— Mamo! Wyglałem! Tes bende spaci jak ten klemowy kot?
Do żłobka wróciła mama. Kaczorek machnął wesoło ogonkiem, witając tym samym karmicielkę. Co prawda teraz pewnie będzie musiał przerwać zabawę z Żytem i Zbożem, ale nie narzekał. Był głodny. Miał ochotę też się porządnie wyspać, ale to dopiero, gdy energia całkowicie opuści jego ciałko, czyli nie tak prędko.
Brzoskwinia wlepiła szeroko otwarte ślepia w obie kotki. Słowa syna w jakimś stopniu ją zaskoczyły? Kaczorek przekrzywił łebek. Dlaczego mama wyglądała na podenerwowaną?
— Śpiący kot? O czym on mówi, Zbożowy Kłosie?
Bengalka otworzyła pysk, gotowa udzielić odpowiedzi, która zapewne miała uratować jej skórę. Kaczorek przerwał jednak, podskakując wesoło w miejscu, jakby grali w jakąś grę.
— Tluskafkowy! Bawil sie s Sbosofym Klosem! I nagle buh! Lesal na siemi se smecenia sabawa! Wsystkie koty chcialy sie bafic, byl niesly tlumek! Byl tak smecony se plestal sie lusac! — opowiedział o wrażeniach malec. Nie rozumiał tego kocura. Ile można spać po zabawie? Nawet Kaczorek tyle nie sypiał, a on bawił się więcej! — Mamo, on jus wstal?
Wolał się upewnić.
Brzoskwiniowa Bryza machnęła z irytacją ogonem. Rudzielec z bielą rozpoznał ten ruch, gdyż często tak reagowała, gdy bił Jesiotra. Spoglądał niebieskimi ślepiami w brązowe mamy. Ich łagodność zamieniła się w rozgoryczenie. Była zła? Na niego? Ale on tylko się bawił! Nie mówił przecież nic złego! Zjeżył futerko i syknął zdenerwowany. Nie chciał kary! Nie i już!
O dziwo dla niego, Brzoskwiniowa Bryza wpatrywała się jednak w Zbożowy Kłos, co dopiero teraz dojrzał. Czyli to Zboże miała kłopoty u karmicielki, tak? Pewnie dlatego, że nie zaprosiła Brzoskwini do zabawy! Ale przecież mama nie lubiła się bawić, a jedynie niszczyć harce. Dorośli byli dziwni.
Kaczorek skulił się odrobinę. Mama posyłała bengalce tak niezadowolone, rozgniewane spojrzenie, że kocurek naprawdę się cieszył, iż nie jest w skórze Zboża. Schował się między łapami Żyta. Nasłuchiwał i obserwował dalszego przebiegu akcji. To było lepsze niż bajki!
Kaczorek skulił się odrobinę. Mama posyłała bengalce tak niezadowolone, rozgniewane spojrzenie, że kocurek naprawdę się cieszył, iż nie jest w skórze Zboża. Schował się między łapami Żyta. Nasłuchiwał i obserwował dalszego przebiegu akcji. To było lepsze niż bajki!
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz