*Pora Nowych Liści*
Bez robił ogromne postępy. Kiedy tak machali do siebie, na najróżniejsze sposoby próbując komunikować o co chodzi, Iskra nie raz zapominała, że kocurek czymkolwiek różni się od rówieśników. Prośba Szyszki żeby mały chociaż potrafił robić gniazda była co najmniej krzywdząca. Niebieski był tak samo intelìgentntym i wartościowym kotem jak każdy inny. Po prostu trochę inaczej komunikował się ze światem. Tylko wciąż nie rozgryzła o co chodziło mu z tym wojownikiem-ptakiem…
Bez już całkiem dobrze opanował wszystkie pozycje łowieckie, które mu pokazywała, nadeszła więc pora na wykorzystanie ich w praktyce. Wskazała na otaczający ich owocowy las i skinęła, żeby kocurek szedł za nią. Ruszył za nią z uśmiechem.
Pogoda była piękna. Ptaki śpiewały w koronach drzew, obsypanych pachnącymi kwiatami. Niewiele miejsc tak pięknie budziło się do życia jak Owocowy Las.
Dotarli na polanę. Kocica uniosła łeb i zaczęła węszyć i nasłuchiwać. Oprócz cudownej woni kwiatów, świeżych liści i wiatru, do jej nosa dotarła woń myszy.
Wskazała na nos i na swojego ucznia, dając mu do zrozumienia, żeby on również spróbował wyczuć zwierzynę. Kocurek uniósł łeb i zaczął węszyć. Uśmiechnęła się widząc skupienie wymalowane na jego pyszczku. W końcu machnął ogonem i uśmiechnął się szeroko, po czym spróbował narysować na ziemi mysz. Skinęła głową i uśmiechnęła się szeroko, dumna z ucznia. Przybrała pozycję łowiecką, gestem nakazując mu to samo. Zapach był mocny, mysz musiała być gdzieś blisko. Zrobiła parę ostrożnych kroków i poczekała na Bza.
Van naśladował jej ruchy. Szło mu całkiem nieźle, aż nie doszedł do miejsca, w których leżało kilka gałązek. Kocurek po prostu w nie wszedł, robiąc mnóstwo huku i płosząc niedoszłą ofiarę.
Iskra spojrzała na niego zaskoczona, po czym zaśmiała się pod nosem. Nie pomyślała o tym.
Spojrzała na zdezorientowanego kocurka. Chyba miała pomysł.
Podeszła do niego i chwyciła jego łapę, kładąc ją sobie na piersi. Wpatrywał się w nią, nie rozumiejąc, aż poczuł pod poduszkami bicie jej serca. Wtedy pokazała mu, żeby tak samo przyłożył łapę do ziemi. Sama zrobiła to samo. Nic. Położyła na ziemi łeb, i teraz udało jej się poczuć delikatne wibracje.
Bez powtórzył jej gest. Przebiegła obok niego tupiąc, chcąc żeby poczuł drgania ziemi. Później przybrała pozycję łowiecką i przeszła najostrożniej jak potrafiła.
<Bzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz