Jego kara się zakończyła. Znów powrócił do swojego normalnego imienia. Bycie nazywany - Drżący Zad, nie było przyjemnym doświadczeniem. Kopanie tuneli również. Przez te wszystkie księżyce udało im się powiększyć ich dom, więc teraz nikt nie powinien narzekać na brak miejsca. Sam z chęcią zajmę posłanie z dala od reszty, która drwiła sobie z niego, gdy wyprówał sobie flaki. Na takich nie chciał niszczyć sobie nerwów.
Matkę to w ogóle unikał. Już mu wystarczy jej moralnych słów, krzykow i gróźb. Jeszcze to, że odpowiadała za śmierć jego córki... No fakt... nie był blisko z Płaczącą Wierzbą, ale i tak go nosiło. Sama w końcu zmusiła go do zrobienia wnuczki, a ona? A ona wydała na nią wyrok. Całe cierpienie jakie przeżył po tym czego się dopuścił... nie chciał mieć w końcu dzieci, a ona... ona potraktowała tą ofiarę jak śmieć! Jak znów zarząda czegoś podobnego, to chyba ucieknie z klanu. Już i tak miał dość jej rządów. Nienawidził jej z każdym dniem bardziej. Zasługiwała na śmierć... Niestety nie potrafił wykrzesać z siebie sił, aby zostać matkobójcą. Nie teraz...A Drżący? Zaczął zamykać się w sobie, nie odpowiadał już na jego zaczepki. Chyba strata mocno go dotknęła. Ale był tam. Czuł go zawsze, gdy tylko Piaskowa Gwiazda skierowała na niego wzrok.
Korzystając z dnia wolnego; tak naprawdę olał polowanie, udał się na granicę z lisami. Zawsze tam chodził, ponieważ nikt normalny nie zapuszczał się w te rejony, a co za tym idzie, będzie miał spokój.
Jednak dzisiaj czekała go niespodzianka.
Jakaś obca kotka. Samotniczka? Stała tam i wydawało się, że na kogoś czeka. Jej pysk jednak był znajomy, więc zastygł, próbując przypomnieć sobie, gdzie się widzieli.
- Przepraszam, że tak długo mi zajęło - miauknęła, a go olśniło, kiedy rozpoznał jej głos.
- Iskra? To ty? - Był zdmiony. Zapomniał. Zapomniał o tym ich spotkaniu. Minęło tak wiele księżyców. Tak wiele się działo. Mimo to... przyszła. Nie zapomniała o nim...
- Tak to ja.
- Jest źle - zaczął na wstępie, siadając i wbijając wzrok w łapy. - Moja matka została liderem i teraz sieje chaos. Zabiła moją córkę, po tym jak zły duch ją opętał i chciał ją zabić. Drżący się już nie odzywa. Boję się o niego. Chcieliśmy się połączyć w jedność... Sami to ci tłumaczyliśmy... teraz jednak czuję, że... że on zniknie. Nadal nie potrafię myśleć o nim jak o sobie. Co mamy robić? Znalazłaś sposób?
<Iskro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz