Dwa wschody słońca po zgromadzeniu obudziła się wypoczęta i szczęśliwa, co było rzadkością. Nie pamiętała, kiedy miała tyle energii, co teraz. Zeszła z drzewa uczniów i niemal w podskokach podbiegła do legowiska wojowników. Niestety Sówka jeszcze spała. Codziennie wychodziła coraz później i później. Śpioch! Migotka jednak nie potrafiła być na nią zła. Podekscytowana zaczęła kręcić się w kółko. Po chwili przestraszyła się, że może na kogoś wpaść, więc przestała. Po zbyt dłuuugiej chwili jej mentorka wyszła ziewając. Ziewa jeszcze? Poranny patrol już dawno wyszedł! Podbiegła do Sówki a jej łapki przebierały zniecierpliwione.
- Co tak długo? – zapytała lekko znudzona. – Chodźmy! – pisnęła.
- Przepraszam Migotko. – miauknęła Sówka zmęczonym głosem.
- Nie wyspałaś się? – zagadnęła, kiedy szły.
- Hm? Tak, pewnie to dlatego… - Sówka pokiwała głową.
- Dlaczego co? – zapytała już szczerze zaciekawiona. Sówka nie odpowiedziała. Wyglądała, jakby jej nie usłyszała. Rozpoczęły wspinaczkę na drzewa. Migotka radośnie wskoczyła na pierwszą gałąź i czekała tam na mentorkę. Wspinała się tak jakby z trudem. Bolało ją coś? Codziennie odnosiła takie wrażenie. Pewnie jej się to wszystko wydawało. W końcu mentorka doszła do niej.
- Idź dalej sama. – miauknęła słabym tonem i zachwiała się, jakby miała zaraz spaść. Migotka wytrzeszczyła oczy.
- Ojeju. Chyba naprawdę się nie wyspałaś. – miauknęła do swojej mentorki, próbując ukryć przerażenie. Pamiętała, co ta jej powiedziała na zgromadzeniu.
- M? Hm… - Sówka sprawiała wrażenie nieprzytomnej. Migotka naprawdę się o nią bała. Dopiero teraz zaczęła zdawać sobie sprawę, co się z nią tak naprawdę dzieje.
- Mam pomysł. – zaczęła. – Chodź. – miauknęła do mentorki. Trzeba jakoś uratować Sówkę. Będzie bardzo słabo, jeśli tutaj zemdleje. Chyba zgromadzenie było dla niej zbyt wielkim wysiłkiem.
- Migotko? Gdzie chcesz iść? – zapytała lekko zdziwiona. Już się nie chwiała i stała pewnie na łapach. Może do wszystko jej się przewidziało… Odkładała myśl, że Sówka jest chora przez wiele wschodów słońca. Teraz musi coś z tym zrobić.
- Do medyczki. – stwierdziła stanowczo, patrząc się prosto na Sówkę. – Teraz. Proszę. – dodała po krótkim namyśle.
- Jestem pewna, że nie ma takiej po… - zaczęła, ale Migotka nie dała jej skończyć.
- Żartujesz? Prawie spadłaś z drzewa! – syknęła. – Chodź, proszę. Witka może ci pomóc. – szepnęła, prawie płacząc.
- Co tak długo? – zapytała lekko znudzona. – Chodźmy! – pisnęła.
- Przepraszam Migotko. – miauknęła Sówka zmęczonym głosem.
- Nie wyspałaś się? – zagadnęła, kiedy szły.
- Hm? Tak, pewnie to dlatego… - Sówka pokiwała głową.
- Dlaczego co? – zapytała już szczerze zaciekawiona. Sówka nie odpowiedziała. Wyglądała, jakby jej nie usłyszała. Rozpoczęły wspinaczkę na drzewa. Migotka radośnie wskoczyła na pierwszą gałąź i czekała tam na mentorkę. Wspinała się tak jakby z trudem. Bolało ją coś? Codziennie odnosiła takie wrażenie. Pewnie jej się to wszystko wydawało. W końcu mentorka doszła do niej.
- Idź dalej sama. – miauknęła słabym tonem i zachwiała się, jakby miała zaraz spaść. Migotka wytrzeszczyła oczy.
- Ojeju. Chyba naprawdę się nie wyspałaś. – miauknęła do swojej mentorki, próbując ukryć przerażenie. Pamiętała, co ta jej powiedziała na zgromadzeniu.
- M? Hm… - Sówka sprawiała wrażenie nieprzytomnej. Migotka naprawdę się o nią bała. Dopiero teraz zaczęła zdawać sobie sprawę, co się z nią tak naprawdę dzieje.
- Mam pomysł. – zaczęła. – Chodź. – miauknęła do mentorki. Trzeba jakoś uratować Sówkę. Będzie bardzo słabo, jeśli tutaj zemdleje. Chyba zgromadzenie było dla niej zbyt wielkim wysiłkiem.
- Migotko? Gdzie chcesz iść? – zapytała lekko zdziwiona. Już się nie chwiała i stała pewnie na łapach. Może do wszystko jej się przewidziało… Odkładała myśl, że Sówka jest chora przez wiele wschodów słońca. Teraz musi coś z tym zrobić.
- Do medyczki. – stwierdziła stanowczo, patrząc się prosto na Sówkę. – Teraz. Proszę. – dodała po krótkim namyśle.
- Jestem pewna, że nie ma takiej po… - zaczęła, ale Migotka nie dała jej skończyć.
- Żartujesz? Prawie spadłaś z drzewa! – syknęła. – Chodź, proszę. Witka może ci pomóc. – szepnęła, prawie płacząc.
[350 słów]
[Wspinaczka na drzewa]
<Sówko?>
[Wspinaczka na drzewa]
<Sówko?>
[Przyznano 7% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz