Wróciła do obozu na sztywnych łapach. Próby rozluźnienia jej spiętych mięśni przez żarty Szepczącej Pustki były nieskuteczne, bowiem jej własne myśli krążyły nieustannie wokół rozmowy z jej ojcem, zagłuszając dochodzące do niej z zewnątrz dźwięki.
Przed oczami miała cały czas zawód w jego oczach. Początkowa radość, jaka iskrzyła w oczach czekoladowego na jej widok, zanikała stopniowo z każdym wypowiedzianym przez nią słowem. Załamała go. Zawiodła.
Odejście z Owocowego Lasu było jednak równoznaczne z podjęciem decyzji, czy bardziej zależy jej na jej własnym szczęściu, czy na tym należącym do jej bliskich. Oczywiście ona też za nimi tęskniła, jednak przywykła dosyć szybko do nowego środowiska i nowych znajomości, a ich samolubnie zmusiła do zamartwiania się o jej los.
Westchnęła z żalem, że w ogóle doszło do tej sytuacji. Z początku wierzyła, że będzie jej łatwiej po tym jak przyjdzie jej stanąć pyskiem w pysk z prawdą, ale teraz emocje targały nią na wszystkie strony. Musiała w końcu w pełni uświadomić sobie, że Gracja to przeszłość, a teraz swój żywot będzie kontynuować jako Przepiórka.
Przed oczami miała cały czas zawód w jego oczach. Początkowa radość, jaka iskrzyła w oczach czekoladowego na jej widok, zanikała stopniowo z każdym wypowiedzianym przez nią słowem. Załamała go. Zawiodła.
Odejście z Owocowego Lasu było jednak równoznaczne z podjęciem decyzji, czy bardziej zależy jej na jej własnym szczęściu, czy na tym należącym do jej bliskich. Oczywiście ona też za nimi tęskniła, jednak przywykła dosyć szybko do nowego środowiska i nowych znajomości, a ich samolubnie zmusiła do zamartwiania się o jej los.
Westchnęła z żalem, że w ogóle doszło do tej sytuacji. Z początku wierzyła, że będzie jej łatwiej po tym jak przyjdzie jej stanąć pyskiem w pysk z prawdą, ale teraz emocje targały nią na wszystkie strony. Musiała w końcu w pełni uświadomić sobie, że Gracja to przeszłość, a teraz swój żywot będzie kontynuować jako Przepiórka.
***
Zjawienie się Agresta pośród ścian żłóbka w Klanie Burzy zdecydowanie wykraczało poza możliwość jej wyobraźni. Nie była w stanie sobie wyśnić tego, że kocur by tu przyszedł i nie była w stanie ukryć swojego niezadowolenia, gdy ten stanął przed nią z uśmiechem na pysku.
Chciałaby odwzajemnić ten gest, ale nie potrafiła. Mięśnie jej pyska odmawiały jej posłuszeństwa, toteż by nie zrobić niczego głupiego, opuściła bez słowa to miejsce. Przy kociętach pozostał Konwaliowy Powiew, a więc o ich losy mogła być spokojna. Rozejrzała się po obozie, czując przelotne spojrzenia na grzbiecie. To dopiero musiała być sensacja, były lider Owocowego Lasu przytaskał swój ogon aż tutaj. I to w takim wieku.
Kręciła się w miejscu, co rusz nerwowo zerkając w stronę żłóbka. Czas zdawał się zwolnić, nawet chmury mknące dotychczas po niebie, utknęły w miejscu.
Zwiesiła w końcu nisko głowę i uznała, że cierpliwość może ją nagrodzić. Zresztą, nie wiedziała jeszcze, co zrobi, gdy kocur stamtąd wyjdzie. Ma z nim porozmawiać? Wyminąć go? A może najlepiej wyjść na spacer i uznać to wszystko za niejasny sen?
Szurała łapą po ziemi, a gdy przed nią uformowała się niewielka dziura, poczuła dreszcze na grzbiecie. Wzdrygnęła się i gwałtownie obróciła łeb.
Jej ojciec stał tuż za nią. Wpatrywał się w nią radośnie, a jego pysk wypełniał spokój.
— Są piękne, Gracjo — stwierdził, uśmiechając się przyjaźnie.
Mimowolnie drgnęła. Przywykła do tego, że Szepcząca Pustka zwracał się do niej tym imieniem, ale usłyszeć to z innego pyska było dziwne, nawet wtedy, gdy niegdyś było to codziennością.
— Nie zaprzeczam temu — mruknęła niezbyt entuzjastycznie. — Noc się zbliża, powinieneś już wracać do siebie — dodała pewniej, jakby miała tym go przekonać do nagłego odejścia.
Starszemu lekko zrzedła mina.
— Słońce jeszcze góruje na niebie, mam czas — zauważył, podnosząc wzrok ku górze. — Nie chciałabyś... Chwilę porozmawiać? Mamy w końcu okazję — Znieruchomiała, czując, jak powoli żołądek wywraca jej się do góry nogami. — Przy wejściu do obozu czeka Mirabelka. Moglibyśmy urządzić sobie chociaż częściowo rodzinne spotkanie. Reszta niestety nie była w stanie przyjść — zaproponował.
— Mirabelka? — powtórzyła zaskoczona.
Dalsza część jego wypowiedzi też ją zdziwiła. Jeszcze chwila nieuwagi, a Agrest przyprowadziłby w to miejsce cały Owocowy Las, by podziwiał jej dzieci.
— Tak, nie chciała mnie samego puścić — zaśmiał się. — Nawet nie wiesz, ile ostatnio przeszliśmy...
Przełknęła ślinę. Czy chodziło o stres w związku z jej odejściem, czy zdarzyło się coś jeszcze? Raczej nie chciała wiedzieć, bo dołożyłaby sobie tylko zbędnego stresu.
— To przykre, jednak pozwól, że odprowadzę cię do wyjścia i wrócę do swoich dzieci. Potrzebują mnie — stwierdziła pewnie, chociaż te przy Konwaliowym Powiewie zdawały się czuć dobrze i nawet jakby wybyła na cały dzień, nie czułyby się porzucone.
Widziała jego skwaszoną minę, jednak nie potrafiła zmienić zdania. Jeśli raz się rozczuli i da ponieść emocjom, wzbudzi w sobie zbyt wiele wspomnień. A teraz, gdy jej życie w Klanie Burzy się ustabilizowało, nie mogła wracać myślami do Owocowego Lasu.
— No dobrze, rozumiem — westchnął. — Mam tylko jedno pytanie.
Wstrzymała oddech. Oby nic trudnego.
— Czemu nie chwaliłaś się, że masz partnera? — spytał wprost. — To był ten młodzieniec, który towarzyszył ci wtedy wraz z Różaną Przełęczą? — podsunął.
Spodziewała się czegoś gorszego w obliczu wszystkiego, co ostatnio miało miejsce.
— Tak, jej syn — odparła. — Nie było okazji. Wtedy jeszcze byliśmy po prostu przyjaciółmi. Ale jestem szczęśliwa z nim, jeśli o to się martwisz — dodała, bo uznała, że ojcowskie instynkty mogą pokierować go do takich myśli. Mało kto oddałby bez wahania swoją córeczkę w łapy innego kocura. No cóż, ona nie dała akurat Agrestowi wyboru.
Czekoladowy uśmiechnął się ciepło.
— I to jest najważniejsze! Szkoda, że tak wyszło, ale cieszę się twoim szczęściem.
Czuła się paskudnie, odtrącając tak własnego ojca, który włożył na pewno wiele w jej wychowanie. Upominał ją jednak rozsądek, toteż zrobiła kilka kroków przy kocurze, a potem, zerkając na moment w jego wypełnione zmartwieniem i troską oczy, pożegnała się i odwróciła.
Przelotem dostrzegła futro siostry. Nie miała jednak ochoty na rozmowę z nią.
Wróciła do żłóbka, nie wiedząc, że jej ojciec był już w takim wieku, iż były to jego ostatnie księżyce na tym świecie.
[Żegnaj Ojcze!]
To ostatnie zdanie 🥲
OdpowiedzUsuńŻegnaj córko, na pewno nigdy cię nie zapomnę…