Wzięła kilka głębokich wdechów i wydechów, próbując uspokoić oddech po kilku rundkach po okolicy. Biegała, żeby pozbyć się napięcia panującego w ciele. Stresowała się od rana, nie wiedząc czemu. Po prostu to czuła, bez żadnego powodu.
Ile razy nie nabiegała się z Płonącą Waśnią podczas ich wspólnych treningów. Ta mała cholera pozytywie wpływała na kondycję liliowej, pomimo bardzo specyficznego charakteru.
Dziwne, że po tylu księżycach dopiero dostrzegała plusy działania ekstrawertycznej kotki w swoim życiu.
Dodatkowo zwróciła uwagę odnośnie zainteresowania płcią przeciwną. Wcześniej długo marzyła o pięknym kocurze, gromadce kociąt blisko własnych łap i rodzinie, szczęśliwej rodzinie. Od momentu śmierci Miedzianej Iskry... to marzenie powoli się wypalało, znikało i w oczach córki Iglastego Krzewu traciło sens. Po niezbyt ciekawej historii Fasolowej Łodygi i Huragana jakoś nie zwątpiła we własne miłosne szczęście.
Czy wpadała w depresję? Czy naprawdę staczała się ku dnu?
Musiała iść na patrol, na patrol z kimś obcym, z nieznaną uczennicą.
Wietrzna Łapa, podopieczna Północnego Mrozu.
Młodsza czekała na liliową przy wyjściu z obozu.
Niebieskooka przystanęła, analizując w umyśle dzisiejszą pogodę. Powietrze ponownie suche, ziemia wołająca o wodę czy chociaż kropelkę wilgoci, ostre słońce, bez chmur, prawdopodobieństwo deszczu bliskie zera. Lato się rozkręciło pełną gębą.
Podeszła do dymnej szylkretki.
- Dobrze, więc... Dzisiaj pełnimy popołudniowy patrol. Trzymaj się w miarę blisko, nie uciekaj w drugą stronę. Postaraj się zachować grzecznie - powiedziała do Wietrznej Łapy.
Ile razy nie nabiegała się z Płonącą Waśnią podczas ich wspólnych treningów. Ta mała cholera pozytywie wpływała na kondycję liliowej, pomimo bardzo specyficznego charakteru.
Dziwne, że po tylu księżycach dopiero dostrzegała plusy działania ekstrawertycznej kotki w swoim życiu.
Dodatkowo zwróciła uwagę odnośnie zainteresowania płcią przeciwną. Wcześniej długo marzyła o pięknym kocurze, gromadce kociąt blisko własnych łap i rodzinie, szczęśliwej rodzinie. Od momentu śmierci Miedzianej Iskry... to marzenie powoli się wypalało, znikało i w oczach córki Iglastego Krzewu traciło sens. Po niezbyt ciekawej historii Fasolowej Łodygi i Huragana jakoś nie zwątpiła we własne miłosne szczęście.
Czy wpadała w depresję? Czy naprawdę staczała się ku dnu?
Musiała iść na patrol, na patrol z kimś obcym, z nieznaną uczennicą.
Wietrzna Łapa, podopieczna Północnego Mrozu.
Młodsza czekała na liliową przy wyjściu z obozu.
Niebieskooka przystanęła, analizując w umyśle dzisiejszą pogodę. Powietrze ponownie suche, ziemia wołająca o wodę czy chociaż kropelkę wilgoci, ostre słońce, bez chmur, prawdopodobieństwo deszczu bliskie zera. Lato się rozkręciło pełną gębą.
Podeszła do dymnej szylkretki.
- Dobrze, więc... Dzisiaj pełnimy popołudniowy patrol. Trzymaj się w miarę blisko, nie uciekaj w drugą stronę. Postaraj się zachować grzecznie - powiedziała do Wietrznej Łapy.
<Wietrzna Łapo? Wybacz, że tak krótko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz