- Jak sobie pani życzy. - Zanucił. - Chociaż bywają tam jeszcze silne wiatry... może przez jakiś przypadek któryś z nich cię stamtąd zdmuchnie? - Podjął, idąc już ku budowli. Kocica ruszyła za nim zadowolona, że jej słowa zadziałały na kocura.
- Czy ty szukasz tylko wymówki, aby zepchnąć mnie z góry? - Zapytała Cisza. - Bo jestem pewna, że leciutki wiaterek mnie nie zwali z tego czegoś. Prowadź, a nie szukaj wymówek.
- Ja? Skądże, co za brutalne oskarżenia z twojej strony. - Musieli przejść przez legowisko medyka i lidera, jednak w obu przypadkach poszło gładko. Wiśnia się tam czymś zajmowała, reszta też raczej miała ich gdzieś, natomiast Róży nie było. Sam w kilku susach pokonywał schody bez większego zmęczenia, aż nie ukazało się ostatnie piętro, już bez "dachu", gdzie stanął luźno, czekając na kocie. Kocica wdrapała się za kocurem, chociaż nie była to łatwa droga. Same schody robiły jej dużo problemu, jednak opłaciło się to jej. Widok był świetny, mimo iż nie zawierał tego, czego chciała.
- I to wszystko, co widzę, należy do was? - Zapytała i spoglądnęła na ucznia znajdującego się u jej boku. Jednak zaraz wróciła wzrokiem na rozciągający się pod nią widok. - I po co wam tyle terenu? Po co go w ogóle zajmować, zamiast polować, gdzie popadnie?
- Wrzosowiska. - Naprostował ją kocur. - A terenu tyle, żebyśmy mieli co jeść, bo inaczej byśmy musieli jeść takie Ciszę, by zachować formę. Poza tym, mamy granice a na granicach inne klany. Więc jeśli nie chcesz dostać po uszach ani łamać kodeksu, to radzę się trzymać naszych zajęczaków. - Wytłumaczył, a kotka tylko prychnęła. Już lepiej by było, jakby burzaki zjedli tę niebieską kocicę, którą zwali jej siostrą. Ona z pewnością byłaby lepszym posiłkiem i nie przyniosłaby takiej głupoty ze sobą.
- Dalej jest to głupie. Czemu nie wykorzystać całego dostępnego terenu, tylko ograniczać się do kawałka i dzielić pomiędzy inne klany? Wtedy głód nie byłby nigdy ponownie wspomniany, a problemy by zniknęły.
- A bo ja wiem? Spytaj inne klany. - Wzruszył barkami. - Nie siedzę innym w głowach. Chociaż domyślam się, że wywołałoby to kolejne spory. W końcu żyjemy tak od wielu pokoleń.
- Uważam, że nie masz racji. Wszystkie wasze problemy by się rozwiązały, gdybyście wzięli pod uwagę ten pomysł. Zwiedzanie nowych miejsc jest zdecydowanie lepsze niż siedzenie w jednym miejscu i czekanie na śmierć. Co wtedy nowego zobaczysz? Nic! To będzie dla Ciebie nudne życie, pełne tylko cierpień.
*****
Północ zniknęła pewnej nocy z legowiska uczniów. Czyżby wystraszyła się klanu, który tak bardzo kochała i uciekła? A może wyszła z obozu, myśląc, że jest odważna i coś ją zabiło? Obie wersje były bardzo prawdopodobne i podobały się jej, bo oznaczało to brak jej wkurzającej siostry u boku. Gdyby tylko ta zniknęła szybciej, to tyle problemów by zniknęło! Nie musiałaby wkurzać się na chodzącą Lew w żłobku, jednak nie cofnie teraz czasu.
Dziś Konwaliowy Powiew zabrał kocicę na trening, na którym młoda kocica nauczyła się polować na króliki i odnowiła wiedzę odnośnie terenów. Może i polowanie nie szło jej za najlepiej, jednak jej mentor twierdził, że praktyka czyni mistrza, co mogło być prawdą. Wrócili do obozu ze zwierzyną w pysku, którą w większości złapał wojownik. Minęli się z patrolem poszukiwawczym, który miał na celu znalezienie jej siostry, chociaż sama Cicha Łapa uważała to za marnowanie sił.
Po tym, jak odłożyła ona zwierzynę na stos i pożegnała się z liliowym kocurem, to w jej oko wpadł jej ulubiony kopacz dziur o imieniu Szept. Czyżby zakończył swą karę dzisiejszego dnia? Miała nadzieję, że tak, bo potrzebowała kompana do rozmowy. Bez niego pewnie by spędziła cały dzień, nie rozmawiając z nikim więcej.
- A kogo me oczy widzą? - Powiedziała kocica, gdy znalazła się wystarczająco blisko ucznia. - Nie mogę dalej uwierzyć, że twa własna postanowiła ukarać Cię w taki sposób? Co takiego zrobiłeś, że zasłużyłeś na taką okropną karę?
- Wspaniałego, jedynego Szepta oczywiście. - Odparł melodyjnie uczeń. - Który to skazany został niesprawiedliwie za zrobienie żartu. Zresztą moim zdaniem całkiem udanego.
- Nie mogę go ocenić, bo nie było mnie tam. Przegapiłam najlepszą scenę w moim życiu, chociaż samo zajście, które miało miejsce z Północą i Gradowym Sztormem też było ciekawe. Musiałbyś zobaczyć to na własne oczy! - Tu przerwała na chwilę. - Co ja teraz pocznę? Jeśli nawet zostanę zabrana na zgromadzenie, to Ciebie nie będzie!
- W takim razie uwierz, że masz teraz przed sobą ofiarę. - Jęknął kocur. - I na następnym zgromadzeniu będzie niezwykle wręcz nudno, kiedy to gwiazda wieczoru nie przyjdzie. Nie zdziwię się, jak wszyscy się tam zanudzicie. Chociaż kto wie, może jakiś inny odważny osmarka łapę Szakalej Gwieździe.
- Mam nadzieje, że kiedyś zobaczę gwiazdkę w akcji na zgromadzeniu. Z pewnością muszę. - Przyznała uczennica. - Chociaż uważam zachowanie Smarka za dziecinne, to z pewnością chciałabym zobaczyć, co odwalił na zgromadzeniu. Omijają mnie najciekawsze rzeczy.
Jeśli Różana Przełęcz weźmie ją na następne zgromadzenie, a będzie tak nudno, jak mówi kocur, to ta będzie zła. Jeśli nie dzieje się nic ciekawego na tych zgromadzeniach, to po co na nie w ogóle chodzić?
[901 słów, polowanie na króliki]
<Szept?>
[Przyznano 23%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz