Był z Jerzykiem na zbieraniu kwiatów, aby bury ozdobił sobie nimi futerko. Młodszy kocur znalazł kwiaty o niebieskich płatkach i się nimi zachwycił. Uznał, że kolor idealnie pasuje do oczu Diamenta. Rozkazał starszemu siedzieć i dać się ozdobić, bo jeśli nie, to jego wielka prababcia zejdzie z nieba i mu pogrozi, czy jakoś tak. W każdym razie Diament po tych groźbach usiadł grzecznie i obserwował poczynania Jerzyka. Bury kocur zręcznie wplótł mu kwiaty w długie futro.
- A one nie są brudne? - jęknął srebrny, wyginając się, by zobaczyć, jak wygląda. Co mu było po kwiatach, skoro brudziły mu sierść ziemią! Diament miał długą, w wielu miejscach jasną sierść, więc większość brudu zwykle było widać. Poza tym nie cierpiał tego uczucia, gdy nie był idealnie czysty!
- Nie są. - zbył go Jerzyk. Obszedł dookoła, przyjrzał mu się uważnie i gwizdnął z uznaniem. - Idealnie wyglądają w twoim futrze. Trzeba cię częściej przystrajać, jesteś ładniejszy w kwiatach. - oznajmił ze zdecydowaniem.
- Dzięki. - Diament się uśmiechnął. Uwielbiał takie komplementy. Dlatego wyszczerzył się od ucha do ucha. Miło mu się spędzało z Jerzykiem. Bury miał dobre pomysły i był zabawny. Żeby się odwdzięczyć, zaproponował: - Poszukajmy teraz czegoś dla Ciebie. Myślę, że te żółte kwiaty do ciebie pasują, z odrobiną tych pomarańczowych wyglądałbyś idealnie. - żeby to sprawdzić, zerwał pięć żółtych kwiatów i dwa pomarańczowe, wplótł je w futro Jerzyka i chociaż bardzo się starał, nie wyglądało to tak ładnie, jak kocur pewnie by sobie życzył. Kwiaty były skierowane w dół i zwisały z burego, wyglądając jakby tam były przez przypadek.
- I co? Jak ci idzie? - spytał pewnie już lekko zniecierpliwiony Jerzyk. Zapewne chciał już ujrzeć siebie w pełnej doskonałości z pięknymi kwiatami przyozdabiającymi jego futro. Jednak nie wolno było mu się wiercić, jeśli chciał jak najlepszy efekt.
- Nie za dobrze. - miauknął przepraszająco Diament. Na te słowa bury popatrzył na niego pytająco. - Przykro mi. Nie umiem tak dobrze jak ty wplatać kwiaty w futro. Nie mam takiej wprawy.
- Musisz się w takim razie nauczyć. - oznajmił Jerzyk. - Ale nie martw się, jak będziemy często chodzić po kwiaty, szybko będziesz miał wprawę. - sam poprawił swoje ozdoby i powiedział: - Dobra, idziemy. - i ruszyli. Szli w podskokach, energicznie, uśmiechając się szeroko. Wtedy bury przypomniał sobie o swojej piosence i znowu zaczął śpiewać. Diament już prawie nauczył się trzeciej zwrotki, kiedy usłyszeli dziwne odgłosy. Obydwoje dosyć późno, bo strasznie głośno śpiewali.
- Co to? - spytał zdziwiony Diament, patrząc na małe jasnobrązowe zwierzę z dziwnie wydłużonym ciałem i krótkimi łapkami. To coś biegło w ich stronę, strasznie głośno sapiąc. Było niższe od kotów. - To pewnie pies. - po chwili odpowiedział sam sobie. - Spróbujmy się z nim zaprzyjaźnić, a jak będzie niemiły, to go drapniemy w nos.
- A one nie są brudne? - jęknął srebrny, wyginając się, by zobaczyć, jak wygląda. Co mu było po kwiatach, skoro brudziły mu sierść ziemią! Diament miał długą, w wielu miejscach jasną sierść, więc większość brudu zwykle było widać. Poza tym nie cierpiał tego uczucia, gdy nie był idealnie czysty!
- Nie są. - zbył go Jerzyk. Obszedł dookoła, przyjrzał mu się uważnie i gwizdnął z uznaniem. - Idealnie wyglądają w twoim futrze. Trzeba cię częściej przystrajać, jesteś ładniejszy w kwiatach. - oznajmił ze zdecydowaniem.
- Dzięki. - Diament się uśmiechnął. Uwielbiał takie komplementy. Dlatego wyszczerzył się od ucha do ucha. Miło mu się spędzało z Jerzykiem. Bury miał dobre pomysły i był zabawny. Żeby się odwdzięczyć, zaproponował: - Poszukajmy teraz czegoś dla Ciebie. Myślę, że te żółte kwiaty do ciebie pasują, z odrobiną tych pomarańczowych wyglądałbyś idealnie. - żeby to sprawdzić, zerwał pięć żółtych kwiatów i dwa pomarańczowe, wplótł je w futro Jerzyka i chociaż bardzo się starał, nie wyglądało to tak ładnie, jak kocur pewnie by sobie życzył. Kwiaty były skierowane w dół i zwisały z burego, wyglądając jakby tam były przez przypadek.
- I co? Jak ci idzie? - spytał pewnie już lekko zniecierpliwiony Jerzyk. Zapewne chciał już ujrzeć siebie w pełnej doskonałości z pięknymi kwiatami przyozdabiającymi jego futro. Jednak nie wolno było mu się wiercić, jeśli chciał jak najlepszy efekt.
- Nie za dobrze. - miauknął przepraszająco Diament. Na te słowa bury popatrzył na niego pytająco. - Przykro mi. Nie umiem tak dobrze jak ty wplatać kwiaty w futro. Nie mam takiej wprawy.
- Musisz się w takim razie nauczyć. - oznajmił Jerzyk. - Ale nie martw się, jak będziemy często chodzić po kwiaty, szybko będziesz miał wprawę. - sam poprawił swoje ozdoby i powiedział: - Dobra, idziemy. - i ruszyli. Szli w podskokach, energicznie, uśmiechając się szeroko. Wtedy bury przypomniał sobie o swojej piosence i znowu zaczął śpiewać. Diament już prawie nauczył się trzeciej zwrotki, kiedy usłyszeli dziwne odgłosy. Obydwoje dosyć późno, bo strasznie głośno śpiewali.
- Co to? - spytał zdziwiony Diament, patrząc na małe jasnobrązowe zwierzę z dziwnie wydłużonym ciałem i krótkimi łapkami. To coś biegło w ich stronę, strasznie głośno sapiąc. Było niższe od kotów. - To pewnie pies. - po chwili odpowiedział sam sobie. - Spróbujmy się z nim zaprzyjaźnić, a jak będzie niemiły, to go drapniemy w nos.
<Jerzyku?>
[438 słów]
[438 słów]
[Przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz