Wyskoczyłam szybko ze żłobka, koniec spania z maluchami, czas spania z w miarę dorosłymi kotami! Pierwsze co zrobiłam, ku zdziwieniu innych wskoczyłam w lekko zamarzniętą kałużę, rozbijając ścianę kruchego lodu. Zaśmiałam się głośno. Moje futerko stało się brudne, a w nim pojawiły się małe kryształki ozdabiające moje ciało. Poczułam chyba zimno, ale i tak miałam dość długą sierść, więc nic nie szkodzi, zaraz i tak wyschnie. Byleby pozostało jeszcze na ceremonię. Muszę wyglądać inaczej niż inni!
Kątem oka zauważyłam zbliżającą się do mnie mamę z niezbyt miłym wyrazem pyska. Skrzywiłam się.
- Jesteś brudna, zaraz twoje mianowanie, powinnaś się umyć, a nie taplać się w tym... Czymś! - miauknęła rodzicielka, wskazując ogonem na kałużę, a właściwie to, co z niej zostało, bo woda z niej została wychlapana przeze mnie, rzecz jasna!
- Ale... - pisnęłam.
- Żadnych ''ale'', natychmiast do mnie, może zdążę cię wylizać. - mruknęła Cętkowany Kwiat. Zaczynałam się zastanawiać, czy tylko nie zgrywa takiej, nie raz widziałam, jak sama to robi, chociaż... Chyba jednak powinnam być czysta, ale nie! JA tak lubię, a im nic do tego. Wytknęłam burej język ze złośliwym uśmiechem i wskoczyłam na kamień gdzie już stała dwójka kotów - Niebo i Burza.
- Pssst... Tupot..., jesteś brudna... - szepnęła moja siostra prosto mi do ucha. - No i... Nie powinnaś tak się zachowywać w stosunku do mamy, to było miłe i godne zachowanie przystojące na ucznia wojo-
- Dobra tam..., - parsknęłam. - Przeproszę Cętkę później, a futra niech takie będzie. To moje mianowanie, które jest raz w życiu, trzeba pokazać, kto tu jest buntownikiem...! Ha!
Świerszczyk, słysząc to, co mówię, pokręcił głową z kaprysem. Najwidoczniej mówiłam dla niego same głupoty, phi!
Posłałam uśmiech Mokrej Gwieździe. Nie wiem, jak tu tak szybko się pojawił, nie zwróciłam na to uwagi. Od uśmiechnął mi się Kocur dość niemrawo. Następny...
- Tupot, jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dziś zaczniecie swój trening. Tupot, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Tuptająca Łapa. Twoim mentorem będzie Tańcząca Zorza. - rzekł lider poważnym głosem. Wydałam z siebie cichy pisk radości.
Przyglądałam się, jak pręgowany wchodzi na skałę, by dotknąć swoim nosem mego nosa. Szybko zrobiliśmy, to mrucząc wesoło. Po kilku uderzeniach serca niebieski postanowił znów zabrać głos.
- I... Pragnę dodać, że za twój wybryk, pójście na zgromadzenia bez żadnego pozwolenia, dostaniesz też karę. Masz zakaz chodzenia na zgromadzenia na zawsze.
Otworzyłam szeroko swój pyszczek. Ż-że co?! Na zawsze?! Jak to? Nie, nie, nie!!!
- Jak to?! - wykrztusiłam.
Nikt mi nie odpowiedział. Ogłuchłam przez emocje na kilka sekund, słyszałam tylko moje szybkie uderzenia serca i koty wołające moje imię na głos. Na mojej twarzy malowała się... Zupełna pustka. Nie umiałam nic powiedzieć. Zeszłam ze skały.
W mojej głowie powtarzały się dwa zdania wypowiedziane przez krótkowłosego. Wreszcie zdołałam usłyszeć więcej gdy emocje troszeczkę opadły. Syknęłam na przywódcę i uciekłam prosto do swojego nowego legowiska. Nie patrzyłam już czy ktokolwiek idzie za mną, czy chce może mi dać jakiś nowy rygor. Widziałam, że teraz trwa ceremonia mojego rodzeństwa, ale miałam to gdzieś. Przykryłam się grubą warstwą mchu, zatykając sobie nim także uszy. Wyciągnęłam pazury, słyszałam rozczarowany płacz mojej duszy. Wewnątrz płakałam i krzyczałam, na zewnątrz zaś tylko leżałam prawie nieruchomo.
Biedna Tupot, aż mi jej szkoda
OdpowiedzUsuńTeż masz karę przecież
UsuńWiem, pamiętam
UsuńBeka XD
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem kara zbyt surowa.
OdpowiedzUsuń