— Nie znam wiele zabaw — mruknęła, wbijając wzrok z powrotem w sylwetkę brata — Ale jeżeli masz jakąś propozycję, to jasne.
Starsza uśmiechnęła się i pokiwała głową.
— Oczywiście, to nie problem! Zaraz znajdziemy coś ciekawego — tu zamyśliła się na chwilę, przekręcając głowę w bok — Możemy zagrać w berka, albo w chowanego, albo-
— Myślę, że w chowanego — wcięła się kotce w zdanie — O ile ja będę szukać.
— Okej! Gąsienniczku, chodź tutaj — zawołała Strzępka w stronę brata, uśmiechając się szeroko — Będziemy bawić się w chowanego!
Niebieska spojrzała na starszego spode łba, gdy ten odskoczył od boku pani Melodii i podbiegł do rówieśniczek. Zamrugał parę razy i strzepnął ogonem, szczerząc zęby w kierunku Łuny.
— W takim razie zaczynam liczyć — miauknęła pewna siebie, odwracając się w stronę kamiennej ściany — Nie macie wobec mnie szans.
Wysunęła głowę zza wyjścia ze żłobka, obserwując poranny rozgardiasz. Gdzieś po boku zauważyła ojca rozdzielającego obowiązki, a gdzie indziej medyczki zanoszące lekarstwa marudzącym starszym. Uczniowie wychodzili ze swojego legowiska i podchodzili do swoich mentorów... Właśnie, uczniowie. Od momentu ceremonii Strzępki i Gąsieniczka została w żłobku sama, nie licząc Blaska czy pani Świstak. A oni i tak nie zwracali na nią uwagi, zajęci swoimi "mądrymi" konwersacjami. Chyba, że wciśnie się pomiędzy nich ze znudzonym wyrazem pyszczka i zapyta, czy to o niej rozmawiają. Nie robi tego często, ale parę razy się zdarzyło.
— Myślę, że w chowanego — wcięła się kotce w zdanie — O ile ja będę szukać.
— Okej! Gąsienniczku, chodź tutaj — zawołała Strzępka w stronę brata, uśmiechając się szeroko — Będziemy bawić się w chowanego!
Niebieska spojrzała na starszego spode łba, gdy ten odskoczył od boku pani Melodii i podbiegł do rówieśniczek. Zamrugał parę razy i strzepnął ogonem, szczerząc zęby w kierunku Łuny.
— W takim razie zaczynam liczyć — miauknęła pewna siebie, odwracając się w stronę kamiennej ściany — Nie macie wobec mnie szans.
***
Wysunęła głowę zza wyjścia ze żłobka, obserwując poranny rozgardiasz. Gdzieś po boku zauważyła ojca rozdzielającego obowiązki, a gdzie indziej medyczki zanoszące lekarstwa marudzącym starszym. Uczniowie wychodzili ze swojego legowiska i podchodzili do swoich mentorów... Właśnie, uczniowie. Od momentu ceremonii Strzępki i Gąsieniczka została w żłobku sama, nie licząc Blaska czy pani Świstak. A oni i tak nie zwracali na nią uwagi, zajęci swoimi "mądrymi" konwersacjami. Chyba, że wciśnie się pomiędzy nich ze znudzonym wyrazem pyszczka i zapyta, czy to o niej rozmawiają. Nie robi tego często, ale parę razy się zdarzyło.
Wracając, jeszcze nie przyzwyczaiła się do braku pisków dwójki starszych kotów. Nie przeszkadzało jej to, ale czasem było nienaturalnie cicho. Na przykład wtedy, gdy jej brata znowu napadła chęć na eskapadę poza żłobek. Wcześniej, w takich momentach głowę zawracała jej właśnie Strzępka, zaciągając do zabawy czy rozmów z panią Pietruszką. Łuna nie uważała jej za przyjaciółkę, co to, to nie, ale była osobą, która pomagała gospodarować czasem. Zawsze miała dla nich jakieś zajęcie... A teraz, od paru dni, jedyne co robiła to spała i rozmawiała z panią Świstak, irytując ją kolejnymi pytaniami.
Dlatego też, gdy zobaczyła właśnie Postrzępioną Łapę na środku obozowiska, zdecydowała się do niej podejść. Upewniła się, że Półślepy Świstak ją widzi, po czym z wysoko podniesioną głową podreptała w kierunku uczennicy.
— Hej Łuna! — oczy szylkretowej zabłysły lekko, gdy zauważyła młodszą — Co tu robisz?
Niebieska posłała jej delikatny uśmiech i stanęła tuż obok.
— Przyszłam zapytać ci się, co takiego ciekawego robisz — mruknęła, po czym polizała poduszkę łapy i przygładziła futro za uszami — Czekasz na Stokrotkową Pieśń?
— Hej Łuna! — oczy szylkretowej zabłysły lekko, gdy zauważyła młodszą — Co tu robisz?
Niebieska posłała jej delikatny uśmiech i stanęła tuż obok.
— Przyszłam zapytać ci się, co takiego ciekawego robisz — mruknęła, po czym polizała poduszkę łapy i przygładziła futro za uszami — Czekasz na Stokrotkową Pieśń?
<Strzępko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz