Dawno, dawno temu poznała rudego kocura z niepełnosprawnością. Marcepan rozumiał ją jak nikt inny, pokochał ją mimo jej wielu wad. Dzięki samotnikowi nauczyła na nowo kochać, a po wielu komplikacjach owoc ich miłości przyszedł na świat. Kocięciu nadała imię Cytrus, by upamiętnić partnera. Przez księżyce zajmowała się małym Cytruskiem, aż do jej uszu doszła wiadomość o znalezieniu ciała samotnika przez patrol na granicy klanu. Jej serce złamało się w pół, ale dalej miała rodzinę i jej wsparcie.
Przynajmniej tak się jej wydawało, bo kilka księżyców później, jej bratanica Kawcze Serce opuściła swoją rodzinę pozostawiając pustkę w sercu ciotki.
Wydawało się, że gorzej być już nie mogło, a jednak. Swąd krwi unosił się nad obozem, krzyki, syki i piski było słychać zewsząd. Coś było nie tak. Mgliste Spojrzenie wybiegła z legowiska starszyzny, zaczęła automatycznie rozglądać się do okolicy, smród krwi uderzył jej do nozdrzy, a wraz z nim znajomy zapach. Zbyt znajomy... Jej źrenice zwęziły się do rozmiaru szpilki, gdyby tylko jej wzrok działał jak należy, jej oczom ukazało by się ciało Nawałnicowej Łapy, jej kochanego Cytruska.
Gdzieś na jego sierści wyczuła kolejny znany jej smród, krew i ślina spoczywające na ciele jej syna należały do nikogo innego jak Błotnistej Plamy, niedoszłej partnerki jej brata, który również je opuścił. Siedziała w bezruchu kierując łeb na zwłoki uczniaka. W tym czasie słyszała jak Srocza Gwiazda rozprawia się z opętaną kocicą. Nie interesowało jej to w tym momencie, ułożyła się obok syna roniąc łzy.
— Najpierw Marcepan, potem ty, mój kochany Cytrusku. Nawet nie miałam okazji obserwować jak dorastasz, nie byłam w stanie cię obronić — szlochała dalej — Dlaczego Klan Gwiazdy tak bardzo mnie nienawidzi? Jeśli w ogóle jesteście tam na Srebrnej Skórze, odpowiecie za to wszystko! Każdy z was po kolei, za to że przyszłość mojego jedynego syna była mu odebrana sprzed nosa! — Jej lament unosił się echem nad obozem, czuła na sobie spojrzenia innych, tym razem nie pełne nienawiści, a żalu w jej stronę. Nikt nie zasługiwał na taki los, nawet Mgliste Spojrzenie. Klan Gwiazdy na dobre odwrócił się od niej w dniu, w którym straciła wzrok. Nigdy więcej nie zobaczyła już gwieździstego nieba ani blasku księżyca. To była jej kara, została wykluczona przez Gwiezdnych.
— Nie żyje — oznajmiła Srocza Gwiazda. Mgła odwróciła się na chwilę, wiedziała o kogo chodziło. O to lisie łajno, Błotnistą Plamę czy jak to na nią mawiano wcześniej - Paskudę. Żal ją ściskał od środka, pomimo swojego ciężkiego charakteru próbowała wesprzeć kocicę, nawet gdy jej brat ją wykorzystywał. Paskuda nigdy jednak tego nie rozumiała i właśnie dlatego teraz leżała martwa, mając jej syna na sumieniu. Zamknęła oczy, odetchnęła ciężko i wstała po dłuższej chwili.
Niedługo później wraz z kilkoma innymi kotami poszła pogrzebać ciała zmarłych, w tym Cytrusa. Zaś ciało Błotnistej Plamy leżało dalej w obozie, nikt nie chciał dotykać tej zdrajczyni i dobrze, nie należał jej się żaden godny pochówek.
Miała już dosyć, wróciła o własnych siłach do swojego legowiska nadal opłakując swoje kocię. Nie wiedziała, że jej życie potoczy się właśnie w taki sposób.
Wszyscy, którzy kiedyś byli jej bliscy, stali się obcy, opuścili ją. Została sama jak palec. Ta myśl nie dawała jej spokoju, wiedziała że nie zazna już spokojnej starości. Zwróciła łeb w kierunku ściany z sumaków, nagle przeszył ją ogromny ból w klatce piersiowej. Nawet nie zdążyła złapać oddechu. Obraz w jej głowie rozmazał się i zalał czernią. Ból przeminął, a gdy otworzyła oczy nie dostrzegła nocnego nieba, a ciemny ponury las.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz