Rozczapierzone pazury Iskry mignęły mu przed oczami, zostawiając mu na nosie nieznaczne draśnięcie. Van cofnął się, nerwowo podnosząc głowę. Szylkretka zaciskała szpony na zgniecionym truchle, jakby powstrzymując się od wymierzenia kolejnego ciosu w brata na nauczkę.
— …Iskro? — Mruknął, ostrożnie dobierając słowa w obawie przed atakiem kotki — Wszystko dobrze?
Posłała mu zniesmaczone spojrzenie. Chyba nie chciała już rozmawiać.
Przycisnął łapy do szyi, przesuwając nimi wzdłuż niej, próbując wydusić z siebie dźwięk. Jedyne co dostał to załzawione oczy i krztuszenie się śliną. Zwinął się na posłaniu, kryjąc łebek w mchu. Co teraz pomyśli sobie o nim Fretka? Zacisnął powieki. Głupek z niego. Mógł nie ignorować słów Witki. Odmówił w myślach szybką modlitwę i przygotował się do snu. Nie chciał myśleć o swojej stracie. Mimo tego nie mógł zasnąć. Z irytacją wypuścił powietrze i wstał, aby trochę się poruszać. Zeskoczył ze swojej gałęzi. Słońce powoli zachodziło, koty udawały się już do legowisk. W obozie panowała błoga atmosfera, a cisza przerywana była tylko przez ciche szepty owocniaków. Skrzyp zacisnął zęby z irytacją. Naprawdę miał ochotę wydrapać komuś oczy. Powstrzymywała go jedynie nikła kontrola nad emocjami.
— Hej, Skrzyp. — Miauknął obok jego ucha znajomy, nadal tak samo drażniący głos mentorki.
Posłał jej wymowne spojrzenie pod tytułem „czego chcesz”. Doskonale wiedziała o jego utracie głosu. Czego jeszcze chciała? Sadzawka, której reakcja ucznia najwidoczniej nie odpowiadała, podniosła z irytacją łeb.
— A myślisz, że co? To, że biedny Skrzypek jest głupkiem, nie znaczy, że ma nie chodzić na trening. — Parsknęła ironicznie.
Liliowy zmrużył oczy i nie czekając na kotkę, wyszedł z obozu.
— Stary już jesteś, hm? Dzisiaj musimy ogarnąć lekcje z tropienia, wspinaczki i takie tam bzdury. — Poinformowała go szorstko. Najwidoczniej Skrzyp znacząco ją rozdrażnił.
Sadzawka narysowała na ziemi kształt łapy lisa.
— Widzisz? Zapamiętaj go. — Po spaceru w całkowitej ciszy częściowo ochłonęła i była w stanie w miarę normalnie prowadzić lekcje.
— Teraz narysuje kilka od różnych innych zwierząt i znajdziesz ten od lisa i borsuka, jasne? — Miauknęła, zacierając pierwszy ślad.
Liliowy kiwnął głową. Bura zrobiła to co zapowiedziała, a Skrzyp wskazał łapą kształt lisa.
— Bardzo dobrze.
…
Liliowy kocur był dobry we wspinaczce. Owszem. Lecz nie na aż tak ogromne drzewa, na które kazała mu się wspinać Sadzawka. Z tego właśnie powodu wracał cały obolały z rozciętą przez ostry kamień wargą, delikatnie utykając na nogę, którą źle postawił podczas lądowania.
— Oh, w obozie jeszcze nauczysz się robić legowiska. — Rzuciła niebieskooka ze złośliwym uśmieszkiem.
Skrzyp obrzucił ją wymownym spojrzeniem, ale wojowniczka nic sobie z tego nie zrobiła, jedynie przyśpieszyła tempo.
Kiedy tylko weszli do obozu, Sadzawka trąciła w jego stronę stertę patyków.
— Spróbuj je umocować tak, żeby stworzyły podstawę do legowiska.
Uczeń jęknął cicho, ale zmotywowany nikłą wzmianką mentorki na początku treningu o mianowaniu przystąpił do wykonania polecenia. Do ćwiczenia wybrał sobie niski konar, głównie po to, aby nie męczyć już mięśni, które przy każdym ruchu delikatnie drżały. Zaczął, umieszczając dwie najgrubsze i najbardziej przy tym elastyczne gałęzie równolegle do siebie, opierając je o kolejną odnogę drzewa znajdującą się naprzeciwko tej pierwszej. Niebieskooka pokiwała głową. Najwidoczniej podobało jej się uciszenie ucznia. Skrzyp natomiast niezbyt przejmując się jej opinią, podszedł do stosiku i zaczął budować konstrukcję w kształcie kwadratu, przekładając patyki na zmianę, aż podniosły się mniej więcej na wysokość jego kolana, a jako że był małym kotem, stwierdził, że podstawa jest już odpowiednia. Popatrzył wyczekująco na burą, licząc na chwilę przerwy.
— Zerwij mech i wymość legowisko. — Sadzawka zdawała się nie widzieć jego prośby.
Prychnął tylko i zajął się odrywaniem płatów gąbczastej rośliny oraz przymocowywaniem ich do poprzednio zrobionej konstrukcji.
— Dobrze. Możesz odpocząć.
Tak też zrobił.
Skrzyp obudził się rano z nową energią i… dosyć mocnymi zakwasami. No cóż. Ważne dla niego było teraz pogodzenie się z Iskrą. W końcu od kilku sezonów nie zamienili ani słowa. Stawało się to dla niego coraz bardziej nudne, a życie było bardziej… samotne? Może i tak. W końcu odkąd Mniszek odszedł, nie miał nawet świadomości, że ktoś przy nim był. Właściwie z nim też często nie gadał. Był kiepskim rodzeństwem. Dlatego też, nie zważając na takie trudności jak chociażby utrata głosu zeskoczył z drzewa, czekając, aż jego siostra sama zejdzie.
— …Iskro? — Mruknął, ostrożnie dobierając słowa w obawie przed atakiem kotki — Wszystko dobrze?
Posłała mu zniesmaczone spojrzenie. Chyba nie chciała już rozmawiać.
…
Przycisnął łapy do szyi, przesuwając nimi wzdłuż niej, próbując wydusić z siebie dźwięk. Jedyne co dostał to załzawione oczy i krztuszenie się śliną. Zwinął się na posłaniu, kryjąc łebek w mchu. Co teraz pomyśli sobie o nim Fretka? Zacisnął powieki. Głupek z niego. Mógł nie ignorować słów Witki. Odmówił w myślach szybką modlitwę i przygotował się do snu. Nie chciał myśleć o swojej stracie. Mimo tego nie mógł zasnąć. Z irytacją wypuścił powietrze i wstał, aby trochę się poruszać. Zeskoczył ze swojej gałęzi. Słońce powoli zachodziło, koty udawały się już do legowisk. W obozie panowała błoga atmosfera, a cisza przerywana była tylko przez ciche szepty owocniaków. Skrzyp zacisnął zęby z irytacją. Naprawdę miał ochotę wydrapać komuś oczy. Powstrzymywała go jedynie nikła kontrola nad emocjami.
— Hej, Skrzyp. — Miauknął obok jego ucha znajomy, nadal tak samo drażniący głos mentorki.
Posłał jej wymowne spojrzenie pod tytułem „czego chcesz”. Doskonale wiedziała o jego utracie głosu. Czego jeszcze chciała? Sadzawka, której reakcja ucznia najwidoczniej nie odpowiadała, podniosła z irytacją łeb.
— A myślisz, że co? To, że biedny Skrzypek jest głupkiem, nie znaczy, że ma nie chodzić na trening. — Parsknęła ironicznie.
Liliowy zmrużył oczy i nie czekając na kotkę, wyszedł z obozu.
— Stary już jesteś, hm? Dzisiaj musimy ogarnąć lekcje z tropienia, wspinaczki i takie tam bzdury. — Poinformowała go szorstko. Najwidoczniej Skrzyp znacząco ją rozdrażnił.
…
Sadzawka narysowała na ziemi kształt łapy lisa.
— Widzisz? Zapamiętaj go. — Po spaceru w całkowitej ciszy częściowo ochłonęła i była w stanie w miarę normalnie prowadzić lekcje.
— Teraz narysuje kilka od różnych innych zwierząt i znajdziesz ten od lisa i borsuka, jasne? — Miauknęła, zacierając pierwszy ślad.
Liliowy kiwnął głową. Bura zrobiła to co zapowiedziała, a Skrzyp wskazał łapą kształt lisa.
— Bardzo dobrze.
…
Liliowy kocur był dobry we wspinaczce. Owszem. Lecz nie na aż tak ogromne drzewa, na które kazała mu się wspinać Sadzawka. Z tego właśnie powodu wracał cały obolały z rozciętą przez ostry kamień wargą, delikatnie utykając na nogę, którą źle postawił podczas lądowania.
— Oh, w obozie jeszcze nauczysz się robić legowiska. — Rzuciła niebieskooka ze złośliwym uśmieszkiem.
Skrzyp obrzucił ją wymownym spojrzeniem, ale wojowniczka nic sobie z tego nie zrobiła, jedynie przyśpieszyła tempo.
…
Kiedy tylko weszli do obozu, Sadzawka trąciła w jego stronę stertę patyków.
— Spróbuj je umocować tak, żeby stworzyły podstawę do legowiska.
Uczeń jęknął cicho, ale zmotywowany nikłą wzmianką mentorki na początku treningu o mianowaniu przystąpił do wykonania polecenia. Do ćwiczenia wybrał sobie niski konar, głównie po to, aby nie męczyć już mięśni, które przy każdym ruchu delikatnie drżały. Zaczął, umieszczając dwie najgrubsze i najbardziej przy tym elastyczne gałęzie równolegle do siebie, opierając je o kolejną odnogę drzewa znajdującą się naprzeciwko tej pierwszej. Niebieskooka pokiwała głową. Najwidoczniej podobało jej się uciszenie ucznia. Skrzyp natomiast niezbyt przejmując się jej opinią, podszedł do stosiku i zaczął budować konstrukcję w kształcie kwadratu, przekładając patyki na zmianę, aż podniosły się mniej więcej na wysokość jego kolana, a jako że był małym kotem, stwierdził, że podstawa jest już odpowiednia. Popatrzył wyczekująco na burą, licząc na chwilę przerwy.
— Zerwij mech i wymość legowisko. — Sadzawka zdawała się nie widzieć jego prośby.
Prychnął tylko i zajął się odrywaniem płatów gąbczastej rośliny oraz przymocowywaniem ich do poprzednio zrobionej konstrukcji.
— Dobrze. Możesz odpocząć.
Tak też zrobił.
Skrzyp obudził się rano z nową energią i… dosyć mocnymi zakwasami. No cóż. Ważne dla niego było teraz pogodzenie się z Iskrą. W końcu od kilku sezonów nie zamienili ani słowa. Stawało się to dla niego coraz bardziej nudne, a życie było bardziej… samotne? Może i tak. W końcu odkąd Mniszek odszedł, nie miał nawet świadomości, że ktoś przy nim był. Właściwie z nim też często nie gadał. Był kiepskim rodzeństwem. Dlatego też, nie zważając na takie trudności jak chociażby utrata głosu zeskoczył z drzewa, czekając, aż jego siostra sama zejdzie.
[675 słów + tworzenie legowisk + rozpoznawanie tropów lisa + wspinaczka na drzewa]
<Iskro?>
[Przyznano 28%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz