Minęło zaledwie parę dni odkąd dwa kocięta się narodziły. Taniec oraz Pokrzywek ledwo co się poruszały, a i tak w rzeczywistości zwyczajnie się czołgały po uścielonej mchem, liśćmi i piórami ziemi.
Pokrzywek leżący obecnie gdzieś niedaleko od swojej rodzicielki, nawet nieświadomy gdzie się obecnie znajduje, poczuł ciężar na plecach i zaczął piszczeć z przerażenia. Co to było? Jakiś wielki potwór? Czy jego kochana mamusia go nie uratuje? Po chwili jednak do jego jeszcze nierozwiniętych nozdrzy dotarł zapach jego siostry, dlatego kociak obrócił się lekko i próbował strzepnąć siostrę z siebie. Mała kotka jednak nie odpuszczała i dzióbała jego pyszczek, co zabolało kociaka i zaczął piszczeć i wiercić się próbując uciec od swojego wroga.Gdy tylko udało mu się zepchnąć z siebie dodatkowy ciężar, popiskując, doczołgał się do swojej matki, próbując zawinąć się za jej ogonem, tak aby jego siostra go nie znalazła. Taniec jednak, z otwartymi już oczami i widokiem na prawie wszystko wokół niej nie miała większego problemu, ze zwyczajnym patrzeniem co robi Pokrzywek i szybkim znalezieniem go. Zaraz więc podeszła i jedną łapką podniosła ogon swojej matki do góry, odsłaniając liliową zwiniętą kulkę.
-Tańcu.. Zostaw swojego braciszka w spokoju. Nie jest jeszcze gotowy na otworzenie oczu. - Szadź szybko odepchnęła kotkę od ogona i przyciągnęła ją pomiędzy swoje łapy, tak, aby nie przeszkadzała Pokrzywkowi.
-Ale... Ja ce źobacić z nim- jak wyglądzia źlobek. - Koteczka odpowiedziała, sepleniąc i widocznie mają problem z wypowiedzeniem słów, które usłyszała od początku pobytu w żłobku.
-Tak, tak, wiem słonko, ale on nie może otworzyć oczu tak o. Gdy będzie gotowy, razem obejrzycie cały obóz. - Rzekła spokojnie kocica, uspokajając swoje kocię.
***
Minął zaledwie niedługi czas, może zwyczajnie parę chwil, gdy Taniec spokojnie leżała pomiędzy łapami matki, prawie już śpiąc, a Pokrzywek dawno już drzemał pod ciepłym futrem ogona, gdy do żłobka cicho i spokojnie wszedł Koperkowe Wzgórze z rudą wiewiórką zwisającą z jego pyska. Gdy zobaczył dwie śpiące kulki i swoją ukochaną partnerkę, nie mógł powstrzymać radosnego uśmiechu. Cicho podszedł i kucnął obok karmicielki, kładąc wiewiórkę zaraz obok i patrząc na Taniec.-Są takie małe i kruche, prawda? - Zapytała Szadź i zetknęła swój nos z nosem partnera. Posiadanie kociąt ich łączyło, było to coś, co oboje dzielili.
Dwa koty spokojnie obserwowały kocięta, szepcząc do siebie i czekając, aż maluchy się obudzą.
<Taniec?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz