– Oczywiście, to świetny pomysł! – powiedział głośno Sasanek, Jałowek tylko skinął mu głową. Fakt, ta Wilcza Łapa była dziwna, ale przynajmniej Zajęcza Łapa był w miarę spoko. W miarę.
Tak czy inaczej, nigdy jakoś się nie bawił w chowanego. Nie uważał tego za fajną zabawę - co, ma się schować i czekać? Nuda. Tak czy inaczej, lepsze to niż całkowita nuda.
Czarna kotka wyglądała jakby właśnie ktoś jej wytoczył okropną i przerażającą karę. Trzęsła się z lekka i chowała w cieniu. Jakby nie chciała w ogóle tutaj być. I się nie odzywała ani trochę. Zastanawiał się czy może uczennica nie jest niemową.
Widział jak wolnym krokiem gdzieś odchodzi się schować. Sasanek już dawno zniknął z jego pola widzenia. Czas na niego. Ukryje się... Gdzieś. Podszedł do legowisk. Chciał się ukryć w żłobku, ale stwierdził że to zbyt typowe, a Zajęcza Łapa od razu przejrzy to miejsce. Schował się więc między legowiskiem starszyzny, a obecnie pustym legowiskiem lidera. Wtulił więc się w ściany, wierząc że szare futro da mu dodatkowe ułatwienie. Nikt go nie znajdzie.
Słyszał głos Zajęczej Łapy, który już odliczał ostatnie cyfry. Skulił się bardziej, kiedy kocur wykrzyczał "Szukam!". A jeszcze bardziej kiedy kroki zdawały się zbliżać w jego stronę. Przeszedł wprost obok niego, nie zauważając kociaka, który dusił się starając nawet nie oddychać. Kiedy Zając poszedł odetchnął z ulgą, zamykając na moment oczy. Kiedy je otworzył stał przed nim Zajęcza Łapa.
– Myślałeś że cię nie zobaczę? – zaśmiał się, choć Jałowkowi do śmiechu już nie było.
Wyszedł z białym uczniem. Zapachy tylu kotów się perfekcyjnie zmieszały ze sobą, nie mógł w nich rozpoznać zapachu Wilczej Łapy i Sasanka... chociaż niekoniecznie. Za jakimś większym głazem falowało całkiem długie, czarne futro, którego posiadaczem zdecydowanie była Wilcza Łapa.
<Wilcza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz