[Dzieje się w przeszłości, Pora Zielonych Liści, dzień po ceremonii na ucznia]
Słońce dopiero co wychyliło się zza horyzontu, muskając swoimi promieniami tereny Klanu Burzy. Delikatna mgła zaczęła znikać, a koty już dawno były na łapach. Świeżo mianowana uczennica siedziała przed legowiskiem, szukając wzrokiem swojego mentora. I w końcu go dostrzegła!
Wielki niczym drzewo kocur o stalowych mięśniach kroczył w stronę Skocznej Łapy. Wojownik poruszał się tak, jakby myślał, że każdy ocenia jego krok, oddech i każde machnięcie ogonem. Przystanął przy uczennicy.
— Witaj, Skoczna Łapo. Dzisiaj zwiedzimy tereny. Jesteś gotowa? — przywitał się, przekazując plan szkolenia i spoglądając na kotkę.
Skoczna Łapa od razu podniosła się z pylistej ziemi.
— Jasne! No to ruszamy! — krzyknęła na cały obóz i w podskokach pognała do wyjścia.
Kukułcze Skrzydło szybko ją dogonił. Gdy on robił jeden krok, ona musiała zrobić trzy! Na szczęście rozpierała ją energia, więc z łatwością wyprzedzała mentora.
— Co zobaczymy najpierw? Może granice? Albo coś ciekawego! — zaczęła od razu gadać. Zadawała pytania i krążyła wokół mentora jak sęp nad upolowaną zdobyczą.
— Zwiedzimy dzisiaj granice i trzy lokacje. Ostatnią zostawimy na inny dzień, bo jest bardzo daleko — oznajmił kocur i poprowadził kotkę prosto do pierwszego miejsca.
Skoczna Łapa przez całą drogę mówiła i podskakiwała. Opowiadała różne dziwne historie, które nie miały miejsca. Mówiła, jak bardzo chciałaby być jednocześnie medykiem i wojownikiem!
W końcu dotarli na miejsce. Kotka powąchała obumarłe krzewy i bez wahania wkroczyła na ścieżkę. Szła nią bez lęku, rozglądając się na boki.
— To Martwy Szlak — powiedział krótko wojownik, nie widząc powodu, by opowiadać kotce legendę związaną z tym miejscem. Po co miałby ją straszyć?
— W sumie nudno tu. Możemy iść dalej? Tam, daleko, coś widzę! Co to jest? — zapytała, wybiegając ze ścieżki.
Zatrzymała się przy granicy z Klanem Wilka, speszona silnym, obcym zapachem. Skuliła się i cofnęła o dwa kroki, ale gdy spojrzała na mentora, od razu wyprostowała się, udając, że wcale się nie boi!
— Stoimy właśnie przy granicy z Klanem Wilka — wyjaśnił kocur. — Pewnie już o nich słyszałaś — mruknął, wiedząc, że matki często opowiadają swoim kociakom o innych klanach.
— Tak, słyszałam. Dziwnie pachną — przyznała, jednak jej wzrok znów powędrował w stronę dziwnej rzeczy leżącej na ziemi.
— A to, co jest? — zapytała i postąpiła krok do przodu.
Kukułcze Skrzydło ruszył w stronę wraku samolotu, a Skoczna Łapa radośnie tuptała obok niego.
— To Upadły Potwór. Jego druga część jest widoczna na terenach Owocowego Lasu, za Drogą Grzmotów — wytłumaczył i skinął głową w stronę samolotu, zachęcając kotkę do wspięcia się na górę.
Kotka chwilę się wahała, ale szybko zaczęła próbować wskoczyć na grzbiet potwora. Niestety, nawet po dłuższym czasie nie udało jej się to.
— Dobrze, chodźmy dalej — miauknął kocur.
Kotka spojrzała na niego oburzona. Nie chciała się poddać! Ale nie miała wyboru, ponieważ jej nauczyciel już szedł dalej.
Skoczna Łapa szła obrażona, aż nagle szum i podmuch wiatru przerwały ciszę. Uczennica zrobiła wielkie oczy i spojrzała na Drogę Grzmotów, przez którą co jakiś czas przejeżdżały potwory.
— To Droga Grzmotów. Jeżdżą po niej potwory, a za nią znajduje się Owocowy Las — wytłumaczył Kukułcze Skrzydło i usiadł na kolorowych kwiatach
Kotka przez chwilę obawiała się podejścia bliżej, ale w końcu odważyła się stanąć tuż przy drodze. Nie wchodziła na nią! Wiedziała, że nie wolno jej tego robić. Jednak kwiaty rosnące blisko niej przyciągnęły jej uwagę, zwłaszcza te po drugiej stronie drogi! Zerwała kilka wrzosów i przyczepiła je sobie za uchem.
— Idziemy dalej — oznajmił Kukułcze Skrzydło i wstał, ale Skoczna Łapa nie była już w stanie iść.
Gdy tylko przeszli koło obozu, usiadła ciężko na ziemi.
— Jestem już zmęczona — przyznała w końcu. Nie mogła dłużej udawać. Była wykończona! Sama nie wiedziała czemu, ale tak długa podróż okazała się dla niej sporym wyzwaniem.
— Rozumiem, to normalne. Dopiero co wyszłaś ze żłobka — uspokoił ją Kukułcze Skrzydło. — Dobrze ci dzisiaj szło. Jesteś odważna, to dobra cecha. Jutro zwiedzimy resztę, a może nawet zapolujemy — dodał, po czym ruszył do obozu.
Skoczna Łapa podniosła się i, z łapami ciężkimi jak kamienie, dotarła do bezpiecznego schronienia.
[642 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz