Jeżowa Ścieżka uważnie słuchał swojego bratanka. Zrobi wszystko, żeby mu jakoś pomóc i nie zostawić samego w tej trudnej dla niego sytuacji. Był świadomy, że mimo iż stan Drżącej Łapy zdawał się poprawić, a omamy nie dręczyły go tak często, dalej istniało zagrożenie. Tak łatwo nie jest pozbyć się choroby. Jeżyk wolał mieć oko na młodzika, chcąc mu oczywiście dalej służyć radą i pomocą.
Obserwował jak Dreszcz odwrócił się i ruszył powolnym krokiem w tamtą stronę, dając znać Jeżowej Ścieżce, aby został. Szybko rozejrzał się po miejscu, które widział, ale nie dostrzegł w śniegu żadnych śladów łap. Najwyraźniej przywidziało mu się coś.
- Jakoś dziwnie się zachowujesz... - miauknął do niego wujek.
- Naprawdę? Pewnie... Ta śmierć dziadka... To wszystko mnie przerasta... - westchnął.
Czekoladowy położył bratankowi ogon na ramieniu.
- Będzie dobrze, Dreszczyku. Ja, tata i klan, jesteśmy przy tobie.
W oczach Jeżowej Ścieżki, można jednak było dojrzeć zmartwienie. Nie podobało mu się zachowanie Dreszczyka i obawiał się, że choroba mogła przejść na drugie stadium. Albo coś w tym stylu. Na pewno będzie miał młodzika na oku, za bardzo się o niego martwiąc i będąc odpowiedzialny za jego stan, żeby tak po prostu zwalić wszystko na żałobę. Bo owszem, ona mogła doprowadzić do dużego smutku i różnych zachowań, ale czy aż do obsesyjnego rozglądania się za zagrożeniem?
Dreszczyk przytulił się do niego. Jeżowa Ścieżka okrył go ogonem, odwzajemniając ten miły gest. Czuł jak bratanek drga. Kocurek odsunął się i ze strachem spojrzał przed siebie, zanim czmychnął do legowiska medyka.
- Powiedz, że mnie nie ma! - miauknął tylko.
Jeżyk zdziwiony zamrugał. O co mogło chodzić kremowemu? Znowu coś widział niepokojącego? Odwrócił się i dojrzał kroczącą w jego stronę Jeżynową Łapę. Musiała właśnie wrócić do obozu z Orlikowym Szeptem. Kotka powoli zbliżyła się do wujka, spoglądając na niego wielkimi ślepkami.
- Wujku, co z Dreszczem?
- Już lepiej. - miauknął.
Jeżynowa Łapa spuściła głowę, spoglądając na własne łapki.
- On mnie chyba już nie lubi, wujku.
Jeżowa Ścieżka zaskoczony zastrzygł uszami. Jeżynka myślała, że brat przestał ją lubić? Co on takiego robił na wspólnym treningu? Westchnął. Natomiast Drżąca Łapa był jedynie zazdrosny o relację jego siostry i jego mentora. Porozmawia z kocurkiem i wytłumaczy mu, że nie musi się obawiać.
- Jesteś bardzo ważna dla Drżącej Łapy. Lubi cię, Jeżynko. Po prostu.. ma trudniejszy czas. - miauknął Jeżyk, ze słabym uśmiechem na pyszczku. Zaraz dojrzał jak uczennica ciężko przełyka ślinę. Zmrużył oczy. - Coś nie tak?
- Mam sucho w gardle. Dziwnie się czuje. - westchnęła bratanica.
Czekoladowy od razu wiedział, co dolega młodej.
- Odwodniłaś się. Pójdź napić się ze strumienia. - miauknął. Liznął koteczkę w czubek głowy. W końcu był jej wujkiem i chociaż spędzał z nią mniej czasu niż z Dreszczem, dalej ją kochał. Jeżynka pożegnała się z nim machnięciem ogona, bardziej uspokojona, po czym skierowała ponownie do wyjścia z obozu. Liczył tylko, że nie pójdzie tam sama. Była zbyt młoda, by opuszczać obóz samotnie.
Wrócił do legowiska, gdzie czekał już na niego Dreszczyk. Po jego wielkich ze zdziwienia i smutku oczach, domyślił się, że słyszał całą rozmowę.
- Widzisz, Dreszczyku? Siostra nie chce dla ciebie źle. Wiem, że to nie jest fajne, że musisz się dzielić mentorem, ale wkrótce zostaniesz wojownikiem. Dostaniesz własnego ucznia. Orlikowy Szept w twoim życiu pozostanie sojusznikiem, natomiast siostrę masz tylko jedną, do tego taką, która cię bardzo kocha. - miauknął spokojnie medyk.
<Dreszcz?>
Wyleczona: Jeżynowa Łapa(odwodnienie)
Jacy oni są przeuroczy <3 <3
OdpowiedzUsuń