Priorytet priorytetem. Dla niego, takim priorytetem było wychodzenie na dwór. Rozumiał, samice chciały by został. Czuł się szczęśliwy że płeć przeciwna o niego dba, ale tak nie można. Kaszlnął nerwowo czując na sobie niewygodne szelki. Dalej uradowane młode Dwunożnych szły z nim przez chaszcze, a jak przystawał chwytały go w ręce. Miał ochotę prychać, warczeć i inne straszne rzeczy, lecz wczoraj doszczętnie podrapał średnią, a nie chciał sprawić jej jeszcze więcej bólu. Młodsza była dalej kociakiem, nie wypadało atakować słabszych. Z wyjątkiem zwierzyny łownej. Jej było tutaj dużo, raz znalazł nawet jaszczurkę. Przyniósł ją nawet żywą do Gniazda, a jego Domownicy z piskami wypuścili zwierzątko bez ogona. Odgryzł go temu gadowi czy tam płazowi. Cieszył się z trofea a teraz? Teraz kicha. Nie było, zniknęło.
Nadstawił uszu. Byli blisko. Spróbował przyspieszyć, ale smycz dalej trzymała go w jednostajnym tempie. Czuł się lepiej, bo nasikał komuś na działkę, lecz chciał całkowitej wolności.
Bez szelek.
Bez smyczy.
Dlatego tuż po odpięciu od tego narzędzia strasznego, ruszył dzielnie w drogę. Nie znał tutaj wszystkiego, a chciał. Bardzo bardzo. Zależało mu na tym, by podbić okolicę. Swoim wdziękiem, urodą, humorem. Wszystkim co najlepsze.
-Hej. Ty jesteś Felix? - mruknął do niego jakiś kot. Odwrócił się szybko. Widział go już wiele razy. Bardzo wiele.
- Tak. A dokładnie Felix Varian Bazooka Łopata Psiżujek Jabłkowski Lapierog Kaczyński aka Felek Wafelek Eklerek Kartofelek Koperek przydomek Simba Traktorek Aslan Pacypiś Kastrax… - wymamrotał szybko, pamiętając każdy człon jego znakomitego imienia.
- Dobrze panie Kaczyński, to chciałem ci powiedzieć, że nowi są.
- Jak to? - zdziwiony odparł, jednak po chwili jego szczęście opadło. - Pewnie same kocury. To już nudne.
- No Pacypisiu, niestety muszę zaprzeczyć. Są również kotki. Dwie. Tam dalej mieszkają- wskazał łapą a Koperek skinął głową.
- Hmm… No to idę.
- Tak szybko Jabłkowski? Dopiero co dostałeś wiadomość.
- Mam wolny czas. Mogę zajrzeć. I przestań z tym prześmiewczym nazywaniem. Jedno imię na jedną rozmowę.
- No dobrze Varianie.- zaśmiał się, a Felix tylko prychnął głośno. Niech się wypcha. Dostał wspaniałe imię. Niech przestanie się wymądrzać. Ruszył niczym z kopyta we wskazanym kierunku. Chyliło się już ku porankowi. Tak długo się wałęsał? Całe szczęście jego Dwunożni nie mieli pretensji jak wypływał z przyjaznego portu zwanym domem.
Widać było, że te tereny były dość mało ruchliwe o tej porze. Zauważył jednak futro. Szybciej niż się spodziewał, i to chyba strona przeciwna zauważyła go o wiele wcześniej.
-Kim jesteś? - odezwała się kotka, wyraźnie zaznaczając niechęć oraz wrogość. Cofnął się z wrażenia. Twarda baba.
- Jestem Felix Varian Bazooka Łopata Psiżujek Jabłkowski Lapierog Kaczyński aka Felek Wafelek Eklerek Kartofelek Koperek przydomek Simba Traktorek Aslan Pacypiś Kastrax, do usług- zrobił coś na wzór ukłonu i uśmiechnął się kpiąco.
- Dużo tego. O wiele za dużo.
- Tak się złożyło, droga damo.
- Dziwny jesteś.
- Wiem. A może wyjawisz swoje imię? Założe się, że jest krótsze. Znakomite koty mają długie.
Nadstawił uszu. Byli blisko. Spróbował przyspieszyć, ale smycz dalej trzymała go w jednostajnym tempie. Czuł się lepiej, bo nasikał komuś na działkę, lecz chciał całkowitej wolności.
Bez szelek.
Bez smyczy.
Dlatego tuż po odpięciu od tego narzędzia strasznego, ruszył dzielnie w drogę. Nie znał tutaj wszystkiego, a chciał. Bardzo bardzo. Zależało mu na tym, by podbić okolicę. Swoim wdziękiem, urodą, humorem. Wszystkim co najlepsze.
-Hej. Ty jesteś Felix? - mruknął do niego jakiś kot. Odwrócił się szybko. Widział go już wiele razy. Bardzo wiele.
- Tak. A dokładnie Felix Varian Bazooka Łopata Psiżujek Jabłkowski Lapierog Kaczyński aka Felek Wafelek Eklerek Kartofelek Koperek przydomek Simba Traktorek Aslan Pacypiś Kastrax… - wymamrotał szybko, pamiętając każdy człon jego znakomitego imienia.
- Dobrze panie Kaczyński, to chciałem ci powiedzieć, że nowi są.
- Jak to? - zdziwiony odparł, jednak po chwili jego szczęście opadło. - Pewnie same kocury. To już nudne.
- No Pacypisiu, niestety muszę zaprzeczyć. Są również kotki. Dwie. Tam dalej mieszkają- wskazał łapą a Koperek skinął głową.
- Hmm… No to idę.
- Tak szybko Jabłkowski? Dopiero co dostałeś wiadomość.
- Mam wolny czas. Mogę zajrzeć. I przestań z tym prześmiewczym nazywaniem. Jedno imię na jedną rozmowę.
- No dobrze Varianie.- zaśmiał się, a Felix tylko prychnął głośno. Niech się wypcha. Dostał wspaniałe imię. Niech przestanie się wymądrzać. Ruszył niczym z kopyta we wskazanym kierunku. Chyliło się już ku porankowi. Tak długo się wałęsał? Całe szczęście jego Dwunożni nie mieli pretensji jak wypływał z przyjaznego portu zwanym domem.
Widać było, że te tereny były dość mało ruchliwe o tej porze. Zauważył jednak futro. Szybciej niż się spodziewał, i to chyba strona przeciwna zauważyła go o wiele wcześniej.
-Kim jesteś? - odezwała się kotka, wyraźnie zaznaczając niechęć oraz wrogość. Cofnął się z wrażenia. Twarda baba.
- Jestem Felix Varian Bazooka Łopata Psiżujek Jabłkowski Lapierog Kaczyński aka Felek Wafelek Eklerek Kartofelek Koperek przydomek Simba Traktorek Aslan Pacypiś Kastrax, do usług- zrobił coś na wzór ukłonu i uśmiechnął się kpiąco.
- Dużo tego. O wiele za dużo.
- Tak się złożyło, droga damo.
- Dziwny jesteś.
- Wiem. A może wyjawisz swoje imię? Założe się, że jest krótsze. Znakomite koty mają długie.
<Hagrid? Hah>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz