Przeciągnęła się i momentalnie skrzywiła, gdy dreszcze bólu przeszyły ją wzdłuż kręgosłupa. To uczucie nie towarzyszyło jej przez cały czas. Zazwyczaj zdrowie jej nie opuszczało, ale zdarzało się, że w najmniej spodziewanych chwilach, każda z jej kości przypominała w nieprzyjemny sposób o swoim istnieniu.
Była młoda. Nie mogła mieć problemów zdrowotnych pokroju staruszki u kresu życia. Powoli ją to wszystko dobijało. Nie dosyć, że coraz bardziej żałowała decyzji podjęcia się treningów na stróża, to jeszcze przy tym, co się z nią działo, zaraz nie będzie jej go nawet dane ukończyć.
Zerknęła niepewnie na legowisko medyków. Miała już okazję poznać Witkę. Specyficzna kotka, ale skoro jej rolą jest pomoc, to może przyszedł czas, aby Gracja schowała dumę pod futro i poprosiła ją chociaż o radę? Od tego nie zginie, a jak nie spyta, to tylko Wszechmatka mogłaby wiedzieć, co ją będzie czekać.
Długo ze sobą walczyła, nim jej uwagi nie przykuło kremowe futro, przemykające wprost do gniazdka uzdrowicieli. Gracja zmrużyła zdziwiona ślepia. Jej mama była chora? Równie dobrze mogła tam wchodzić z innego powodu, a od losu był to dla szylkretki znak, by w końcu ruszyć tyłek.
Uczennica przełamała się. Doczłapała się niespiesznie i ociężale do środka, gdzie jeszcze bardziej niż widok Kruchej, zaskoczył ją stojący — a raczej próbujący ustać, bo w jej oczach podejrzanie mocno się chwiał — Agrest. Ojciec od razu ją zauważył, uśmiechając się ciepło.
— Coś ci dolega, Gracjo? — zapytał, a ona gwałtownie zesztywniała. Zerknęła na rodzicielkę, którą akurat zajmowała się Witka i przełknęła cicho ślinę. Oboje byli chorzy, na pewno mieli już wystarczająco wiele problemów na głowie, więc nie mogła ich martwić swoimi wymysłami. Nie powinno to być nic poważnego, skoro nie były to stale występujące bóle, tylko przelotne, które po jakimś czasie ustępowały.
— Nic — odparła, odwzajemniając gest. — Po prostu was zauważyłam i chciałam zobaczyć, czy z wami wszystko dobrze. U mnie na szczęście ze zdrowiem jest w jak najlepszym porządku — dodała, starając się brzmieć na tyle pewnie, by te słowa przekonały ją samą.
Czekoladowy skinął głową, wzdychając, gdy medyczka skierowała się z ziołami w pysku w jego stronę.
— To dobrze. Pamiętaj, by nie lekceważyć swojego zdrowia, bo chwila nieuwagi, a łapa ci będzie odpadać — zażartował, co w Gracji wzbudziło jedynie lęk.
Na pewno nie mogło jej się nic złego dziać. Po prostu wydziwiała.
Poprzyglądała się im jeszcze przez chwilę, słuchając o tym, że Kruchą męczył katar, a Agrest miał problem z bólem jednej z kończyn. Tego, że roli uzdrowiciela nie brała pod uwagę, nie żałowała. I tak nie odnalazłaby się wśród tylko ziółek, od których intensywnego zapachu swędziało ją ciągle w nosie.
Musiała po prostu zabrać się do roboty i skończyć swój trening, zamiast szukać na wszystko wymówek.
[451 słów]
[Przyznano 9%]
Wyleczeni: Krucha, Agrest
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz