Kiedy zaczęły się treningi w celu przygotowania ich do bycia uczniami, Mrok radziła sobie najlepiej z rodzeństwa. Nauczyła się podstaw walki, czyli jak zadawać ciosy i prostych uników, ale wiedziała, że nie umie nawet jednej dziesiątej tego, czego będzie musiała się nauczyć. A musi nauczyć się walczyć dobrze, żeby godnie zabijać samotników. Zostanie mistrzynią, tak jak Szakala Gwiazda nią była. Jak mogła nauczyć się lepiej walczyć? Był jeden sposób. Musiała poprosić o pomoc ucznia. Zobaczyła jakiegoś ucznia, chyba Łabędzią Łapę więc potruchtała do niego majestatycznie jak na kocię.
- Łabędzia Łapa, zgadza się? - zapytała.
- T-tak. - uczeń zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem. Jąkał się? Serio? Współpraca będzie trudniejsza niż myślała. W dodatku to był Łabędzia Łapa, Słyszała, że ciągle płacze. Postanowiła jednak dać mu szansę.
- Czy chciałbyś mi pomóc w nauczeniu się walki? - zapytała spokojnie.
- J-ja? - pisnął.
- Tak, ty. Mówię do ciebie w tej chwili. - uśmiechnęła się, ale w jej spojrzeniu nie było ciepła.
- Ja tam nie potrafię… lepiej pójdź do którejś z moich sióstr. - miauknął. Mrok jednak nie chciała tak tego zostawić.
- No coś chyba musisz potrafić? - zapytała. - Pamiętaj, nasi przodkowie na nas patrzą. Nie zostawili nas, tak jak to zrobił Klan Gwiazdy. - kusiło ją dodać: Tak jak to zrobiła twoja matka, ale jeszcze nie chciała całkowicie psuć ich relacji. Może nie jest słabeuszem. - Nie zawiedź ich teraz. Pokaż mi, co potrafisz. - syknęła. Zwykle samo wspomnienie o Mrocznej Puszczy sprawiało, że koty robiły, to co chciała. Zwłaszcza, że tym kimś był uczeń. Oczywiście, że zadziałało. Kocur się przeraził. Mrok parsknęła z irytacją. No cóż, może teraz przynajmniej jej coś pokaże.
<Łabędzia Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz