Kotka nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się delikatnie, dając do zrozumienia, że cieszy się z przyjaźni zawartej między uczniami. Czernidłak odwzajemnił uśmiech, po czym myślami powędrował do Pieczarki i jego biologicznych rodziców. Zaczął zastanawiać się, czy mógłby naprawić relację z ukochaną siostrą. Była jedynym kotem, który rozumiał jego sytuacje, w końcu byli rodzeństwem i oboje zostali porzuceni przez rodziców.
-Możesz mówić dalej – z rozmyślań wyrwał go głos Przepiórki, która poprawiła się na posłaniu i przejechała językiem po swojej jasnej piersi
-Ach, no tak. Zamyśliłem się, wybacz - powiedział - a więc Sówka. Co o niej myślisz?
-Sówka? Nie znam jej za dobrze... jest dla mnie neutralna.
-Ona jest świetna, uwierz mi! Jestem pewien, że nie ma lepszego mentora od niej! - miauknął wesoło kocur.
Przypomniał sobie te wszystkie lekcje z nią i poczuł ukłucie żalu na myśl, że kiedyś nie będzie go uczyć. Tak bardzo ją lubił!
-Dobra, dobra, zadaj kolejne pytanie! - roześmiała się kotka.
-No to... Daglezjowa Igła.
-Jest dla mnie trochę jak mama. Uwielbiam ją i staram się brać z niej przykład.
-Ja również chcę brać z niej przykład! - oznajmił pogodnie.
Kocur przypomniał sobie ostatnie zgromadzenie, na którym starał się równie godnie reprezentować Owocowy Las, jak ruda liderka. Daglezjowa Igła jest wspaniałą przywódczynią. I taką dumną! Niebieskooki miał nadzieję, że kiedyś będzie taki jak ona.
-Czernidłaku, może pobawimy się razem z Pumą w chowanego? - zaproponowała liliowa kotka, poprawiając się na posłaniu.
-Jasne!
Rozemocjonowany kocur wstał i razem z Przepiórką opuścili legowisko medyka. Usiedli w pewnej odległości od dziupli i zaczęli rozglądać się w poszukiwaniu brata kotki. Nagle Czernidłak ujrzał go, wchodzącego do obozu wraz z Padliną. Z pyska ucznia zwisał dokładnie wysuszony mech. Nie czekając długo, czarno-biały podbiegł do przyjaciela, czując za sobą obecność Przepiórki.
-Pumo, chcesz pobawić się z nami w chowanego? - zaproponował niebieskooki, uśmiechając się do kolegi.
-Nie wiem, czy mogę... - kocur odwrócił się do mentora, posyłając mu proszące spojrzenie.
-Dobra, idź już, leniwy dzieciaku – arlekin przewrócił oczami, wziął mech od Pumy i dziwnie się uśmiechając, ruszył dalej. Wyglądał przerażająco!
-No, a więc chodźmy! - miauknęła Przepiórka - gdzie się pobawimy?
-Może w Owocowym Lasku? - zaproponowali razem Puma i Czernidłak.
Kotka kiwnęła głową i cała trójka wyszła poza obóz, kierując się ku ustalonemu miejscu. Po krótkiej wędrówce dotarli na miejsce. Kocur usiadł obok najbliższego drzewa i owinął swój czarny ogon wokół łap.
-Kto będzie szukać? - spytał, spoglądając na przyjaciół.
<Chmu.. Przepiórko, to jak?>
[405 słów]
[przyznano 4%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz