Srebrny nie rozumiał tego całego zamieszania związanego z mianowaniem. To całe mycie się dokładne. Chociaż nie ukrywał ekscytacji kto będzie jego mentorem! Wiedział, że na pewno babcia Szyszka da mu kogoś super tylko nie wiedział kogo, nie znał najwięcej kotów w klanie, więc mógł tylko nadzieje mieć, że zrozumie się z kotem, od którego będzie zależeć jego trening.
– Umyj się proszę. – mruknęła Bielik. Zimoziół popatrzył na nią, kiwając głową na znak zgody. Uznał, że kłócenie się z mamą przed ważnym momentem. Zaczął lizać swój ogon, na którym widział lekki brud. Normalnie by go zostawił to teraz wyczyścił się porządnie. Musiał pokazać członkom Owocowego Lasu, że on będzie najlepszym uczniem! Nie mógł przynieść wstydu rodzinie. Po skończonej czynności odetchnął, teraz chyba był czysty.
– Już? – spytał, na co dostał potwierdzenie jako skinienie głowy. – Wiesz kogo dostanę jako mentora?
– Dowiesz się niedługo, gdy tylko Szyszka zwoła wszystkich. – odpowiedziała srebrna. Van nie był zadowolony z odpowiedzi, on chciał już wiedzieć! Teraz! Po jakimś czasie usłyszał głos czarnej zwołującej owocowy las. Wtedy wyszedł obok srebrnej dumny.
– Owocowy Lesie, mój wnuk ukończył sześć księżyców i nadszedł czas by zaczął trening. – mruknęła spokojnie jak zawsze. – Błysk! Zajmiesz się szkoleniem Zimozioła, przekaż mu wszystko, co sama potrafisz.
Popatrzył zdziwiony na swoją mentorkę, słyszał o niej jako zastępczyni, więc … dostał kogoś doświadczonego! Wiedział, że babcia mu nie da byle kogo to poczuł zaszczyt.
– Zaczniemy od jutra trening. – powiedziała spokojnie zastępczyni.
– Dobrze! – odpowiedział ochoczo. Miał tyle pytań! A co najważniejsze, był już uczniem i mógł robić więcej rzeczy.
***
Siedział, obserwując zmartwiony legowisko medyków, jego mentorka musiała tam trafić co go zmartwiło. Może niepowstała między nimi duża więź, jednak polubił ją trochę. Nie była najbardziej sympatyczna i miła to wiedziała dużo. Miał nadzieje, że wyjdzie niedługo z niego. Polizał swój ogon zdenerwowany bardzo, w końcu co miał robić? Mógł czekać, aż ktoś powie, co się stało dokładnie.
– Zimoziół! Idź wymienić mech Pędrakowi. – usłyszał wołanie, któregoś z wojowników. Nie lubił być najmłodszym uczniem. Wstał szybko i pobiegł wymienić mech, w końcu musiał.
***
***
***
Po dłuższym czasie dowiedział się, że z Błysk jest lepiej i za jakiś czas wyjdzie z legowiska medyków. W pewnym stopniu odetchnął z ulgą, zatrzymał się na chwilę, obserwując jabłonie.
– Idź żeś, a nie stoisz. – usłyszał głos Blasku. Nie przepadał za kocurem, chociaż “dorastali” razem w żłobku.
– Idź sobie sam, co chcesz? Ja mam dobry humor i mi go nie psuj. – powiedział, marszcząc nos. Niech sobie idzie lepiej.
– Niewdzięcznik, ja do niego się odzywam, a ty takie coś. – machnął ogonem i odszedł. Nie rozumiał brązowego.
Wyleczeni: Błysk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz