Przyzwyczaiła się już do sterczenia w legowisku medyków. Co innego mogła zrobić? Nie czuła już tak wzmożonej chęci do płakania, chociaż łezki wciąż często kręciły się w jej oczach. Obserwowała, jak kolejne koty przychodzą do legowiska Gepard. Teraz nie było już Wiśniowej Iskry. Płomień nigdy wcześniej nie myślała, że to powie, ale tęskniła za kotką. Była kuzynką jej ojca. I zawsze jej towarzyszyła, nawet mimo jej ciętego języka i chłodnego spojrzenia, które piorunowało ją za każdym razem, gdy próbowała wstać z posłania mimo osłabienia.
Nie znała się na medycynie, ale starała się podawać potrzebne zioła, by na coś chociaż się przydać ze swoimi zwiotczałymi tylnymi łapami. Nie lubiła czuć się bezużyteczna. Gepard wyleczyła najpierw ją, a potem wszystkich innych, którzy odwiedzili legowisko. Miała łapy pełne roboty. Była całkiem sama i Płomień wiedziała, że nie była szczęśliwa. Nigdy by nie pomyślała, że samopoczucie Gepard kiedykolwiek zacznie ją obchodzić.
Wpatrywała się bez słów w medyczkę, gdy zajmowała się kolejno Rumiankowym Wschodem, Ostowym Pędem, Makową Furią, Długimi Rzęsami, Czajkowym Zaćmieniem i Sójczym Szczytem. Całe dnie spędzone w legowisku sprawiały, że zaczynała doceniać pracę medyków. Leczenie niekiedy zajmowało im od rana do wieczora, zwłaszcza z poważniejszymi przypadłościami. Płomień ziółka i kwiatki nigdy nie interesowały i to się nie zmieniło, ale mimo to szanowała uzdrowicieli.
wyleczeni: Płonąca Pożoga, Rumiankowy Wschód, Ostowy Pęd, Makowa Furia, Długie Rzęsy, Czajkowe Zaćmienie, Sójczy Szczyt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz