Jeszcze moment temu był nadzwyczaj skupiony, pogrążony we własnych myślach, a teraz próbował opanować uśmiech na pysku i delikatnie piekące policzki. Gliniane Ucho puścił mu oczko! Nawet dwa na raz! Była też możliwość, że po prostu mrugnął w jego kierunku... jednak pierwsza opcja była dużo bardziej ekscytująca. Byli kumplami od dzieciaka, znali się już długo, więc ów dodatki w ich relacji były czymś niezwykle interesującym i wyczekiwanym dla Zająca. Szczególnie, że nigdy nie udało mu się przewidzieć, co tym razem zrobi Glinka. Z wzajemnością. Uwielbiał mu robić małe niespodzianki czy obdarowywać miłymi gestami. Każdy mu bliski kot często obrywał czymś takim, jednak najlepsze pomysły zostawiał dla Glinianego Ucha i Wilczej Łapy. Więc kto wie, może Glina w końcu doceni jego starania, by ostatecznie wyszło z tego coś więcej?
Przypominając sobie o siostrze, jego tok myślenia szybko wrócił na pierwotny tor.
Z Wilczą nie było najlepiej. Próbował ją rozweselać, upewniać, że wszystko będzie dobrze, dodawać sił i odwagi jak tylko mógł. Rozmawiać o codziennych rzeczach, przebiegu dnia, by przestała się bać własnego cienia i wyszła ze swojej skorupki. Wiedział, że potrafi! Tak bardzo w nią wierzył! Jednak gdy tylko odchodził, kotka zanosiła się płaczem i przerażeniem, co łamało mu serce. Tak bardzo chciał pomóc ukochanej siostrzyczce, jednak nie wiedział jak.
Do czasu.
Po paru wschodach słońca głębszego przypatrywaniu się siostrze zrozumiał, czego, a raczej kogo tak się bała. Ta informacja wszystko mu rozjaśniła. Każdy nie rudy kot wiedział, jak wyglądała ich codzienność. Zaczęło się niewinnie. Od powiększenia ilości patroli, zarówno granicznych jak i łowieckich, przez obciążenie obowiązkami, a teraz
zmniejszone racje żywnościowe oraz traktowanie przez Piaskową Gwiazdę i jej świtę jak chwasty na drodze. Nikt jednak nie śmiał głośno się skarżyć i jakoś przeciwdziałać. Nawet część kotów o kolorze sierści innym niż odcienie rudego tak czy inaczej stanęła po stronie liderki w obawie przed jej siłą i karami. A reszta? Reszta milczała, znosząc cierpienie jakie przywiodła im zmiana lidera. Zajęczy Nos też nie miał zamiaru się wychylać. Jednak nie znaczyło to, że będzie bezczynnie patrzył jak potwór jakim jest Piaskowa Gwiazda pożera resztki psychiki jego niewinnej siostry. Pomimo trudności ze skupieniem, zmusił się by przesiadywać w obozie i po prostu obserwować. Wyłapywać szczegóły, najmniejsze drobiazgi, być może nawet niezauważalne dla innych. Kosztowało go to dużo nerwów i energii, jednak było to małe poświęcenie gdy stawką było normalne życie jego siostry. Szybko zdobył w ten sposób kilka cennych informacji.
Biały wojownik poniósł się ze swojego posłania do siadu, a jego ogon drgnął delikatnie.
- Co robiliście? - zapytał patrząc przed siebie, gdy Koperkowy Powiew minął go ze zwieszoną niepewnie głową i wzrokiem utkwionym w ziemi, jakby wciąż zastanawiał się nad tym, czy słusznie postąpił. Gdy usłyszał głos Zająca, ocknął się z przemyśleń z delikatnym dreszczem. Zielonooki nawet nie odwrócił pyska w jego kierunku. Jego wzrok był skupiony na dumnie kroczącej liderce wracającej do swojego mrocznego leża. Za nim wlokła się zapłakana Wilcza Łapa, z mową ciała tak przygnębiającą i wyrażającą tyle przerażenia oraz cierpienia jak nigdy dotąd. Pysk białego skrzywił się delikatnie, próbując powstrzymać łzy napływające mu do oczu. Zamrugał parę razy, by się ich pozbyć. Jeszcze trochę. Jeszcze trochę i wszystko naprawi.
- A… no… Wilcza Łapa ci nie mówiła? Myślałem, że wiesz... - wydukał speszony rudzielec, chowając głowę w barkach.
- Co jej zrobiłeś? - spokojny głos Zająca mimowolnie zrobił się ostrzejszy. Koper przełknął ślinę, próbując znaleźć słowa jak wytłumaczyć to wściekłemu bratu kotki.
- Słuchaj, Zajęczy Nosie, to nie tak jak wygląda. Przyrzekam, że nigdy bym nie zrobił nic wbrew woli Wilczej Łapy. Ale… Piaskowa Gwiazda powiedziała, że chce… a potem ona potwierdziła i…
- Co zrobiłeś mojej siostrze? - przerwał mu Zając, kładąc nacisk na każde słowo. Nie wierzył, że po czymś, czego Wilcza chciała, kotka by wyglądała jak umierające nieszczęście.
- Wilcza Łapa chciała kociąt i poprosiła mnie…
Zajęczy Nos nie słuchał dłużej rudego. Obrzydzony kocurem, wstał i wyszedł z legowiska, zaciskając zęby. Nie, nie był obrzydzony nim. Szczerze sądził, że Koperkowy Powiew nie chciał źle. Nie był kimś, kto chciałby zaszkodzić Wilczej Łapie. Piaskowa Gwiazda była. Widział, że źle traktuje czarną. Widział, jak ją zastrasza, doprowadza do płaczu. A teraz jeszcze zmusiła do tego, by jako uczeń urodziła kocięta kogoś, kogo ani nie kochała ani nie chciała mieć nic wspólnego?
Zawiódł. Tak bardzo zawiódł jako brat. Miał ją chronić, powtarzał jej, że wszystko będzie dobrze! Czuł się podle, a przez jego głowę pod wpływem emocji przebiegła jedna myśl. Myśl, którą kocur chwycił i nie zamierzał puszczać.
W następnych dniach próbował odwiedzać Wilczą Łapę, jednak ta stała się nieobecna. Ledwo co się ruszała, ledwo jadła. Nie widział jej jeszcze w gorszym stanie. Gdy spała, czuwał przy niej, obmyślając tym samym swój plan.
Siedział cicho przy śpiącej kotce, skulonej na posłaniu medyków. Jej bok unosił się równomiernie. Wśród jej czarnej jak noc sierści zaczęło się pojawiać coraz więcej srebrnych włosków. Siwiała w tak młodym wieku? Ze stresu i strachu? Nie miał pojęcia, że to możliwe.
Co chwilę się upewniał, że oddech uczennicy jest spokojny, a jej odpoczynek niczym nie zaburzony. Chociaż sen był dla kotki ukojeniem. Taką przynajmniej miał nadzieję.
Widząc wschodzące słońce, wziął głęboki wdech, po czym nachylił się do siostry. Delikatnie przytknął swój nos do jej czoła, nie budząc jej przy tym. Jej miękka, czarna sierść delikatnie załaskotała jego narząd węchu. Brakowało mu bliskości z siostrzyczką. Czy nawet rozmowy bez jej wzroku wbitego w ziemię. Przysiągł, że kiedyś sprawi, by mogła się wyprostować z dumą i szczęściem, na jakie zasługiwała.
- Obiecuję, że tym razem nie dam cię już skrzywdzić - szepnął i czule, ostrożnie polizał ją po siwiejącej głowie. Wyszedł z leża medyków. Spokojny krok skierował ku legowiska wojowników, a pod stoickim wyrazem pyska kryła się masa buzujących emocji i kłębek nerwów. Nie chciał o to pytać. Nie chciał plugawić swojego sumienia czymś tak okropnym. Jednak los… nie, nie los. Piaskowa Gwiazda nie pozostawiła mu wyboru. Sprawi, że jej tyrania dobiegnie końca. Nawet jeśli miał wykonać czyny, które będą go nękać nawet po śmierci. Musiał ratować siostrę. Musiał ratować Klan Burzy.
Stanął przed mchowym posłaniem, a cień jego sylwetki padający na pysk spokojnie śpiącego właściciela szybko go wybudził. Zajęczy Nos wyprostował się, a jego zielone oczy błysnęły tajemniczo w zacienionym schronieniu.
- Musimy porozmawiać.
Uu, Zajączek, co ty kombinujesz?
OdpowiedzUsuń