Słowa kotki wprawiły ją w lekkie zakłopotanie. Była do tyłu z treningami? Sądziła, że nie jest tak źle, ale skoro z boku tak się sprawy miały, to rzeczywiście mogło być coś na rzeczy.
— Chętnie skorzystam z propozycji — odparła, starając się ukryć skrępowanie tym wygarnięciem jej braków, których sama nie dostrzegała. Nie miała problemu z towarzystwem Migotki, siostra była cicha i spokojna, a to jej jak najbardziej odpowiadało. — To świetnie, możemy od razu ruszać — oświadczyła, na co w odpowiedzi szylkretka skinęła głową i w ślad za ogonem zwiadowczyni, opuściła legowisko.
Niebieska już na nich czekała, a czarny zjawił się zaledwie po kilku, krótkich oddechach, jakby przez ten cały czas krył się gdzieś za drzewem, gotów przyjść tylko wtedy, gdy będą w komplecie.
Przez całą drogę Gracja nie potrafiła odciągnąć wzroku od Sówki. Mimo wszystko intrygowała ją jej rola i próbowała przypatrzeć się jej zachowaniu i sposobie bycia. Z pewnością dostrzegała między nią a sobą różnicę w chodzie. Kroki zwiadowczyni były pewne, jak i zarazem stawiane z ostrożnością. Widać było, że umyka na bok, nie trzyma się głównej drogi, cały czas jest w stanie czuwania.
Migotka ją naśladowała. Co jakiś czas ich pyski poruszały się, a kotki komunikowały się ze sobą, odnośnie treningów. Szylkretka zwiększyła częstotliwość swoich kroków, chcąc usłyszeć, co dokładnie jest tematem ich rozmów i być może się czegoś nauczyć.
— I pamiętaj, oczy dookoła głowy. Bądź niczym cień — wyszeptała Sówka, co Gracji udało się pochwycić. Zwolniła tempa, pozwalając dogonić się mentorowi. Do pewnego momentu mieli iść razem, ale później planowali się na moment rozdzielić, by każdy przećwiczył to, co należało do jego zakresu.
Czasami zdarzało jej się czuć zazdrość. Ilekroć brnęła w swój trening, tym więcej odkrywała rzeczy, które jej się nie podobały. Zdarzało jej się wymieniać z rodzeństwem opowieściami o tym, jak spędzili dzień i dochodziła do wniosku, iż była wyjątkowo... nudna. Stróże niczym się nie wyróżniali. Zachodził proces w przeciwną stronę, wręcz odstawali od reszty i to w bardzo negatywnym znaczeniu.
Polana przywitała ich przyjemnym zapachem nowej pory. Westchnęła, skupiając wzrok na Kamyczku. Sówka z Migotką zdążyły już uciec z ich wzroków, choć gdy dobrze przyjrzała się wysokim drzewom, spostrzegła pośród pni drzew jasną kitę siostry.
— To... Gracjo? — Kamyczek zwrócił jej uwagę. — Co chcesz robić?
Wymamrotała niewyraźne dla samej siebie słowa pod nosem. Odpowiedzi nasuwające jej się do głowy nie byłyby zbyt taktowne, toteż przełknęła ślinę, uśmiechając się życzliwie w stronę mentora.
— Nie czuję się jeszcze dobrze z walką. Polowanie raczej dobrze mi idzie, prawda? — podpytała, choć przewidywała, że nawet jeśli nie potrafiłaby nic upolować, to kocur potwierdziłby jej słowa, byleby nie było jej smutno.
— Tak tak. To w takim razie chodźmy bliżej lasu, będzie trochę trudniej, ale przy okazji możemy przećwiczyć wspinanie się po drzewach — zalecił.
Parsknęła, ze zwykłego rozbawienia. Cóż byłby z niej za mieszkaniec Owocowego Lasu, gdyby nie potrafiła wejść na pierwszy lepszy dąb. Doceniła jednak, że czarny sam coś zaproponował.
Posłusznie podążyła za nim, raz po raz zerkając z utęsknieniem w ślad za dwiema kotkami.
***
Gracji wciąż zdarzało się zsuwać z pni, ale z pewnością potrafiła doczłapać się już na środkowe gałęzie wysokiego drzewa. W myślach zwalała to na zbyt puchaty i ciężki ogon, który ściągał ją do dołu. W końcu skończyli swój trening. Znakiem dla tego był nagły, cichy szelest zza ich pleców i widok jasnych futer pośród kor. Migotka i Sówka przyszły sprawdzić, czy sobie radzą, a potem zwiadowczymi zasugerowała powrót.
Gracja nie pytała siostrę o to, jak jej poszło. Wiedziała, że wieczór w legowisku i tak spędzą na wymienianiu się doświadczeniami minionego dnia. Zagryzła mocniej zęby i ruszyła za swoimi towarzyszami. Owszem, niektóre aspekty ich treningów były podobne i tak naprawdę mogły go razem spędzić, jednak czekoladowa nie była pewna, czy czułaby się dobrze, gdyby ktoś z jej rodziny był świadkiem jej niewypałów.
Po dojściu do obozu udało jej się odciągnąć Sówkę na bok. Uznała, że kotka mimo wszystko sprawia wrażenie miłej, i krótka rozmowa z nią dobrze jej zrobi.
— Mam nadzieję, że nie zabieram ci za dużo cennego czasu — rozpoczęła mowę. — Chciałam zapytać, jak moja siostra radzi sobie na treningach? — Bez dłuższych monologów przeszła do głównego tematu. Pragnęła po prostu wiedzieć, czy o Migotce też ma takie zdanie jak o niej, że ma braki, czy to tylko ona jest takim specjalnym przypadkiem.
<Sówko?>
[wspinaczka na drzewa]
[719 słów]
[wspinaczka na drzewa]
[719 słów]
[Przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz