Zdawało się, że wszystko zaczęło powoli wracać do normalności. Wojownicy klanu wilka powolutku, acz skutecznie przybierali na wadze, z dnia na dzień stając się co raz bardziej silni. Problemem jednak były burzaki, którym ten ich posrany lider kazał zostać, by "opiekować się" klanem wilka. Mała Łapa jednak ani trochę nie wierzył w dobre zamiary Mokrej Gwiazdy, czarny kocur śmiał twierdzić, że zrobił to z chęci czystego zysku. Chciał ich zwyczajnie kontrolować, to właśnie kryło się pod płaszczykiem tej chorej troski. Kocurek zaczynał się czasem zastanawiać, czy lepiej by nie zrobił, gdyby uciekł z domniemanego domu. Ciągnęło go w wielki otwarty świat, jednakże obiecał Śnieżnej Łapie, że jej nie zostawi.
W końcu mieli trzymać się razem.
Młody uczeń sam nie wiedział, co się z nim działo. Niegdyś nie tęsknił aż tak do towarzystwa szylkretowej kotki gdy jeszcze była w kociarni. Miał wrażenie, że przez tą masakrę w klanie wilka jakoś tak... zbliżyli się do siebie. Lubił kiedy myła mu uszy, gdy leżeli zwinięci po wspólnym treningu, zaś ona niespecjalnie narzekała, gdy stykał ich wspólne nosy, gdy czuł się czymś zaniepokojony czy też zestresowany. To go zwyczajnie uspokajało. Lubił to i średnio miał ochotę zaprzestać.
Nie lubił zmian, można powiedzieć, że wręcz ich nienawidził, dlatego tak bardzo cenił sobie codzienne nawyki, które wypracował sobie z kotką. Najbardziej lubił, gdy spędzali razem czas po treningach, opowiadając sobie nawzajem, co robili ze swymi mentorami.
— Mała Łapo... — zaczęła nieśmiało, przerywając trwającą między nimi ciszę. Żadne z nich nie narzekało, lubili wtulać się w siebie i ogrzewać przez zimnym, jesiennym wiatrem. Zastanawiał się więc, dlaczego się odezwała. Uczeń podniósł głowę z jej grzbietu, przyglądając się kotce uważnie.
— Hm? — zanucił. Mordka uczennicy przybrała niecodzienny, zmieszany wyraz. Ze zdziwieniem, zastanawiając się, czego kotka może się wstydzić? Obawiać? Sam nie wiedział, jakie emocje mogłyby krążyć w jej głowie.
— Lubię cię — miauknęła cicho, liżąc go w policzek. Nie odpowiedział, ku rozczarowaniu szylkretki skinął niemrawo głową, po czym ponownie oparł głowę na jej grzbiecie, zamykając oczy. Mimo wszystko zrobiło mu się ciepło na sercu. Po prostu... nie wiedział jak zareagować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz