jakiś czas temu
Babcia odeszła na chwilę, zapolować gdzieś, mówiąc, że zaraz wróci i że ma nie przekraczać granicy. No dobra, czyli znowu zostaje sama z Pierzastą Łapą. A może i nie? Usłyszała szelest. Szybko obróciła się w stronę dźwięku.
- Kto tam?- po drugiej stronie granicy zobaczyła kremową kotkę, która wyglądała jakby była za młoda na bycie uczennicą. Wyglądała na maksymalnie pięcioksieżycową koteczkę.
- Co tu robisz?- zapytała kotka.
- Poluję- odpowiedziała uczennica, starając się brzmieć na pewną siebie. I nawet jej to wychodziło.
- Ah - klifiaczka spojrzała na nią - Ja akurat tak się przechadzałam. Chociaż nie spodziewałabym się, że Klan Nocy ma tak mało wojowników, by wysyłać na patrole łowieckie tylko jedną osobę. I to jeszcze ucznia! - “Typowy kociak, który wymknął się z obozu” prychnęła Pierzasta Łapa. Ona zaraz da tej zarozumiałej….
- Nie jestem na patrolu łowieckim, tylko trenuję polowanie. A ty jak widzę, masz…trening psucia relacji między klanami tak?- odcięła się uczennica. Kremowa parsknęła.
- Nie - pokręciła szybko głową. - Ja? Ja tylko stwierdzam fakty. A ty jak widzę, jesteś sama. Uczysz się polowania od myszy? Nie no, świetni mentorzy, naprawdę - rzuciła przeciągając się. Srebrna już chciała rzucić się na krótkowłosą i przegryźć jej gardło, ale zbyt bałaby się wtedy zasnąć, nie wiedząc, jak zareaguje Pierzasta Łapa. No i babcia…. te dwie trzymały ją w pionie.
- Tak się składa, że już znam teorię. A mentora mam lepszego od ciebie- prawie sycząc powiedziała. Zielonooka uśmiechnęła się szyderczo.
-No chyba nie, skoro jesteś ode mnie o kilka księżyców starsza, a wiesz tylko troszkę, tylko odrobinkę więcej niż ja. - wycedziła przez zęby.
- Ciekawe, że aż tak chcesz doprowadzić do wojny. Czy ty wiesz, kogo właśnie obraziłaś?- zapytała księżniczka z uśmiechem, już widząc spłoszoną minę przybranej córki Gasnącego Promyka, jak się dowie, że właśnie powiedziała, że liderka nocniaków nie potrafi szkolić uczniów. Lecz ta najwyraźniej nie wiedziała, bo tylko pokiwała głową.
- Tak, wiem. Obraziłam właśnie nocniaczkę co uważa się za nie wiadomo kogo - cicho mruknęła - Ah, no tak, zapomniałam. Przecież u was szerzy się niewolnictwo, ponieważ sobie wymyśliliście, że czarnobiałe koty są najważniejsze, a reszta wcale się nie liczy- wygarnęła jej.
- Dla twojej wiadomości obrażasz właśnie przywódczynię Klanu Nocy, Sroczą Gwiazdę oraz jej wnuczkę Mandarynkową Łapę- uświadomiła jej córka Dzwonka -A co do niewolnictwa…u nas nie ma niewolników i to nie jest tak, że się nie liczy, po prostu każdy ma swoje miejsce. Jedni na szczycie a inni pod ziemią.
- Czyli uznajecie, że to normalne? Powiem ci, że tak nie jest. Ah, poza tym pochodzenie nic nie znaczy. Przynajmniej w normalnych klanach, a nie świrniętych - siostra Siewczej Łapy zaśmiała się.
- A wasz klan to normalny tak? Słuchałam trochę opowieści i wychodzi na to, że kiedyś uwięziliście swoją przywódczynię, co jest wbrew kodeksowi wojownika oraz że macie tak nieokrzesane koty, że rzucaliście w swojego przywódcę kamieniami na zgromadzeniu- tego było już za wiele, więc prawnuczka Łasiczego Kła sama postanowiła wygarnąć młodszej.
- Cóż, nie powiem, że nie mamy pojedynczych jednostek, które plamią nasz honor. Tamta przywódczyni była okrutna wobec klanu, dlatego ją uwięziliśmy, a wojownik, który rzucał kamieniami był niezrównoważony psychicznie - powiedziała uczennica Pomocnego Wróbelka najwyraźniej już mając to wyuczone jak jakąś formułkę - A u was za to jest dyskryminacja względem czekoladowej sierści, czego ciężko szukać w innych klanach. Tak samo z tym waszym rodem...wiecie co to demokracja? Bo u was takowej nie ma, w przeciwieństwie oczywiście do Klanu Klifu.
- To proszę, oświeć mnie, jaka demokracja u was panuje, bo tego nie widzę.
- Każdy może zagłosować przy wyborze lidera oraz zastępcy. Tak samo każdy może wyrazić swoje zdanie i nikt nikogo nie dyskryminuje.
- Ciekawe, u nas też można wyrażać swoje zdanie, ale życie w klanie to nie koncert życzeń- prychnęła Mandarynkowa Łapa z wyższością, zastanawiając się, gdzie poszła babcia i kiedy wróci.
- Życie to nie koncert życzeń, prawda, ale część z was naprawdę zbytnio się nosi. Czy czegoś nie wiem? Może jesteś jakimś bogiem co? - teraz to kotka już przegięła. Żeby tak bezczelnie żartować z księżniczki?! Toż to skandal!
- Nie tobie to oceniać. Jak będziesz kiedyś w klanie gwiazdy lub chociażby na skale przywódców na Bursztynowej wyspie to pogadamy- odpowiedziała oschle nocniaczka.
- Hmph - uczennica popatrzyła na czarną z góry - Zobaczymy kto dalej zajdzie: ja bez niczyjej pomocy czy ty dzięki ustawionej babci. A wiesz co? Nie zazdroszczę Ci tego, że będziesz musiała budować sukces na rodzinie. A teraz czy mogę Cię opuścić pani? - zapytała ironicznie.
- Daj sobie spokój Lisie łajno- teraz nerwy pręgowanej klasycznie już jej puściły albo będzie przeklinać, albo zaraz się na nią rzuci.
- Spokój? Sobie? Eh, ja sobie spokoju nie dam. I ty mi też. No, to coś chcesz dodać pani Cesarzowo Swojego Legowiska? - córka Okulara wysunęła pazury i spięła się. - Huh?! - machnęła ogonem, czekając na odpowiedź. O dziwo teraz takie szczeniackie zagrywki nie zadziałały na córkę Wirującej Lotki, zamiast tego kierowała się tym, co mówiła Pierzasta Łapa.
- Żałośnie wyglądasz, jak tak się denerwujesz. Czy to dlatego, że ze mną rozmawiasz? Czy po prostu lubisz prowokować każdego, kogo spotkasz?- Jaskółcza Łapa schowała pazury.
- Po prostu nie lubię gadać z kotami, którymi pająki zasnuły głowę - wypluła. Siostra Płotkowej Łapy teraz czuła się nie jak ona. Jakby jakiś ułamek jej charakteru bardzo dawno stłumiony nagle przejął kontrolę.
- To dlatego aż tak się nudzisz, bo nie możesz gadać ze sobą?-
- Ah...wiesz co? Nie chce mi się tracić czasu na Ciebie. Żegnam! - siostra Siewczej Łapy odwróciła się i dumnie poszła w swoją stronę. „Głupia lalunia. Jest młoda, a chce pokazać, jaka jest super. A kiedy jej się to nie udaje, to komicznie się wywyższa i udaje, że ma moc klanu gwiazdy. Nie trać na nią ani trochę więcej czasu” poradziła jej Pierzasta Łapa i Mandarynka zaczęła polować. Oby nigdy więcej nie spotkała tej idiotki.
Babcia odeszła na chwilę, zapolować gdzieś, mówiąc, że zaraz wróci i że ma nie przekraczać granicy. No dobra, czyli znowu zostaje sama z Pierzastą Łapą. A może i nie? Usłyszała szelest. Szybko obróciła się w stronę dźwięku.
- Kto tam?- po drugiej stronie granicy zobaczyła kremową kotkę, która wyglądała jakby była za młoda na bycie uczennicą. Wyglądała na maksymalnie pięcioksieżycową koteczkę.
- Co tu robisz?- zapytała kotka.
- Poluję- odpowiedziała uczennica, starając się brzmieć na pewną siebie. I nawet jej to wychodziło.
- Ah - klifiaczka spojrzała na nią - Ja akurat tak się przechadzałam. Chociaż nie spodziewałabym się, że Klan Nocy ma tak mało wojowników, by wysyłać na patrole łowieckie tylko jedną osobę. I to jeszcze ucznia! - “Typowy kociak, który wymknął się z obozu” prychnęła Pierzasta Łapa. Ona zaraz da tej zarozumiałej….
- Nie jestem na patrolu łowieckim, tylko trenuję polowanie. A ty jak widzę, masz…trening psucia relacji między klanami tak?- odcięła się uczennica. Kremowa parsknęła.
- Nie - pokręciła szybko głową. - Ja? Ja tylko stwierdzam fakty. A ty jak widzę, jesteś sama. Uczysz się polowania od myszy? Nie no, świetni mentorzy, naprawdę - rzuciła przeciągając się. Srebrna już chciała rzucić się na krótkowłosą i przegryźć jej gardło, ale zbyt bałaby się wtedy zasnąć, nie wiedząc, jak zareaguje Pierzasta Łapa. No i babcia…. te dwie trzymały ją w pionie.
- Tak się składa, że już znam teorię. A mentora mam lepszego od ciebie- prawie sycząc powiedziała. Zielonooka uśmiechnęła się szyderczo.
-No chyba nie, skoro jesteś ode mnie o kilka księżyców starsza, a wiesz tylko troszkę, tylko odrobinkę więcej niż ja. - wycedziła przez zęby.
- Ciekawe, że aż tak chcesz doprowadzić do wojny. Czy ty wiesz, kogo właśnie obraziłaś?- zapytała księżniczka z uśmiechem, już widząc spłoszoną minę przybranej córki Gasnącego Promyka, jak się dowie, że właśnie powiedziała, że liderka nocniaków nie potrafi szkolić uczniów. Lecz ta najwyraźniej nie wiedziała, bo tylko pokiwała głową.
- Tak, wiem. Obraziłam właśnie nocniaczkę co uważa się za nie wiadomo kogo - cicho mruknęła - Ah, no tak, zapomniałam. Przecież u was szerzy się niewolnictwo, ponieważ sobie wymyśliliście, że czarnobiałe koty są najważniejsze, a reszta wcale się nie liczy- wygarnęła jej.
- Dla twojej wiadomości obrażasz właśnie przywódczynię Klanu Nocy, Sroczą Gwiazdę oraz jej wnuczkę Mandarynkową Łapę- uświadomiła jej córka Dzwonka -A co do niewolnictwa…u nas nie ma niewolników i to nie jest tak, że się nie liczy, po prostu każdy ma swoje miejsce. Jedni na szczycie a inni pod ziemią.
- Czyli uznajecie, że to normalne? Powiem ci, że tak nie jest. Ah, poza tym pochodzenie nic nie znaczy. Przynajmniej w normalnych klanach, a nie świrniętych - siostra Siewczej Łapy zaśmiała się.
- A wasz klan to normalny tak? Słuchałam trochę opowieści i wychodzi na to, że kiedyś uwięziliście swoją przywódczynię, co jest wbrew kodeksowi wojownika oraz że macie tak nieokrzesane koty, że rzucaliście w swojego przywódcę kamieniami na zgromadzeniu- tego było już za wiele, więc prawnuczka Łasiczego Kła sama postanowiła wygarnąć młodszej.
- Cóż, nie powiem, że nie mamy pojedynczych jednostek, które plamią nasz honor. Tamta przywódczyni była okrutna wobec klanu, dlatego ją uwięziliśmy, a wojownik, który rzucał kamieniami był niezrównoważony psychicznie - powiedziała uczennica Pomocnego Wróbelka najwyraźniej już mając to wyuczone jak jakąś formułkę - A u was za to jest dyskryminacja względem czekoladowej sierści, czego ciężko szukać w innych klanach. Tak samo z tym waszym rodem...wiecie co to demokracja? Bo u was takowej nie ma, w przeciwieństwie oczywiście do Klanu Klifu.
- To proszę, oświeć mnie, jaka demokracja u was panuje, bo tego nie widzę.
- Każdy może zagłosować przy wyborze lidera oraz zastępcy. Tak samo każdy może wyrazić swoje zdanie i nikt nikogo nie dyskryminuje.
- Ciekawe, u nas też można wyrażać swoje zdanie, ale życie w klanie to nie koncert życzeń- prychnęła Mandarynkowa Łapa z wyższością, zastanawiając się, gdzie poszła babcia i kiedy wróci.
- Życie to nie koncert życzeń, prawda, ale część z was naprawdę zbytnio się nosi. Czy czegoś nie wiem? Może jesteś jakimś bogiem co? - teraz to kotka już przegięła. Żeby tak bezczelnie żartować z księżniczki?! Toż to skandal!
- Nie tobie to oceniać. Jak będziesz kiedyś w klanie gwiazdy lub chociażby na skale przywódców na Bursztynowej wyspie to pogadamy- odpowiedziała oschle nocniaczka.
- Hmph - uczennica popatrzyła na czarną z góry - Zobaczymy kto dalej zajdzie: ja bez niczyjej pomocy czy ty dzięki ustawionej babci. A wiesz co? Nie zazdroszczę Ci tego, że będziesz musiała budować sukces na rodzinie. A teraz czy mogę Cię opuścić pani? - zapytała ironicznie.
- Daj sobie spokój Lisie łajno- teraz nerwy pręgowanej klasycznie już jej puściły albo będzie przeklinać, albo zaraz się na nią rzuci.
- Spokój? Sobie? Eh, ja sobie spokoju nie dam. I ty mi też. No, to coś chcesz dodać pani Cesarzowo Swojego Legowiska? - córka Okulara wysunęła pazury i spięła się. - Huh?! - machnęła ogonem, czekając na odpowiedź. O dziwo teraz takie szczeniackie zagrywki nie zadziałały na córkę Wirującej Lotki, zamiast tego kierowała się tym, co mówiła Pierzasta Łapa.
- Żałośnie wyglądasz, jak tak się denerwujesz. Czy to dlatego, że ze mną rozmawiasz? Czy po prostu lubisz prowokować każdego, kogo spotkasz?- Jaskółcza Łapa schowała pazury.
- Po prostu nie lubię gadać z kotami, którymi pająki zasnuły głowę - wypluła. Siostra Płotkowej Łapy teraz czuła się nie jak ona. Jakby jakiś ułamek jej charakteru bardzo dawno stłumiony nagle przejął kontrolę.
- To dlatego aż tak się nudzisz, bo nie możesz gadać ze sobą?-
- Ah...wiesz co? Nie chce mi się tracić czasu na Ciebie. Żegnam! - siostra Siewczej Łapy odwróciła się i dumnie poszła w swoją stronę. „Głupia lalunia. Jest młoda, a chce pokazać, jaka jest super. A kiedy jej się to nie udaje, to komicznie się wywyższa i udaje, że ma moc klanu gwiazdy. Nie trać na nią ani trochę więcej czasu” poradziła jej Pierzasta Łapa i Mandarynka zaczęła polować. Oby nigdy więcej nie spotkała tej idiotki.
<Jaskółka?>
[937 słów]
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz