne — przecież ona sama wiedziała o nim już od kociaka. Ale cóż, skoro taka była wola jej mentorki, to zamierzała się jej podporządkować.
<Szczawiku?>
[421 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz