Z typową dla siebie gracją łani kotka pokonywała polanę obozu Klanu Nocy. Dziś znów miała wolne, więc postanowiła posiedzieć nad wodą. Popatrzeć na nią, a kto wie, może wejdzie do niej? Było na to mało szans, ale zawsze jakieś były. Gdy tylko wyłoniła się zza trawy, dostrzegła parę uczniów chlapiących się w wodzie. Ich mentorzy siedzieli i co jakiś czas wygłaszali im polecenia. Szylkretowa przysiadła z boku i obserwowała przestrzeń, gdzie nie było kotów. Była raczej uczennicą duchem, mało kto się nią obchodził, jeśli nie musiał. Czereśniowej Łapie jednak to nie przeszkadzało, nie nawiązywała też relacji w klanie, bo nie wiedziała z kim. Kto by chciał się z nią przyjaźnić? Była raczej cicha i sama nie była chętna na przyjaźnie. Oczywiście, Szałwiowa Łapa i Murenowa Łapa to były koty, z którymi najwięcej rozmawiała i chciałaby to powtórzyć. Jednak czy dało się ich nazwać przyjaciółmi? Znajomymi może tak. I tyle na razie jej wystarczało. Kuniej Łapy nie widziała przez ostatni czas, jednak jej mentor właśnie kłusował w jej stronę.
Kotka wyczuła i usłyszała go natychmiast, jednak nawet nie spojrzała w jego stronę. Była pogrążona w swoich myślach i w obserwowaniu przestrzeni. Kocur usiadł obok niej, również patrząc na otoczenie.
— Witaj, Czereśniowa Łapo — przywitał się wojownik, spoglądając na kotkę. Uczennica skinęła jedynie krótko głową, dając wyraz szacunku. Wiedziała, że Siwa Czapla został wojownikiem nie tak dawno, a Kunia Łapa była jego pierwszą uczennicą.
— Siedzisz tak sama, przyszłaś może popływać? Inni zaraz idą, więc woda będzie wolna — odparł wojownik, chcąc zacząć rozmowę. Czereśniowa Łapa spojrzała na niego i cofnęła uszy do tyłu, dając mu znać, że nie jest chętna na rozmowy. Widząc jednak, że ten nadal siedzi, westchnęła.
— Lubię siedzieć sama i nie chcę pływać, po prostu obserwuję — wydukała po paru uderzeniach serca, podczas których trwała kompletna cisza. Siwa Czapla patrzył to na kotkę, to na swoje łapy.
— Rozumiem, a jak idą ci treningi? — zapytał, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej o siostrze swojej uczennicy.
— Dobrze — odparła krótko, ale po chwili dodała: — A jak idzie Kuniej Łapie?
— Też dobrze, obstawiam, że jesteście na tym samym poziomie — wymruczał, a w głosie było dobrze słychać dumę ze swojej uczennicy.
— To dobrze — miauknęła, po chwili uśmiechając się do samej siebie. Cieszyło ją, że jej siostrze dobrze idzie z treningami i że odnajduje się w klanie.
— To ja ci już nie przeszkadzam — odparł po chwili, słysząc, jak inne koty go wołają. Odszedł, machając ogonem na pożegnanie. Czereśniowa Łapa jedynie krótko kiwnęła łbem i wróciła do rozmyślania.
[408 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz