[Pora Nowy Liści, dzień ceremonii Popielicy]
Słońce zachodziło za horyzontem, barwiąc niebo odcieniami pomarańczu, czerwieni i żółci. Koty Klanu Burzy zbierały się pod dużą kamienną wieżą, gdzie mieściło się legowisko lidera. Królicza Gwiazda czekał, aż kocięta jednej z kotek w końcu się pojawią.
Popielica przepychała się przez tłum, przewracając jedną ze swoich sióstr, po czym pognała do przodu. Przecisnęła się między dorosłymi kotami i usiadła w samym przodzie. Jej matki i rodzeństwo szybko do niej dołączyły.
Przeplatka, biologiczna matka Popielicy, kilkoma szybkimi pociągnięciami języka wygładziła jej niesforne futerko. Norniczy Ślad, partnerka Przeplatki, próbowała uspokoić kociaki. Ceremonia budziła w każdym mnóstwo emocji, ale w końcu wszyscy usiedli we względnym spokoju.
Popielica spoglądała na przywódcę, czekając, aż wreszcie zacznie mówić! Chciała już zostać uczennicą i zwiedzać tereny Klanu. Kto zostanie jej mentorem? Wojownik czy wojowniczka? Młody czy stary? Zaraz wszystko miało się wyjaśnić!
— Klanie Burzy, dzisiaj przyszła pora na ceremonię czwórki kociąt — zaczął puchaty kocur, którego ogon był jedynie kikutem. Popielica zastanowiła się, jakby to było, gdyby sama nie miała ogonka. Pewnie niezbyt fajnie! Nie mogłaby się nim otulać ani machać w złości!
Trzęsła się z podekscytowania, próbując nie pisnąć, ale co jakiś czas z jej pyszczka wyrywały się ciche dźwięki ekscytacji. Jedna z jej mam delikatnie lizała ją po głowie, chcąc ją uspokoić.
— Popielico, Chomiku, Myszko, Świerszczyku, podejdźcie — zawołał Królicza Gwiazda.
Szylkretowa kotka niemal natychmiast wyskoczyła z miejsca z piskiem radości, ale szybko się zatrzymała i spojrzała na przywódcę.
Ceremonia rozpoczęła się od mianowania Świerszczyka, potem Myszki. Popielica całkowicie wyłączyła się podczas tych czynności. Nie obchodziło jej to! Chciała już być uczennicą! Jakie imię dostanie? Popielicowa Łapa? A może inne? Drżała z emocji, wbijając pazurki w ziemię.
— Popielico.
W końcu usłyszała swoje imię. Teraz była jej kolej.
— Ukończyłaś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś została uczennicą. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nosić imię Skoczna Łapa. Twoim mentorem zostanie Kukułcze Skrzydło. Mam nadzieję, że przekaże ci całą swoją wiedzę — oznajmił Królicza Gwiazda, po czym skierował wzrok na tłum.
Po chwili z kłębowiska kotów wyłonił się ogromny kocur. Skoczna Łapa spojrzała na niego z zachwytem, jednak szybko odpłynęła myślami, analizując swoje nowe imię. Lubiła Popielicę, choć nie jakoś szczególnie, ale Skoczna Łapa? Nie miała pojęcia, skąd taki wybór.
Dopiero chrząknięcie mentora wyrwało ją z zamyślenia. Odruchowo odwróciła się w jego stronę i dotknęła nosem jego nosa, przypieczętowując w ten sposób nową więź.
Razem wrócili do tłumu, skąd obserwowali dalszą część ceremonii. Gdy dobiegła końca, cała polana wypełniła się skandowaniem imion nowych uczniów.
— Jutro musisz wcześnie wstać. Dziś jest już za późno na szkolenie — wyjaśnił Kukułcze Skrzydło, po czym odszedł do legowiska wojowników.
Skoczna Łapa miauknęła za nim niezrozumiale, ale nie przejęła się tym długo. W podskokach ruszyła do swojego nowego legowiska!
Było tu tyle miejsca! W końcu nic nie pachniało mlekiem! Miała własne, osobne posłanie! Bez chwili wahania zajęła największe z nich i przewróciła się na plecy.
Jak będą wyglądały jej pierwsze treningi? Czego nauczy się najpierw?
Myśli kłębiły się w jej głowie, ale nie na długo. Sen szybko ją pochłonął.
[496 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz