Bardzo lubiła zaglądać do żłobka i przynosić potrzebne rzeczy Jadowitj Żmii oraz jej pociechom. Kocica, jak i jej partner mieli naderwane ucho, więc Naparstnicowa Łapa mogła im ufać w stu procentach. A skoro im mogła ufać, to tym bardziej tym małym kociakom. Gdy je pierwszy raz zobaczyła, była pewna, że u boku karmicielki leżą jakieś piszczki, a nie jej dzieci — były takie małe i nie przypominały ani trochę kota. Jednak siedząca teraz przed nią Mrok z każdą kwadra zmieniała się i coraz bardziej przypominała prawdziwego wojownika. Tylko tyle, że wciąż była mała.
— Ojeju — wyrwało jej się z rozdziawionego pyszczka, nie spodziewała się, że Mroczny Gwiazda, kocur o którym tyle słyszała od mamki mógł się odrodzić w takiej małej kruszynce — Ojejku. — powtórzyła przebierając łapkami w miejscu — Myślę, że to jest bardzo możliwe! Jesteś czarna, masz na imię Mruk...
— Mrok!
— Teraz to się trochę denerwuję, gdy wiem, że jesteś tym kocurem, który rządził Klanem Wilka przed moimi narodzinami...
Kocię dostrzegając, że Naparstnica nie wyśmiała go, ani nie kwestionowała informacji, którą się podzieliło z nią, wypięło dumnie pierś w przód. Szylkretka natomiast nachyliła się do koteczki, szturchając ją pyskiem w polik, chcąc zapędzić ją z powrotem do żłobka. Bo skoro była reinkarnacją Mrocznej Gwiazdy, to trzeba było na nią chuchać i dmuchać, by nic złego jej się nie stało! Z pyska czarnej kotki wydobyło się niezadowolone mruknięcie na poczynania starszej.
— C-co ty robisz?!
— Spokojnie Mruk. Jesteś jeszcze mała, malutka i nie mogę pozwolić by ktoś cię skrzywdził przed tym jak zostaniesz liderem. Pewnie to już wiesz, ale tylko kotom z naderwanym uchem możesz ufać. A w klanie mamy również takie koty, które nie dostąpiły tego zaszczytu... Mogą tak naprawdę być źli i coś ci zrobić. A ja nie mogę na to pozwolić! — Rozglądała się na boki, obawiając się, że któryś z Wilczaków mógłby być tak naprawdę owcą w wilczej skórze, która chciałaby zguby kociąt. Albo mogli być wyznawcami Gwiezdnych! Wtedy życie kociąt Jadowitej Żmii byłoby zagrożone i ktoś musiałby ich pilnować cały czas, gdy matka nie miała na nich oka. A tym kimś mogła być właśnie córka Gęsiego Wrzasku. — No już, wracaj do żłobka. Tak jest bezpiecznie, nikt cię nie skrzywdzi... — Kocię zaparło się na tych swych małych łapkach i nie chciało się ruszyć ani o chociażby jeden kocięcy krok. — Wybaczcie mi o wielcy przodkowie... — miauknęła cicho, po czym złapała kociaka za kark. Koteczka stawiała opór, ale musiała zrozumieć, że powinna bardziej uważać na siebie. Była w końcu wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Była Mroczną Gwiazdą.
<Mrok?>
[415 słów]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz