Zbierała zioła przy granicy z Klanem Burzy, niestety niezbyt skutecznie, gdyż rośliny gniły przez nadmiar wilgoci, która unosiła się i w powietrzu, i ziemi. Weszła do obozu z dosyć mizerną kępką ziół w pysku. Odwzajemniła gniewne spojrzenie zmrużonych oczu Srokoszowej Gwieździe, któremu coś przeszkadzało w jej sposobie chodzenia. Kocur powtarzał jej już, że musi być bardziej ostrożna, bo klify są śliskie przez ciągłe deszcze. Listek jednak jedynie prychała na to oburzona, przekonana swoją dobrą równowagą. Nie była przecież małym kociakiem, którego trzeba było pilnować. Skupiając swoje myśli na czymś milszym od swojego starego, zrzędliwego przywódcy, weszła do legowiska medyków. Wciąż nie przyzwyczaiła się do zmiany swojego leża. Poczuła zapach jakiegoś kota, który ją zaskoczył, ponieważ woń nie przypominała jej Czereśniowej Gałązki. Czyżby jakiś pacjent znajdował się w środku? Jeszcze raz zawęszyła, a po chwili, kiedy ominęła skalną ścianę i znalazła się w środku pomieszczenia, zobaczyła swoją byłą mentorkę siedzącą przy jakiejś młodej uczennicy… Niebieska przyjrzała jej się dokładniej. To była Siewcza Łapa, ale… Policzki kotki były mokre. Z jej oczu płynęły łzy. Szylkretka trzymała pod łapą liść klonu i wpatrywała się w niego, jakby był czymś więcej niż zwykłym ziołem. Liściaste Futro spojrzała na nią przestraszona.
- Och, Siewcza Łapo, czy ten liść klonu coś ci zrobił? – spytała.
Młoda uczennica odwróciła się i spojrzała na nią przerażona. Asystentka medyczki wiedziała, że rośliny też mają swoje uczucia, oczywiście nieco inne od kocich, ale taki na przykład liść klonu potrafił myśleć. Małe, nierozumne kociaki, które tego nie wiedziały, lub nie szanowały potrzeb ziół i drażniły je, szybko dostawały za swoje. Siewcza Łapa nie wyglądała na kogoś, kto by umyślnie skrzywdził inną osobę, jednak mogła być nieświadoma mocy roślin leczniczych.
- Nie drażniłaś ziół, prawda?
Liściaste Futro szybko usiadła obok kotki i owinęła ją ogonem pocieszająco. Siewcza Łapa spojrzała na nią dużymi, okrągłymi oczami w kolorze dojrzałej pomarańczy. Szybko pokręciła głową. Jej oddech był urywany, nerwowy.
- Nie opowiadaj jej głupot. – skarciła ją Czereśniowa Gałązka.
- To nie są głupoty!
- Ech… Nieważne.
Szylkretka podeszła do uczennicy zaniepokojona.
- Siewko, nic ci nie jest? Dlaczego płaczesz?
Młoda kotka otarła łzy łapą i pociągnęła cicho nosem. Spuściła głowę, jakby chciała uniknąć spojrzeń praktycznie nieznanych jej kotów. No cóż, ta sytuacja mogła być dla niej krępująca. Liściaste Futro niepokoiła się stanem uczennicy, jednak zdecydowanym machnięciem ogona odgoniła swoją byłą mentorkę.
- Jeśli nie chce mówić, nie zmuszaj jej do tego!
Czereśniowa Gałązka chyba nie wiedziała co uczynić, ale po chwili zastanowienia wróciła na swoje miejsce. Liściaste Futro odwróciła się z powrotem do Siewczej Łapy.
- Cii, już dobrze… Chcesz się uczyć dalej czy potrzebujesz przerwy?
- Och, Siewcza Łapo, czy ten liść klonu coś ci zrobił? – spytała.
Młoda uczennica odwróciła się i spojrzała na nią przerażona. Asystentka medyczki wiedziała, że rośliny też mają swoje uczucia, oczywiście nieco inne od kocich, ale taki na przykład liść klonu potrafił myśleć. Małe, nierozumne kociaki, które tego nie wiedziały, lub nie szanowały potrzeb ziół i drażniły je, szybko dostawały za swoje. Siewcza Łapa nie wyglądała na kogoś, kto by umyślnie skrzywdził inną osobę, jednak mogła być nieświadoma mocy roślin leczniczych.
- Nie drażniłaś ziół, prawda?
Liściaste Futro szybko usiadła obok kotki i owinęła ją ogonem pocieszająco. Siewcza Łapa spojrzała na nią dużymi, okrągłymi oczami w kolorze dojrzałej pomarańczy. Szybko pokręciła głową. Jej oddech był urywany, nerwowy.
- Nie opowiadaj jej głupot. – skarciła ją Czereśniowa Gałązka.
- To nie są głupoty!
- Ech… Nieważne.
Szylkretka podeszła do uczennicy zaniepokojona.
- Siewko, nic ci nie jest? Dlaczego płaczesz?
Młoda kotka otarła łzy łapą i pociągnęła cicho nosem. Spuściła głowę, jakby chciała uniknąć spojrzeń praktycznie nieznanych jej kotów. No cóż, ta sytuacja mogła być dla niej krępująca. Liściaste Futro niepokoiła się stanem uczennicy, jednak zdecydowanym machnięciem ogona odgoniła swoją byłą mentorkę.
- Jeśli nie chce mówić, nie zmuszaj jej do tego!
Czereśniowa Gałązka chyba nie wiedziała co uczynić, ale po chwili zastanowienia wróciła na swoje miejsce. Liściaste Futro odwróciła się z powrotem do Siewczej Łapy.
- Cii, już dobrze… Chcesz się uczyć dalej czy potrzebujesz przerwy?
<Siewko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz