Na dźwięk imienia szylkretowej kotki zaczerpnęła gwałtowniejszy oddech, a jej serce zabiło dwa razy mocniej i szybciej.
– Nie! – krzyknęła nieco zbyt ostro niż zamierzała.
Kiedy ktoś zdenerwuje Tańczącą Pieśń, nie ma już odwrotu.
Jej ogon wił się we wszystkie strony świata z zawrotną prędkością.
– A nawet jeśli, to co z tego?! Tak, podoba mi się ktoś! Zadowolony?! A teraz skończmy wreszcie ten temat bo więcej ze mnie nie wyciśniesz!
Usiadła ze swoim białym zadem na twardą ziemię, zmęczona już tą całą sytuacją. Wcisnęła uszy jeszcze bardziej za siebie, przyciskając je jak najmocniej do głowy. Wzięła głęboki wdech i zacisnęła ślepe oczy. Szczawik wpatrywał się w nią, nieco zdziwiony jej nieoczekiwanym wybuchem. To jego wina! Sam ją podjudzał!
Kolejny, jeszcze głębszy wdech.
I jeszcze jeden.
Uderzenia jej serca stały się wolniejsze, ale zamiast tego, jak na złość, łzy zechciały cisnąć się je do oczu. Powstrzymała je.
– Zapomnijmy o tej rozmowie – miauknęła głosem tak zimnym, tak niskim i tak niewzruszonym, że było to aż dziwne, zważając na to, jaka wściekła była jeszcze kilka uderzeń serca temu.
Podniosła łeb, wcześniej schylony ku ziemi. Nie wyczuwała w powietrzu dwóch woni. Czyżby Piaskowa Łapa i Lwia Grzywa usunęli się nieco wcześniej, zostawiając ich samych w tej rozmowie? Pewnie zauważyli, że nie będzie z niej nic dobrego. A Tańcząca nawet nie zwróciła uwagi, kiedy zniknęli.
– Gdzie Lew i Piasek? – miauknęła, kręcąc łbem dookoła, jakby się rozglądając.
<Szczaw? A mówiła, żeby ją zostawić xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz