Nie tego się spodziewał. Nagietkowy Wschód zaskoczył ich oboje. Wpatrywał się w rudą kotkę, próbując ocenić jej nieszkodliwość. Miał w końcu wielokrotnie do czynienia z fanatyczkami, które przesiąkły poczuciem wielkości z uwagi na swój kolor sierści. Doskonale wiedział na co zwracać uwagę. Jednakże... słowa Ognistej Łapy brzmiały na szczere. No... Nieco wyolbrzymiała pewne kwestie, ale zdawała się rozemocjonowana i autentyczna w swych wypowiedziach. A więc... Naprawdę kochała jego siostrzeńca? Oczywiście, każdy miał różne upodobania, ale aby ten mały potworek kogoś uwiódł? W to trudno mu było uwierzyć.
Ruda pisnęła z radości, zaczynając podskakiwać, jednakże, gdy tylko Obserwująca Gwiazda skończyła swoją wypowiedź, jej entuzjazm osłabł.
— Naprawdę? To... brzmi tak, jakby poprzednia liderka sobie nie radziła, przez co wykorzystywała biednych wojowników do rozwiązywania kłopotliwych kwestii!
Trafiła w punkt. Rzeczywiście Różana Przełęcz na starość zwątpiła w prawidłowy osąd i potrzebowała do podjęcia takich ważnych decyzji pomocy większego grona, ale się jej nie dziwił. Ile to już obcych ich skrzywdziło? Zdecydowanie zbyt wiele. Praktycznie co drugi samotnik okazywał się mordercą. Odczuł to najlepiej ze wszystkich, tracąc tak wielu członków swej rodziny. Kocica jednak była ruda, co już wskazywało na to, że nie stanowiła dla jego rodziny zagrożenia. Wierzył w to, że Lwia Paszcza dogłębnie przebadała po tym względem kotkę, aby mieć co do niej pewność.
— Na pewno to będzie problematyczne... ale... jeśli mówi pani, że nie było dużo takich scen, przecież oni nie zauważą jak jedno takie głosowanie się nie odbędzie. — Machnęła nonszalacko łapą, bagatelizując poważność tego typu głosowania. — Zresztą... Nie będę ich zaczepiać jeśli będą na mnie o to źli. I tak całe dnie będę spędzać ze swoim skarbeczkiem. O, wiem! On mnie obroni! To kocur o złotym sercu, wie pani?
Oczy Piaszczystej Zamieci rozszerzyły się w zaskoczeniu. Co. Coraz bardziej zastanawiał się nad tym, czy kocica mówiła o tym samym kocie, którego znali. Nigdy nie powiedziałby o swym siostrzeńcu takich słów. A może słabo go znał i nie dostrzegł w nim tej strony? Nie... to było... dziwne nawet w ten sposób myśleć.
— Płomienny Ryk ma swoje problemy, ale to prawda, jest bardzo waleczny. — stwierdziła czarno-ruda.
Ognista Łapa znów pisnęła, tym razem z wielkiej radości.
— Mój króliczek dostał wojownicze imię?! Aaaa! Ależ jest męskie! Mam pomysł, Obserwująca Gwiazdo... Będę udawać dame w potrzebie, on mnie uratuje i ja biedna, ranna muszę pozostać do czasu swego dojścia do siebie w ramionach przystojniaka. A potem... zapomną o tym, że powinnam odejść.
Piaszczysta Zamieć ewidentnie nie wiedział jak wbić się w rozmowę. Siedział tak z zawieszonym wyrazem pyska, przetwarzając docierające do niego informację. Ruda była przedziwna - w tym pozytywnym znaczeniu. Nie dziwił się już dlaczego Lwia Paszcza ją wybrała. Ewidentnie dogadałaby się z Ziębim Trelem. Przypominała mu małego ptaszka, niewinnego i nieskażonego brudem, który chciał tylko nieść światu radość. Patrząc na Płomienny Ryk... uzupełniali się jak ryba z lądem. Czyli w ogóle.
— Tak, dostał. Sama mu je wybrałam — oznajmiła szylkretka, uśmiechając się — Cóż niestety... to będzie podejrzane, bo jeden z naszych wojowników już raz tak zrobił i to niestety nie tak dawno temu.
— Ale jej już nie ma. Jest za to pani. Pani jako lider nie musi słuchać się zdania poprzednich przywódców. Zwłaszcza, gdy stoją w sprzeczności z wolą Klanu Gwiazdy. Przodkowie nas pobłogosławili! — parła w zaparte wilczaczka.
— Powiemy, że jest ciężarna — ich wymiane zdań przerwał znudzony Nagietkowy Wschód, który łaskawie rzucił im rozwiązanie tej sprawy pod łapy. Wszystkie oczy zwróciły się od razu na niego.
— To nie jest głupie — stwierdziła liderka brzmiąc na naprawdę zainteresowaną tym pomysłem. — Nikt raczej nie będzie chciał wyrzucić partnerki wojownika, która przyszła do nas z jego kociętami pod sercem.
— To sprawa załatwiona — skwitował Nagietek. — Kara Płomiennego Ryku skończyła się księżyc temu, więc jest prawdopodobne, że do tego doszło. Powiemy, że była samotniczką. Jeśli wyjdą jej kontakty z Klanem Wilka to powie się, że od bardzo dawna nie ma z nimi kontaktu, bo żyła jako samotnik.
Szok widoczny na pysku Ognistej Łapy mówił im wiele. Najwidoczniej też nie spodziewała się usłyszeć takich słów.
— No w sumie... Mogłabym pudawać... — rzekła z lekką niechęcią i skrzywieniem pyska. — Ale Płomyczka nie okłamię! Jeszcze pomyśli, że go zdradziłam! — Pokręciła łbem, jakby odrzucając tą myśl. — A co mam zrobić jeśli kociąt nie będzie przez tak długi czas? — zaniepokoiła się wizją przyłapania jej na kłamstwie.
— Poronisz albo urodzisz z opóźnieniem — rzekł rudy.
Piaszczysta Zamieć zakrztusił się, a Ogień spojrzała na Nagietka zdezorientowana. Miał ochotę trzasnąć rudego po uchu za te słowa! Przecież tak nie wypada! Na dodatek... to wyjaśniało już czemu rudemu zależało, aby Ognista Łapa do nich dołączyła. Liczył na bratanków?
Liderka podeszła do swojego zastępcy i poklepała go po grzbiecie. Dał jej znać, że wszystko w porządku, skinięciem pyska. Jeszcze nie umierał, jeszcze.
— Cóż... ja bym pominęła te część z nie byciem z Klanu Wilka, bo jeśli nasi pogadaliby z wilczakami i dowiedzieli się o tym, to byłaby niezła afera, bo mogliby się dowiedzieć że odeszła niedługo przed pojawieniem się u nas. Cała reszta twojego planu Nagietkowy Wschodzie... jest niezwykle błyskotliwa — mruknęła liderka — Na dodatek siostra Płomiennego Ryku jest naszą obecną medyczką. Jakby co, to najpewniej wszystko potwierdzi.
— Jak wolisz, Obserwująca Gwiazdo — odpowiedział jej rudzielec.
Ognista Łapa po chwilowym szoku, znów wbiła pełne nadziei oczęta w kocice.
— Więc? Mogę dzisiaj wrócić z wami do mojego promyczka?
— Jak najbardziej — potwierdziła szylkretka. — Najlepiej jednak byłoby, gdybyś wróciła teraz wraz z Nagietkowym Wschodem. Wtedy nie będą mieli tak wiele powodów by myśleć, że wszystko było ustalone już wcześniej. Ja i Piaszczysta Zamieć przyjdziemy później, to powinno dodatkowo zmyć podejrzenia — przywódczyni podzieliła się z nimi swoim planem.
— Dobrze! Dziękuję pani jeszcze raz z całego serca! Widać, że jest pani wierna Klanowi Gwiazdy. Cieszy mnie to, że pozwala pani losowi przebiegać tak jak powinien. Nigdy pani tego nie zapomne. Ma pani moją dozgonną wdzięczność.
Obserwująca Gwiazda uśmiechnęła się zadowolona, skinąwszy głową.
Kiedy dwie rude sylwetki zniknęły im z oczu, Piaszczysta Zamieć wraz z Obserwującą Gwiazdą ruszyli w ciszy przed siebie. Długo myślał nad tym wszystkim co usłyszał. Zdecydowanie to spotkanie było dla niego wielce edukujące. Z jednej strony podziwiał, że Obserwująca Gwiazda dała wilczace szansę, z drugiej obawiał się jak to się skończy.
— Jest... kimś kogo się nie spodziewałem. Trochę ciężko mi uwierzyć, że mój siostrzeniec był w stanie ją tak w sobie rozkochać. Ta cała Ogień nie udaje. Naprawdę jest w nim zakochana po uszy... — w końcu coś o tym wiedział. — A Nagietkowy Wschód... mnie zaskoczył z tymi kociętami. Myślisz, że... że oni... naprawdę będą się o nie starać?
— Szczerze to ułatwiłoby nam sprawy, ale nie wiem. Trudno stwierdzić — Ułatwiłoby im sprawę?! To nie brzmiało zbyt dobrze. Nawet jeśli jakimś cudem z tego związku powstałyby kocięta, należałoby je obserwować. Nie wierzył, że Płomienny Ryk porzucił wszystkie nauki swej matki. Jego przemiana była dla niego jedynie gorzkim kłamstwem, z którego miał świadomość. Takie zepsute umysły ciężko wychodziły na prostą.
— Szkoda, że Nagietkowy Wschód nie uprzedził mnie o tym, co zamierza zrobić... — dokończyła.
— Być może założył, że... się nie zgodzisz na ten plan... tak postawił cię przed faktem dokonanym.
— Też tak sądzę — potwierdziła jego przypuszczenia. Cóż, najwyraźniej nie była godna zaufania w jego oczach...
<Obserwująca Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz