Najbardziej jednak cieszył się z tego, że odnalazł w tym miejscu swój nowy dom. Jego nowa mama okazała się zdecydowanie lepszą opiekunką. Opowiadała mu takie piękne historie! Podobno był darem od samej Wszechmatki! Nie mógł oczywiście nie podłapać tych słów... Z chęcią chwalił się każdemu, że oto był wybrańcem bogini!
— Poranku! — zawołał do brata, gdy tylko ujrzał, że się obudził. Dopadł do boku kocura i zaczął szarpać go za uszko, by zwrócić na siebie uwagę. — Chodźmy na zewnątrz! Trzeba poznać ten Owocowy Las! Wiesz, że niedługo zostaniemy jakimiś uczniami?! Ja już nie mogę się tego doczekać! Kim chcesz być? Zwiadowcą czy wojownikiem? — zalewał rudego masą pytań, nie mogąc się doczekać chwili, gdy stanie się tak duży, by podążyć własną drogą.
W zasadzie to jeszcze sam nie podjął decyzji co do tego co go bardziej interesowało, ale podświadomie, dzięki nowej mamusi i jej opowieścią, kusiła go wizja, aby swe kroki skierować na drogę zwiadowczą. Mógłby wtedy skakać po drzewach niczym wiewiórka i czuć ten dreszczyk emocji, który pierwszy raz poczuł, kiedy to śmierć prawie zajrzała mu w oczy. Nie ukrywał, że to bardzo go kręciło. Nie, nie stanąłby ponownie z borsukiem do walki. To byłoby głupie z jego strony, aż tak ryzykować, kiedy to dostał od losu drugą szansę, ale... Ale coś innego, takie wyścigi kto pierwszy wespnie się na szczyt drzewa? To byłoby coś! Mógłby wtedy pochwalić się swoją zwinnością, ba! Może tak uratowałby kogoś od utknięcia na gałęzi? W końcu jako wybraniec Wszechmatki, na pewno miał jej błogosławieństwo i coś takiego jak upadek z wysokości mu nie groził. Chciał być takim wielkim bohaterem! Pragnął tego z całego swojego serduszka.
<Poranku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz