Naprawdę chciała wziąć zioła od Sierpówkowej Łapy i wyzdrowieć. Spokojnie leżała w legowisku medyka, czekając na polecenia niepełnosprawnego ucznia i wymyślając kolejne sposoby na zirytowanie go.
Jednak w momencie, gdy zobaczyła całą umorusaną błotem Pszczółkę, która weszła do obozu ze złością wypisaną na pysku, wiedziała, że musi ustalić priorytety.
Przecież ktoś musiał zająć się gnębieniem tego mysiego móżdżka!
***
Uchylenie powiek było męczące. Miała wrażenie, jakby cały świat się kołysał. Całe jej ciało wołało o powrót do snu, a ze zmęczenia kręciło jej się w głowie. Uniosła łeb, który wydawał się ciężki niczym głaz. Nie potrafiła zidentyfikować otoczenia, wszystko było rozmazane i kiwało się w nieznanym rytmie. W jej uszach piszczało.
- ...zjedz to - rozkazał cichy głos. Splotce chwilę zajęło zidentyfikowanie go. Zmrużyła oczy, nie rozumiejąc, czego chce od niej stojący naprzeciwko kot.
- Odwal się - burknęła niewyraźnie, pragnąc zasnąć. Sierpówkowa Łapa (dopiero teraz wojowniczka zdała sobie sprawę, że to on) spojrzał na nią ze spokojem (pomimo zmęczenia, poczuła zirytowanie cierpliwością ucznia medyka) i podsunął kupkę ziół bliżej.
- Zemdlałasz - wymamrotał. Szylkretowa skrzywiła pysk, próbując przypomnieć sobie sytuacje. Ostatnią rzeczą, którą pamiętała, było wyjście na patrol z Trzcinową Sadzawką i Storczykową Łodygą. Była pewna, że czuła się wtedy bardzo słabo. Próba przywołania wspomnienia utraty przytomności przyprawiła ją o ból głowy. - Zjedz - rozkazał ponownie, wskazując na przygotowaną mieszankę. Splątane Futro westchnęła cicho i niechętnie wykonała polecenie.
- Czym ty mnie tak właściwie faszerujesz? - zapytała.
< Sierpówko? >
Wyleczona: Splątane Futro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz