Młoda kotka wyskoczyła do góry. Jej smukłe, łanie nogi odbiły się od podłoża, wzbijając małą chmurkę pyłu. Jedną łapę wyciągnęła najwyżej jak tylko była w stanie, pazury miała wysunięte, gotowe, aby zaznaczyć miejsce na pniu grabu, który wzrastał obok obozu. Drasnęła gładką, szarą kore, a następnie lekko, chociaż nie z największą elegancją, upadła na ziemie. Uśmiechnęła się triumfalnie, kiedy ujrzała, że udało jej się niemal i pół długości swojej kończyny przeskoczyć szramę wykonaną przez brata.
— Ha! Ha! — zaśmiała się Miłostka prosto w skrzywiony pysk Sekrecika. Uczeń wojownika zmrużył ślepia i odsunął się od siostry. — Głupio ci teraz, co? Kulawy zając! — rzuciła, a następnie odwróciła się do najstarszego, obecnego pod drzewem terminatora. — Widziałeś Len? Skacze najwyżej ze wszystkich kotów w Owocowym Lesie!
— Widzia-
— Ja widzę, że może i ja zaznaczyłem niżej, ale ty ledwo przebiłaś się przez korę! — przerwał kremowemu Sekrecik.
— Ojejku, no! Nie przeszkadzaj! Teraz Len będzie skakać. On na pewno wbije pazury głębiej niż ty. No i na pewno wyżej! — zganiła go Miłostka. Następnie obróciła się do przyjaciela, który już ustawiał się do wyskoku. — Dawaj! Na pewno skoczysz prawie tak wysoko, jak ja.
Usiadła i owinęła sobie ogonek wokół łap. Wpatrywała się jak zaczarowana w napinającego się ucznia, a gdy wzbił się do góry, ona też powstała. Pazur, chociaż kocur próbował wyciągnąć się jak najmocniej, zadrapał miejsce niemal na tej samej wysokości co młodszy brat szylkretki. On też był pierwszym, który to zauważył i nie miał zamiaru pozwolić, aby ktokolwiek to przeoczył.
— Ha! Widzisz to! Len jest starszy, a taka z niego miernota! Jeśli ja jestem kulawym zającem, on jest takim, co się urodził już bez nóg! — Szczera radość i złośliwy entuzjazm wylewał się z płowego pyszczka.
— Hej! Pilnuj się, bo ci myszy powykradam na treningach! — zawtórował mu starszy.
— Spróbowałbyś! Malinek powyrywa ci wąsy z tej twojej ładnej buźki!
— Em... Może będziemy troszkę ciszej, co..? — Niespodziewanie odezwała się Kruszynka, która nie uczestniczyła w zawodach, ale lojalnie siedziała z nimi przed obozem i wszystkiemu się przyglądała. — Tatuś będzie zły, że mu przeszkadzamy. — Dokończyła. Cała czwórka, jak na znak, odwróciła łebki w stronę czekoladowego wojownika leżącego na boku kilka susów dalej, w miejscu, gdzie jeszcze jakiś czas temu była plama słońca. Oddychał miarowo, a koniuszek jego ogona bujał się delikatnie. Ucho nawet mu nie drgnęło.
— Oho! To mówi? — zażartował Len.
— Ojciec zasnął, zanim jeszcze zdążył się położyć — powiedziała całkowicie poważnie Miłostka, ignorując niemiłe słowa przyjaciela. Siostra wbiła morskie ślepia w pączek trawy, który miętoliła wcześniej. Już się nie odezwała.
— Hej! Nie zapominajmy, że ten oto starszy uczeń wojownika, właśnie został zmieszany z błotem. — Sekrecik wskazał na niego paluchem.
— Przestań; nikt nie bierze tego na poważnie, tylko ty. — Miłostka westchnęła i radośnie uśmiechnęła się do brązowookiego. — Nie martw się, jestem pewna, że to po prostu dlatego, że miałeś cięższy trening z Listkiem, a mój robaczywy brat się obijał.
— No cóż, zapewne tak było. Chociaż... Liczyłem, że nikt nie zauważy, że jestem senny i wymęczony — powiedział trochę zbyt teatralnie, przez co młodszy kocurek przewrócił oczami. — No ale ty, Miłostko, masz świetny zmysł obserwacji, to pewnie dlatego! Nic ci nie umyka. Dlatego jesteś moim zwiadem, a ja twoim mózgiem. — Koteczka zaśmiała się. Obrzydzenie na płowej mordce robiło się coraz bardziej widoczne z każdym uderzeniem serca. Brat wiedział, że gdyby sam coś takiego powiedział, dostałby po głowie.
— Poliżcie się jeszcze po zadkach... — prychnął, ale nie chciał dłużej roztrząsać tematu tej dwójki razem. — A ty, wścibski robalu, co takiego robiłaś, skoro niby tylko niezmęczone lenie potrafią dać z siebie wszystko?
— Po pierwsze, ja nie dałam z siebie wszystkiego, bo jakbym dała, to musiałabym do was mówić z gałęzi — zaczęła, siadając i przymykając ślepia. — A po drugie, właśnie robiłam coś bardzo podobnego! Ćwiczyłyśmy z Pieczarką szybkie wchodzenie i schodzenie z drzew; idzie mi coraz, coraz lepiej. Już prawie się nie męczę, kiedy mam wdrapać się nawet na wysokie dęby. Noo... Chciałam też to porobić jutro, ale Pani Pieczarka źle się czuła na końcu... Powiedziała, że jutro raczej pójdę z kimś innym, żeby mogła spędzić noc u Pani Świergot, albo w ogóle nie będę musiała iść na trening, bo tak super mi idzie. Trochę mi szkoda, ale i tak wpadłam na ten super pomysł z zawodami.
— Żeby móc się chwalić swoimi umiejętnościami? — zapytał kpiąca młodszy.
— Dokładnie tak — przyznała.
— Ja nie widzę w tym nic złego. Jeśli ktoś jest w czymś dobry, warto to pokazać. Wtedy wiadomo, że w danej dyscyplinie nie warto stać z takim kotem po przeciwnych stronach. — Len pokiwał głową. — Przykładowo, Sekreciku, nigdy bym nie próbowałbym rywalizować z tobą w polowaniu na robaki. Jesteś w tym niesamowity, za każdym razem, gdy próbujesz złapać nornice, a wyciągasz dżdżownice... Po prostu brak mi słów.
— Haha! — zaśmiał się szczerze kocurek, dziwiąc się sam sobie. — Len... Ja bym w życiu nie był w stanie pobić cię w pakowaniu się w kłopoty z moją głupią siostrą, nawet jeśli miałem więcej czasu i sposobności na trening. — Starszy uczeń również odpowiedział entuzjastycznym rechotem. Miłostka zrobiła wielkie oczy i posłała pytający wzrok do Kruszynki, która kompletnie nie zrozumiała, o co jej biega. Zielonooka wzniosła głowę ku niebu; być może istnieje dla nich przyszłość bez wrzucania się nawzajem do bajora z zajęczych bobków... Jeśli istniał Klan Gwiazdy, jeśli istniała Wszechmatka... Jeśli istnieje jakakolwiek siła, która czuwa nad kotami, niech się przygotuję, bo moment, w którym ta trójka przestanie płatać sobie niemądre figle, a zacznie kooperować, aby sowizdrzyć wspólnie przeciwko innym... To będzie koniec Owocowego Lasu... Rozniosą go szybciej niż jakiekolwiek zabłąkane, wściekłe dusze, szybciej niż najstraszniejsi samotnicy.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
31 marca 2025
Od Miłostki
[902 słów + wspinaczka na drzewa]
[przyznano 18% + 5%]
Wyleczeni: Pieczarka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz