- A ty lubisz Zimozioła?
Jaskółka zastanowiła się. Zmrużyła ślepia i Iskra nie mogła się nie uśmiechnąć, widząc u małej gest tak charakterystyczny dla Jedynki.
- Jest miły. Nie - miauknęła kategorycznie i czekoladowa znów nie potrafiła się nie uśmiechnąć.
- To chyba dobrze, że jest miły - odparła.
- No tak, ale… I tak go nie lubimy. - Mała poruszyła zabawnie wąsami. Była rozbrajająca gdy się gniewała. Iskrze ciężko było brać na poważnie jej fochy, szczególnie że były jak letnia burza - pojawiały się znikąd i szybko przemijały.
- Ale mnie lubisz? - zażartowała czekoladowa.
- Tak - obrażony ton czarnej zdawał się przeczyć jej słowom, ale Szamanka niespecjalnie się tym przejęła. Otworzyła pysk, żeby powiedzieć coś jeszcze, ale zamarła i zapatrzyła się w niebo.
Czysty błękit przecinały sylwetki dzikich gęsi. Iskra przymknęła ślepia i usłyszała ich krzyk. Pieśń odchodzących. Zew wędrówki.
- Ciociu? - Mała przyglądała się jej z poważną miną dorosłego, zabawnie wyglądającą na pyszczku kociaka.
- Gęsi - odparła, uśmiechając się smutno. - Krzyczą, słyszysz?
Przez moment siedziały w ciszy. Czarna pokręciła łebkiem. Iskra skwitowała to smutnym uśmiechem.
- Rośnie jak na drożdżach - miauknęła do czarnego. - Lada dzień zostanie uczennicą.
Ciemne ślepia rozświetlił promyk dumy. Kudłacz uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie.
- Będziesz ją uczyć?
Czekoladowa uśmiechnęła się delikatnie.
- Zostawię to komuś młodszemu i bardziej utalentowanemu. - Kocur chciał coś powiedzieć, ale go uciszyła. - Bez wystarczająco dał mi w kość. To już nie te lata.
Czarny spojrzał na nią smutno, wyłapując nutę melancholii w jej głosie. Przez chwilę po prostu milczeli.
- No, biegnij do małej. - Uśmiechnęła się do niego. - Cały czas nie mogła się doczekać.
Przez chwilę przyglądał jej się, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze. W końcu po prostu skinął jej głową i ruszył do żłobka.
Patrzyła za nim, dopóki nie zniknął w wejściu.
Resztę dnia spędziła na rozmowach. Zaczepiała znajome koty, czasem tylko po to, by wymienić powitania, czasem przystawali pod jabłoniami i wymieniali się kolejnymi plotkami, żartując. Gdzieś mignął jej Bez, bawiący się z Niezapominajką.
Gdy słońce miało się ku zachodowi, wskoczyła na swoją ulubioną gałąź i po raz ostatni delektowała się widokiem. Rano przeskoczyła przez ogrodzenie, nie bez trudu, i ruszyła dobrze znajomą ścieżką do granicy z Klanem Burzy, żeby spędzić jeszcze jeden dzień z Jeżową Ścieżką.
Gdy na niebie pojawił się księżyc, odpowiedziała na zew dzikich gęsi.
Do zobaczenia na kolejnych ścieżkach.
<Jeżyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz