— Masz pewną rację. Lepiej w nowym miejscu chyba robić sobie przyjaciół niż wrogów, prawda?
Otwartość kotki do tematu ją zaskoczyła. Nie, żeby się kryła z intencjami, ale miała wrażenie, że kotka sugerowała jej, że robi to dla jakichś… korzyści? W każdym razie nie poczuła się z tym za dobrze. Chociaż zgadywała, że chęć by inni ją lubili i nie wykorzystywali, była swego rodzaju manipulacją. Czy to sprawiało, że była złym kotem?
— Och, prawda, prawda. Cóż, mam już wielu przyjaciół. Jeśli tylko chcesz, mogę ci pomóc się z nimi zapoznać. Jestem pewna, że nie będą mieli nic przeciwko.
– Serio? Super! Bardzo się cieszę! – zamachała radośnie ogonem – To kogo polecasz? Kto to taki?
– Przede wszystkim polecam… – puściła jej oczko – siebie.
Speszona Krucha poruszyła nerwowo łapami, zmieniając bok, na który się nachylała, rumieniąc się pod sierścią. Spojrzeniem uciekła gdzieś na bok i w dół. Świadomie jedynie zahamowała przybranie defensywnej pozycji. Daglezjowa Igła zachichotała.
Naprawdę, ktoś by mógł pomyśleć, że po jej przeszłości będzie odporna na takie zachowania… Ale wobec niej zdarzały się one rzadko, a teraz, po tym wszystkim, w bezpiecznym miejscu, miękkie gesty sprawiały jeszcze bardziej, że jej łapy ulegały ciężarowi dźwigania ciała.
– A, a, w ogóle, to – potykała się o słowa, chcąc jak najszybciej ukryć swoje zawstydzenie i tylko pogrążając się w nim jeszcze bardziej – gdzie szłaś? Przeszkodziłam ci w czymś? Trochę na pytanie za późno- przepraszam! Bardzo przepraszam! Jak, jak tak, to już sobie idę! Znajdę inny moment by z tobą porozmawiać!
<Daglezjo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz