Ciemne chmury wisiały nad terenami Klanu Nocy. Od dłuższego czasu padał z nich deszcz — na razie delikatny, lecz w każdej chwili mógł się nasilić. Mimo to koty musiały wyjść na polowanie.
Do jednego z patroli została wyznaczona Czereśniowa Łapa. Szła wraz z Biedronkowym Polem i Spienionym Nurtem nad rzekę — typowe miejsce łowów dla Klanu Nocy. To tutaj koty polowały najczęściej, więc nie było potrzeby zapuszczać się dalej.
Starsze kotki czekały na brzegu, a Czereśniowa Łapa ostrożnie weszła do wody. Była zimniejsza niż zazwyczaj i dużo bardziej rwąca. Nie było to przyjemne. Wolałaby, żeby jakiś korzeń upadł w taki sposób, by stworzyć most — przemieszczanie się byłoby wtedy o wiele łatwiejsze dla suchych łap!
Czasami słyszała, jak starsi nazywali ją „suchą łapą” — przezwiskiem nadawanym kotom, które unikały wody lub się jej bały. Ale Czereśniowa Łapa się nie bała! Pływała, łowiła ryby, robiła to wszystko jak inni. Po prostu… gdyby miała wybór, nie wchodziłaby do wody bez potrzeby. Nie robiła tego dla przyjemności.
W końcu stanęła obok mentorki i kiwnęła głową na znak, że mogą ruszać. Po chwili dotarły nad rzekę. Miejsce nadawało się do polowania, choć poziom wody był znacznie wyższy niż zwykle. Rzeka wystąpiła z brzegów, zalewając część lądu.
Szylkretowa kotka przykucnęła przy wodzie i zaczęła ją uważnie obserwować. Wśród fal dostrzegła sylwetki małych ryb. Jeszcze parę ruchów płetwą i znajdą się idealnie w zasięgu jej łapy.
Czereśniowa Łapa zamachnęła się i uderzyła w wodę, wyrzucając jedną z ryb na brzeg. Zagryzła ją szybko, po czym odłożyła w trawy. Już miała ponownie przykucnąć, gdy coś ją zaniepokoiło.
Zastępczyni klanu, Spieniony Nurt, wpatrywała się w nią uważnie.
Uczennica spojrzała jej prosto w oczy — nie odwróciła wzroku, ale też nie patrzyła z wyższością. Po prostu spoglądała pytająco. Powoli zwinęła ogon w kształt pytajnika i przechyliła głowę, zadając nieme pytanie.
— Dobrze ci idzie, jak na kogoś, kto boi się wody — odezwała się w końcu kotka.
Czereśniowa Łapa poruszyła uszami i strzepała ogonem, dając do zrozumienia, że nie zgadza się ze stwierdzeniem zastępczyni.
— Nie boję się, po prostu za nią nie przepadam — odpowiedziała, po czym westchnęła.
Nie tylko Spieniony Nurt ją obserwowała. Koty na patrolach często na nią zerkały, jakby obawiały się, że lada moment wpadnie do wody i utonie. A może to ona się myliła? Może wcale nie patrzyły na nią z litością, tylko oceniali jej postępy?
Poza jej mentorką wszyscy chwalili ją otwarcie. Natomiast Biedronkowe Pole zazwyczaj robiła to w subtelniejszy sposób — małymi skinieniami głowy. Czereśniowa Łapa to doceniała. Doceniała nawet najmniejsze gesty mentorki, które świadczyły o jej zadowoleniu.
— Myślisz, że niedługo zostanie wojowniczką? — zapytała nagle liliowa kotka, spoglądając na Biedronkowe Pole.
Szylkretowa uczennica odwróciła się z powrotem ku wodzie, lecz jej uszy uważnie nasłuchiwały rozmowy.
— Tak! Może nawet za księżyc! — oznajmiła Biedronkowe Pole. — Już myślę nad ostatecznym testem… — dodała ciszej, mając nadzieję, że Czereśniowa Łapa tego nie usłyszy.
Cóż, usłyszała.
Pomimo szumu wody wyłapywała każde słowo. Jej umysł i ciało były skupione na łowieniu, ale uszy wciąż czujnie słuchały.
W końcu złapała kolejną rybę — już drugą! Była z siebie zadowolona. Niestety kolejna próba zakończyła się porażką. Wyciągnęła mokry pysk z wody i otrzepała się, po czym przysiadła na brzegu.
Jej wzrok powędrował w stronę przeciwległego brzegu rzeki. Tam, po drugiej stronie, rozciągał się las nienależący do Klanu Nocy. Co się w nim kryło? Czereśniowa Łapa poczuła ukłucie ciekawości. Może kiedyś się tam wybierze? Ale na pewno nie sama. To byłoby zbyt niebezpieczne.
[560 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz