*dawno temu*
Cynamonka ku uciesze Bylicy ponownie skupiła się na tropie pozostawionym przez mysz i powoli zaczęła iść wzdłuż niego, chcąc upewnić się w którym kierunku mała istota postanowiła pobiec.Staruszka usiadła sobie na werandzie gniazda dwunożnych aby z stamtąd obserwować poczynania terminatorki. Ta chodziła z nosem przy samej ziemi, najwyraźniej nie chcąc zgubić woni myszy.
W pewnym momencie kotka zaczęła się rozglądać za kryjówkami dla zwierzyny, ale Bylica wiedziała, iż było ich za dużo na proste sprawdzenie wszystkich w poszukiwaniu gryzonia.
Abisynka też to po momencie zrozumiała, bo zirytowana tupnęła łapą o ziemię, po czym ponownie nachyliła się ku podłoża machając na boki lekko ogonem. Staruszka dostrzegła bardzo widoczną frustrację Cynamonki i ją rozumiała. W sumie i tak wydawała się mieć więcej cierpliwości, niż na samym początku ich treningu, co pokazywało jej determinację by osiągnąć swój cel.
- Nie martw się, jeśli ci nie wyjdzie. W końcu to pierwsza lekcja. Od tego jestem, by pomóc ci zrozumieć co musisz poprawić. A wierzę, że sobie poradzisz. Pamiętaj, polowanie wymaga cierpliwości i spokoju.
Pieszczoszka wzięła głęboki oddech, aby zaraz ponownie podjąć próbę zlokalizowania piszczki.
Bylica obserwowała to ze spokojem, a gdy jej uczennica zbliżyła się do konkretnego krzewu przy garażu, zdała sobie sprawę, iż ta znalazła miejsce pobytu myszy.
Cynamonka zatrzymała się przed krzewem, a Bylica nawet ze swojej pozycji słyszała ciche popiskiwanie myszy. Uśmiechnęła się pod nosem. Jej uczennica nieźle sobie radziła.
Widziała jednak, iż ta nie wie co dalej, bo trudno by było upolować zwierzynę w krzewie. Ale ona wiedziała, co zrobić, by złapać zdobycz w takiej sytuacji.
Postanowiła jednak poczekać, czy kotka się odezwie do niej po pomoc, czy nie. To było w końcu jej polowanie, a srebrna nie chciała przeszkadzać.
- Jest tam… - abisynka zwróciła się do mentorki, jednak nie raczyła na nią spojrzeć, nie spuszczała wzroku z kryjówki wyraźnie skupiona na celu.
- Dobra robota! – pochwaliła od razu pieszczoszkę.
Błękitna zeskoczyła na trawę i zbliżyła się do uczennicy, by po chwili wyminąć ją i zrobić to, co wiedziała, że zadziała. Wskoczyła w krzew, wypłaszając stamtąd gryzonia. Od refleksu Cynamonki będzie już teraz zależało, czy złapie niewielkie zwierzątko.
Odwróciła głowę, a widząc, jak Cynamonka orientuje się o myszy dopiero po chwili i wtedy zaczyna ją gonić, zaśmiała się aż. Ach, lubiła uczyć. A ta sytuacja była nawet zabawna. Cynamonce ostatecznie udało się w ostatniej chwili dorwać mysz, skoczyła bowiem w kierunku gryzonia i złapała go w przednie łapy.
- Mam ją! Mam ją! - wykrzyknęła podekscytowana pieszczoszka, wpatrując się w swoje łapy. Po chwili spomiędzy łapek abisynki wychynął pyszczek przerażonej myszy. - Co teraz? - wypaliła terminatorka po chwili, nie wiedząc do końca co dalej.
- Teraz… możesz ją zabić. Lub, możesz ją puścić wolno. Wybór należy do ciebie. I tak osiągnęłaś sukces – miauknęła staruszka, siadając i liżąc przednią łapę, by następnie przygładzić nieco kępę ciemniejszego futra na swej głowie.
Cynamonka spojrzała na mentorkę, by ponownie przenieść wzrok na gryzonia. Chwilę jeszcze trzymała w swoich łapkach przerażoną istotę, by po kilku sekundach całkowicie rozluźnić chwyt i pozwolić zwierzątku na ucieczkę. Abisynka podniosła się z trawy i otrzepała z kurzu, który opadł na jej futro podczas pościgu za gryzoniem.
Dziko pręgowana skinęła jej głową z aprobatą.
- Sama też czasem... wypuszczam zwierzynę, jeśli za długo patrzy mi w oczy. Nie jestem już wtedy w stanie jej zabić. - miauknęła.
- Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie zabić... - powiedziała przeciągając się - Jakbym ją zabiła to bym musiała ją zjeść... Bo tak dla zabawy bym nie chciała zabijać, nie jestem tym typem kota
Skinęła głową.
- Co więc teraz chcesz robić? - spytała - idziemy szukać innej zwierzyny, czy kończymy na dziś? A może chcesz nauczyć się walki? – spytała swą uczennicę o opinię.
- Walka - odparła od razu pieszczoszka - Nigdy nie musiałam walczyć, nie na poważnie, ale kto wie co przyniesie kolejny dzień.
Skinęła kotce głową. Ani ona, ani nikt nie znał odpowiedzi na pytanie, co przyniesie przyszłość. Na pewno przyda się to Cynamonce, jeśli oddali się od swego przytulnego Gniazda Dwunożnych.
- Więc... spróbuj mnie powalić - rozpoczęła.
Cynamonka bez słowa ruszyła w jej stronę, chcąc skoczyć na srebrną. Pewnie liczyła, że uda się jej to ze względu na wiekowość mentorki, jednak ta zrobiła szybki unik po czym przyszpiliła młodszą do ziemi. Staruszka zastrzygła wąsami, po czym zeszła z młodej pieszczoszki. Mimo wszystko podczas skoku widziała, że pewnie powaliłaby innego pieszczocha lub większość niespodziewających się samotników.
- Dawaj, spróbuj jeszcze raz. – zachęciła abisynkę do kolejnego podejścia. Ustawiły się w odpowiednich miejscach, a gdy pieszczoszka ponowiła skoczyła w jej stronę, srebrna zrobiła unik, jednak niespodziewanie nawet dla samej siebie jej łapa zaczepiła o ogon mijającej ją z rozpędu Cynamonki. Staruszka wywaliła się na pysk, a druga kotka tylko nieco zachwiała. Dość szybko cynamonka zbliżyła się do leżącej na trawie Bylicy.
- Cóż, nie tak to sobie wyobraziłam, ale właśnie udało mi się cię powalić. Wszystko w porządku? - nachyliła się do starszej chcąc się upewnić, że nic poważnego sobie nie zrobiła w trakcie tego upadku, który zaskoczył nie tylko błękitną, ale i Cynamonkę.
Dawna burzaczka uniosła łeb cały w ziemi.
- Tak. Ucierpiała tylko moja pewność siebie że się tak nie zestarzałam - zaśmiała się, ścierając z pyska osiadłą glebę.
Cynamonka również zaśmiała się na słowa kotki.
- Tak właściwie to ile masz księżyców? - spytała zaciekawiona tematem.
Oh, racja, nigdy jej tego nie mówiła. Nie wstydziła się jednak swego wieku, postanawiając go zdradzić bez wahania. Podnosząc się z ziemi odpowiedziała więc z uśmiechem:
- Sto czternaście.
<Cynamonko? Twoja mentorka jest starożytną skamieliną XD>
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz