Niedługo po akcji poprzednich opowiadań
Kotka leżała sobie spokojnie z boku obozu. Skończyła trening pewien czas temu, więc miała póki co wolne. Była głodna, ale musiała sobie odmówić posiłku. Przynajmniej na razie, bo później będzie mogła przecież wyjść na krótko i coś samej sobie upolować, a potem po kryjomu zjeść. Nie była to przecież żadna filozofia, starczyło robić to o takich porach w których mało kto chodzi po terenie. Wścieklizna wszystkim kotom dawała się we znaki, przez co karmicielki dostawały praktycznie całe jedzenie, ale starczyło pomyśleć, żeby znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Na dodatek Orzechowe Futro często dawał swej przybranej córce trochę swojej zwierzyny. Była to kolejna przyczyna tego, że nie chodziła aż tak głodna jak część kotów. W pewnym momencie usłyszała, że ktoś do niej podchodzi. Od razu gdy spojrzała w stronę z której dochodził dźwięk zobaczyła, że to Jelenie Kopytko idzie w jej stronę wraz z Szumiącym Wzgórzem. Po chwili niebieski kocur zwrócił się do niej.
- Masz może ochotę na polowanie? Ze mną, Szumiącym Wzgórzem i Szeleszczącym Zagajnikiem?
Skinęła twierdząco głową, po czym (tak samo jak zawsze) bez słowa wstała i poszła wraz z Szumem oraz synem Sasankowego Płatka. Przed wejściem do obozu czekał na nich już drugi syn Tańczącej Zorzy. Razem wyszli z siedziby Klanu Burzy i już po chwili zniknęła im ona z zasięgu wzroku.
- Jak sądzicie, co jest lepszym kawałem, włożenie komuś zgniłych liści do legowiska czy chlapy? – spytał Szum.
- Liście, będzie charakterystyczny zapaszek. – odparł bez zastanowienia Szelest, po czym uśmiechnął się chytrze.
- Ja nie mam zdania. – powiedział Jelonek, nim którykolwiek z burych braci zdążył by go o to spytać.
- A ty Szept? – spytał Szeleszczący Zagajnik.
Oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się w stronę wnuczki Pląsającej Sójki. Ta nabrała na łapę chlapy, po czym wskazała na nią nosem.
- Czyli chlapa? – dopytał nieco zakłopotany Szum. Starał się to ukryć, ale Szepcząca i tak z łatwością to wyczuła. Przytaknęła skinięciem głowy, po czym wszyscy żwawszym krokiem ruszyli dalej.
Córka Bąbla zaczęła przyglądać się kotom wokół niej. Od razu zauważyła, że Szelest i Szum byli znacznie chudsi niż przed czasami wścieklizny. Chwilę potem spojrzała na brata Sarniego Susu i dostrzegła, że pod futrem cętkowanego kocura rysują się dość wyraźnie żebra. Nie wiedziała do końca, jak ona sama wyglądała ale podejrzewała, że nie najlepiej. Mogła być nawet chudsza od Jeleniego Kopytka. Prawdopodobnie synowie Rzecznego Nurtu byli w podobnym stanie co niebieski, ale nie było to aż tak widoczne przez ich długie futerka.
W pewnym momencie Szelest stanął na chlapie tak, że ta się rozprysła i trafiła prosto na futro jego brata.
- Zrobiłeś to specjalnie! – powiedział z wyrzutem Szum.
- Nie prawda!
- Prawda!
- Nie!
- Tak!
-Nie!
- TAK!
- NIE!
-TAAK!
Szum rzucił w swego brata porcją chlapy, potem ten w niego i tak dalej i tak dalej. Oba kocury okładały się chlapą z taką determinacją, że wyglądało to trochę jakby walczyli co najmniej o honor.
- Hej, a my nie mieliśmy czasem polować? – zaśmiał się Jelenie Kopytko.
Niespodziewanie duża porcja śniegowo-wodno-błotnej mieszaniny trafiła prosto w twarz córki Sikorkowego Śpiewu. Kuzyni od razu zwrócili wzrok w kierunku dziko pręgowanej kotki, zaprzestając jednocześnie bitwy chlapowej. To samo uczynił Jelenie Kopytko. Srebrna kotka starła z siebie mieszaninę, po czym spojrzała na kocury z wyrzutem.
- My nie chcieliśmy… - zaczął Szelest, ale nie dokończył, gdyż siostra Dzikiego Gona rzuciła się na niego ze śmiechem, celowo chlapiąc na niego chlapą.
- Hej! – wrzasnął zaczepnie Szum z radosną miną na pysku, po czym rzucił w Szepczącą chlapowym pociskiem.
- Skoro ty w nią rzucasz, to ja w ciebie! – wrzasnął Jelonek, po czym rzucił w Szumiące Wzgórze porcyjką śniegowo-wodno-błotnej mieszaniny. Oczywiście od razu potem oberwał tym samym od Szeleszczącego Zagajnika. I w ten właśnie sposób zaczęła się bitwa na chlapę między kuzynami dzieci Bąbla oraz Szepczącą Łapą i Jelenim Kopytkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz