Jarząb już lepiej się czuła, co bardzo cieszyło Sówkę. Te ostatnie tygodnie były prawdziwą torturą. Nie było dnia, podczas którego Sówka nie byłaby u Witki, każdy dzień był spędzony w stresie i smutku. Na szczęście to już była przeszłość, ale to nie oznaczało, że to koniec wszystkich chorób.
- Sówko? — czekoladowa usłyszała cichy głos Jarząb. Od razu zerwała się ze swojego posłania i podeszła do matki.
- Coś się stało mamo? — zapytała.
- Nic, po prostu jest piękna noc, gwiazdy tak jasno świecą.
Sówka uśmiechnęła się i wyszła z legowiska, by stanąć obok albinoski. Jarząb, ewidentnie zadowolona, wyszła z córką z obozu. Usiadły pomiędzy drzewami, a Jarząb zaczęła opowiadać. Czekoladowa zamieniła się w słuch. Ta noc była chyba jedną z najcieplejszych nocy, mimo to Sówka czuła ten chłód.
***
- Sówko wstawaj, musisz iść na patrol — obudził ją głos Gruszki. Czekoladowa lekko podniosła głowę.
- Czemu tu jest tak zimno? - zapytała i owinęła się ogonem.
- Zimno? Jest środek Pory Nowych Liści! - odpowiedział ktoś inny, ale Sówka nie zwróciła uwagi kto. Czuła się dziwnie. Było jej strasznie zimno, nawet jak siedziała w ciepłym legowisku. Wstała chwiejnie i zakręciło jej się w głowie. Ledwo mogła ruszać łapami. Czuła się bardzo zmęczona, choć przed chwilą się obudziła. Po jakimś czasie wyszła legowiska i zobaczyła Gęgawę i Traszkę, czekających na nią przy wyjściu z obozu. Powoli zaczęła do nich iść, słysząc za sobą co chwilę pełen zniecierpliwienia głos Gruszki. W końcu wyszli z obozu i zaczęli swój patrol.
***
Kolejnego dnia było tylko gorzej. Od tego wszystkiego zaczęła ją jeszcze boleć głowa. Mimo to Sówka nie dopuszczała do siebie myśli, że może być chora.
- Ale boli — syknęła cicho. Próbowała nie myśleć o bólu, zimnie, ale po prostu nie mogła. W pewnym momencie podeszła do niej Krucha.
- Dobrze się czujesz? - zapytała starsza kotka i usiadła obok Sówki — Nie wyglądasz za dobrze.
- Hm... tak, dobrze się czuje, tylko głowa nie daje mi spokoju — przyznała.
- Może jesteś chora. Lepiej idź do Witki — zaproponowała Krucha.
- Nie, nie trzeba, a przynajmniej nie teraz. To pewnie przez ten stres związany z chorobą Jarząb. Teraz jest już lepiej, ale dalej nie jest jeszcze do końca zdrowa. Nie mogę teraz iść do Witki i spędzić tam księżyca — uparła się czekoladowa, kładąc głowę na łapach. "Nic mi nie jest" - mówiła do siebie, ale w końcu sama przestała w to wierzyć. Głowa rozbolała ją jeszcze bardziej, znowu zrobiło jej się strasznie zimno.
- Pójdę się położyć — mruknęła i poszła do legowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz