Piorunowi udało się wreszcie upolować ptaka, chociaż zrobił to strasznie nieudolnie. Krew wytrysła, prosto na śnieg, brudząc go w szkarłacie.
– Nawet kot bez łap by go upolował. Chodźmy gdzieś, gdzie jest ciekawiej. – odparł Bocian, ze znudzony tonem.
Widział niepokój młodego ucznia. Wiedział, że to jego obecność dekoncertowała młodzika. Podobało mu się to, jaką władzę nad nim ma. Może nawet uczyni z Pioruna swojego kolejnego sługę, posłusznego na każdy ruch ogona białego. Obserwował czujnie, gdy znajdka zbliżał się do Konopi, z ptakiem w pysku.
– Całkiem całkiem. Zakop go i pójdziemy dalej, zanim pan maruda nam zamarznie. – miauknęła Konopia.
Bocian syknął na nią ostrzegawczo, ale nie umiał się gniewać na wojowniczkę. Piorun skinął łebkiem i ruszył zakopać zwierzynę. Wykopał dół, do którego wrzucił martwego ptaka, zamierzając wrócić po niego później.
Syn Pszczółki wstał, chcąc iść głębiej w tereny Owocowego Lasu, ale wtedy doleciał do niego zapach myszy. Wojownik poruszył wąsami. Szybko przybrał odpowiednią pozycję łowiecką, cicho skradając się w stronę stworzenia. Jego białe futro idealnie komponowało się ze śniegiem. Dzięki temu kocurowi łatwiej było dotrzeć do myszy, mimo szelestu jaki wydawał biały puch. Napiął mięśnie, przenosząc ciężar ciała na tylne łapy, po czym wyskoczył. Zabił szybko gryzonia. Krew ściekła po jego pysku, zanim zakopał stworzonko. Czuł na sobie intensywny wzrok Pioruna.
– Lisi bobek w dobrej formie. – skwitowała Konopia.
– Uczcie się od mistrza. – ogonem przejechał pod brodą szylkretki, nie kryjąc złośliwego rozbawienia w swoich ślepiach. Konopia wywróciła oczami, prychając.
Wstała, rozprostowując łapy. Spojrzała na Pioruna.
– Chcesz już wracać, czy dasz radę dojść do strumienia?
– O tej porze może się tam roić od myszy. – potwierdził Bocian, zerkając wyzywająco na ucznia. Czy odważy się iść jeszcze długi czas z Bocianem? A może udowodni słabość i ucieknie do obozu? Wojownik czekał cierpliwie.
<Piorun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz