Przeszłość, początki treningu Nimfiej Łapy
Minął zaledwie jeden wschód słońca od kiedy z pyska Sroczej Gwiazdy padło jej nowe, uczniowskie imię, a Nimfia Łapa już stała przed obozem, czekając cierpliwie na swój pierwszy trening. Jej mentorką została sama zastępczyni Klanu Nocy, pełniąca jednocześnie rolę jej opiekunki przez pierwsze księżyce życia po dołączeniu do klanu. Zgodnie z zapowiedzią mentorki, dzisiaj miała się odbyć ich pierwsza “lekcja pływania”, chociaż lekcją ciężko byłoby to nazwać. Od kiedy ruchy czarno-białej stały się bardziej skoordynowane, a temperatury znośne, Tuptająca Gęś regularnie zabierała ją do kącika zabaw, aby ta od jak najmłodszego wieku uczyła się najważniejszej dla rybojadów umiejętności, czyli pływania. W wodzie kocica czuła się najlepiej. Respektowała żywioł, doceniając jego siłę, niezależność i życiodajną moc, jaką posiadała woda. Od momentu kiedy jej łapy po raz pierwszy zanurzyły się w chłodnej rzece wiedziała, że to jest jej miejsce. Dotąd pływała jednak tylko na mieliznach, gdzie w razie czego mogła łatwo dobić do brzegu i wyjść na ląd, by odpocząć. Teraz jednak nadeszła pora na prawdziwą próbę. Przez dłuższą chwilę przyglądała się swojemu odbiciu, które wiernie odzwierciedlało każdy jej ruch, stanowiąc jej nieodłączną kopię. Pomarańczowe i czerwone liście sunęły w dół koryta, niesione wraz z nurtem rzeki, w stronę morza, które już dzisiaj miała ujrzeć po raz pierwszy. Czuła przyjemne mrowienie na samą myśl o takim doświadczeniu. Słyszała, jak cudownie szumi, jak rozbija się o małe, szuwarowe wysepki i pluska, kiedy do wody wchodzą wojownicy i starsi uczniowie, opuszczający ich obóz. Słyszała także kroki, pewne siebie i sprawne, które znała od chwili zyskania tego zmysłu. Obok jej odbicia w tafli wody zarysował się zgrabny, czarno-biały pysk, przyozdobiony przez parę sceptycznych, szmaragdowych oczu. Tuptająca Gęś zgodnie z obietnicą dołączyła do niej, robiąc pierwszy krok w stronę wody, burząc przy tym ich rzeczne kopie.– Chyba nie mamy po co zwlekać – stwierdziła, zaciągając się rześkim powietrzem – Pamiętasz czego cię uczyłam? – upewniła się.
– Oczywiście – potwierdziła Nimfia Łapa, po raz ostatni spoglądając za siebie, na trzcinowe ściany obozu.
Z której strony by nie spojrzeć, czekał ją w życiu zupełnie nowy rozdział. Została uczennicą, a teraz po raz pierwszy stanęła poza granicami obozu, który był jej jedyną atrakcją przez całe sześć księżyców. Odwróciła się w stronę mentorki, skłaniając w jej stronę głową z szacunkiem. Tuptająca Gęś uniosła kąciki swego pyska, płynnie zanurzając się w rzeczną głębinę, po paru uderzeniach serca kryjąc się prawie w całości, nie licząc głowy, pod powierzchnią wody. Mentorka obróciła się, czekając, aż jej podopieczna pójdzie w jej ślady.
Nimfia Łapa wzięła głębszy oddech, nie dając się ponieść emocjom. Postawiła dwa pierwsze kroki. Poczuła znajome, wilgotne uczucie. Woda opływała jej łapy, plącząc się między paliczkami i wymywając drobne paproszki spomiędzy nich. Widziała, jak im dalej od brzegu się znajduje, tym ciemniejsza staje się głębia wody, a drobne żyjątka, larwy komarów, ważek, narybek i pojedyncze roślinki przestają być widoczne. Niczym wąż wsunęła się do rzeki, czując, jak zewsząd otacza ją chłód. Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz. Podłoże zostawiła za sobą, silnymi uderzeniami łap utrzymując się na powierzchni. Uniosła wzrok na Tuptającą Gęś, która z zadowoleniem obserwowała jej poczynania. Nie zawiodła jej.
– Największe wyzwanie dopiero przed tobą – odrzekła, ruchem ucha wskazując na przeciwległy brzeg – Zostało nam tam dopłynąć.
Nimfia Łapa przytaknęła. Z uwagą obserwowała, jak układa się ciało mentorki, współgrając ze spychającym je w dół nurtem. Kończyny kocicy zacięcie uderzały pod wodą, pchając ją do przodu, dając ujście zgromadzonym w niej emocjom. Widziała, jak pod jej łapami przepływają ławice, a wokół unoszą się rozpychane na boki liście i gałązki, spychane przy każdym jej ruchu na bok. Płynęły tak przez jakiś czas, aż do momentu wyjścia na brzeg. To był pierwszy raz, kiedy uczennica przepłynęła tak długi kawałek. Jej łapy były obolałe, jednak ciężko było to porównać do euforii, jakaś rozchodziła się wewnątrz jej ciała.
– Dobra robota – pochwaliła swoją terminatorkę Tuptająca Gęś – Wcale nie tak źle jak na pierwszy raz. Nie zalało ci uszu?
– Cieszę się, że sprostałam oczekiwaniom – odparła łaciata, przyjmując komplement. Otrzepała swój długi ogon, na którym zdążyły osiąść liczne kropelki wody – Nie, nie zalało. Zgodnie z poleceniem trzymałam głowę wysoko.
Zastępczyni wyprostowała się dumnie.
– To dobrze – rzuciła, obracając się tyłem – Masz jeszcze siłę zwiedzić resztę naszych terenów?
***
Od tego dnia minęło równe osiem księżyców. Nimfia Łapa zdążyła wydorośleć i udoskonalić każdą nabytą pod skrzydłem Tuptającej Gęsi umiejętność. Największym problemem nadal pozostawała walka, do której uczennica przez swoją drobną budowę nie była przystosowana, jednak dzięki wyuczonym przez mentorkę technikom czuła, że respektując wroga, nawet dużo silniejszego od siebie, jest w stanie wygrać. W walce liczyły się umiejętności, spryt i technika - nie ilość mięśni i masy, jakie zdobiły kota. W odpowiednim środowisku każdy był do pokonania, nawet najbardziej zacięty przeciwnik. A tereny Klanu Nocy były do tego idealne. Mało który z wojowników pozostałych klanów, a nawet włóczęgów, żyjących na obrzeżach ich granic, potrafił pływać tak dobrze i sprawnie jak wojownicy jej klanu, nie mówiąc już nawet o walce w niej, w której mieli rażącą przewagę.Była już Pora Nowych Liści. Wiatr szumiał w koronach drzew, a rośliny budziły się do życia. Codzienne deszcze powoli ustawały, a wysokość wody wracała do normy. Nimfia Łapa polowała tym razem w pojedynkę. Spodziewała się tego. Już wcześniej została ostrzeżona przez starsze uczennice, obecnie pełniące stanowisko wojowniczek, o dniach testu, w których to mentor dawał uczniowi wolną łapę, samemu pozostając w ukryciu przez całe polowanie, w ciszy oceniając to, czego jego uczeń nauczył się przez wszystkie księżyce szkolenia.
– Nimfia Łapo – rozległ się głos.
Czujne uszy Nimfiej Łapy już dawno zdążyły namierzyć, w którym miejscu skrywała się jej mentorka. Automatycznie odwróciła się w stronę wysokich paproci, rosnących niedaleko brzegu, w cieniu młodych brzózek.
– Już wystarczy na dziś – stwierdziła, wąsami wskazując na leżącą u stóp Nimfiej Łapy zdobycz - karasia – Możesz udać się po resztę piszczek. Wracamy do obozu.
***
– Ja, Srocza Gwiazda, przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę oto uczennicę. – rozeszło się po obozie – Trenowała pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejnego wojownika.Nimfia Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę własnego życia?
– Przysięgam. – odpowiedziała bez krzty zawahania kocica.
– W takim razie, mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Nimfia Łapo, od tej pory będziesz znana jako Nimfie Zwierciadło. Klan Gwiazdy ceni twój spryt i oddanie, oraz wita cię jako nową wojowniczkę Klanu Nocy!
Nimfia Łapa, teraz już znana jako Nimfie Zwierciadło, wiedziała, że ten moment nadejdzie. Dostrzegła to w tajemniczym uśmiechu mentorki, który posłała jej niedługo po przekroczeniu progu obozu. Nadal było jej jednak ciężko w to uwierzyć. Kazarkowej Śpiewce, Skaczącej Cyrance, Karasiowej Ławicy, Krabowym Paluszkom, a nawet nadal noszącemu człon “Łapa” Skrzelikowi, ukończenie treningu wojownika zajęło ponad dwadzieścia księżyców. Słyszała za sobą radosne okrzyki jej bliskich, nawołujących donośnie jej nowe imię. Podobało jej się. Było unikalne, inne, można by się posunąć o stwierdzenie, iż (o ironio) odzwierciedlało jej duszę. Nie wiedziała, czy Srocza Gwiazda sama wpadła na ten pomysł, czy być może maczała w tym łapy jej mentorka, znana ze swojego wyrafinowanego gustu, tak czy inaczej - była zadowolona. Spojrzała przez ramię w stronę tłumu. Dostrzegła, jak Nenufarowy Kielich i Syrenia Łapa przedzierają się przez zebrane koty w jej stronę. Nawet Różana Łapa posykiwała na kogoś, chcąc jako pierwsza dotrzeć do nowo mianowanej wojowniczki, z którą to przecież się wychowała i pamiętała, jak Nimfie Zwierciadło stawiała pierwsze kroczki.
– Gratulacje – szepnęła do niej zastępczyni.
Nimfie Zwierciadło uśmiechnęła się. Teraz już jedynie nocne czuwanie dzieliło ją od zostania pełnoprawną wojowniczką Klanu Nocy.
[1224 słowa + nauka pływania]
[przyznano 24% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz