Gęgawa wzdrygnął się, i to wcale nie z powodu ran. Słysząc podśmiechiwania Gwiazdnicy czuł się obrzydzony. Nie chciał być z nikim parowany (a zwłaszcza z przyjaciółką), wyjaśniał to kotce za każdym razem, a ona nadal nie potrafiła go uszanować. Stawało się to dla niego męczące.
— No wiesz co? Jeszcze to ukrywacie? — zaśmiała się pointka, uśmiechając do obojga szarmancko. — Każdy wie, że jesteście razem! Nie musicie udawać!
— Nie jesteśmy. Przyjaźnimy się — mruknęła zdziwiona wszystkim Łuska w stronę natrętki. Czarny przeprosił Plusk, która kończyła nakładanie opatrunków na jego świeże rany i wstał, by stanąć zaraz u boku przyjaciółki.
— To, że Łuska jest kotką, a ja kocurem nie oznacza, że jesteśmy parą. Powinnaś to zrozumieć, bo to oczywiste — odpowiedział kotce ciemnym głosem i poczuł, jak o jego tylne łapy ociera się machający ogon niebieskiej. Musiała być zirytowana – on również był. Gwiazdnica zamiast tego usiadła i owinęła gruby ogon wokół swoich łap, wyglądając, jakby bawiła się w najlepsze.
— Och, moje słodkie ptaszki, teraz to już zupełnie wyglądacie jak partnerzy! — Skakała wzrokiem raz z Gęgawy, raz z Łuski. — Widzę wasze starania, ale niestety nie jesteście w tym za dobrzy. Z resztą nie musicie się wstydzić. Taka z was śliczna para! — mruczała, uśmiechając się szeroko.
Gęgawa odsunął się momentalnie od ciepłego boku przyjaciółki. Zauważył, że Łuska posłała mu zdezorientowane i nieco zmartwione spojrzenie, ale wojownik jedynie wpatrywał się stanowczo w Gwiazdnicę z nadzieją, że w końcu jej się znudzi.
— Mogłabyś zostawić nas w spokoju? –
— O jejku, nie musicie się już tak burzyć. — Przerwała Gęgawie i przewróciła żartobliwie oczami. Wzięła jeden krok w tył, w stronę wyjścia z legowiska medyka. — Cóż, chyba w takim razie nic tu po mnie — mruknęła jeszcze Gwiazdnica, wzruszając ramionami. Odwróciła się w stronę wyjścia, ale zanim jeszcze przekroczyła próg odwróciła się do dwójki i dodała: — I tak wszyscy wiedzą!
Gęgawa patrzył jak liliowa odchodzi z wesoło uniesionym ogonem w górze. Gdy zniknęła mu z pola widzenia głęboko westchnął, wbijając wzrok w podłogę.
— Nie musisz się tym przejmować — zapewniła go Łuska, patrząc w stronę czarnego niepewnie.
— Nie przejmuję się nią. — Spojrzał w zielone oczy przyjaciółki. — Nie będę się martwił kimś, kogo zachowanie jest niedojrzałe, nieuprzejme i zwyczajnie dziecinne. Mam jedynie nadzieję, że prędko znajdzie sobie nowe zajęcie. Ani że w żaden sposób to na nas nie wpłynie — dodał z westchnięciem na pysku.
— Oczywiście, że nie. To tylko jakaś... — szukała odpowiedniego słowa — kupa futra. — Uśmiechnęła się w stronę Gęgawy, co odwzajemnił. — Jesteśmy przyjaciółmi.
— Mógłbym powiedzieć nawet, że najlepszymi. — Zmrużył oczy.
— Wszystko już w porządku? — zapytała sciszonym głosem Plusk z głębi legowiska, przypominając o swoim istnieniu. Uszy Łuski położyły się po sobie.
— Tak, jest dobrze — odpowiedział spokojnym głosem, ale czuł się niezręcznie z tym, że kocica przez ten cały czas tu była i przysłuchiwała się tej rozmowie. Ugh... Niech tylko Gwiazdnica na następny dzień o tym zapomni.
***
dzień później
Miał wrażenie, jakby był na językach wszystkich w Klanie. Czuł, jakby wszystkie oczy wylądowały na nim. Najwyraźniej ta zapchlona... nie, nie mógł się złościć. Gniew niszczył, a nie budował. Tak go uczyli ojcowie.
Ale dlaczego akurat on? Zastanawiał się, przechadzając po owocowym lesie. Stawało się coraz zimniej, ale potrzebował miejsca, gdzie mógłby pomyśleć w spokoju, bez poczucia, że legowisko wojowników aż wrze od jego imienia, i imienia Łuski. Dlaczego to, że byli odmiennych płci miało jakiekolwiek znaczenie? Gęgawa nie bał się nazywać Łuski swoim dobrym przyjacielem i nic by się nie zmieniło, gdyby niebieska była kocurem. Nie lubił tego. Nie podobało mu się to wszystko. Wcale a wcale.
— Wszystko w porządku? Wyglądasz na zatroskanego. — Usłyszał znajomy głos i wzdrygnął się, zanim zdał sobie sprawę, że to... Łuska? Co ona tu robiła? Treningi się skończyły, ostatni patrol wrócił. Huh, zbieg okoliczności.
— Myślę. To wszystko. Śledzisz mnie? — zażartował, choć ze swoją kamienną twarzą i równie poważnym tonem nie wyglądał ani nie brzmiał jakby żartował.
<Łusko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz